Erling Haaland to gość, który od początku sezonu zbiera wyłącznie pochwały. Czy może być inaczej? W 11 ligowych meczach strzelił już 17 goli, a w 3 meczach Ligi Mistrzów dorzucił kolejne 5 trafień. Jest po prostu niezatrzymywalny. I jest to zła wiadomość dla fanów Borussii Dortmund, którzy jeszcze kilka miesięcy temu oklaskiwali jego gole na Signal Iduna Park.
Haaland i jego Manchester City przyjeżdżają dziś na stadion w stolicy Westfalii, gdzie Norweg grał przez ponad dwa sezony. Grał oczywiście ze znakomitym skutkiem, strzelając furę bramek. Haaland zresztą strzelał wszędzie, gdzie grał. Był skuteczny w Molde, w Salzburgu, w Borussii, a teraz strzeleckie rekordy śrubuje w Manchesterze City. Przed mundialem zapewne będzie miał już ponad 20 goli na koncie, a w zeszłym sezonie Son i Salah strzelili po 23 i to wystarczyło do tytułu króla strzelców. Przy dobrych wiatrach Norweg osiągnie ten wynik już w listopadzie. To naprawdę chore.
Haaland dał się we znaki defensywie Borussii już w pierwszym meczu. Na Etihad Stadium Manchester City pokonał Borussię 2:1, a to właśnie norweski snajper zdobył zwycięskiego gola, wykorzystując asystę Joao Cancelo. Teraz powróci na stadion w Dortmundzie, gdzie zapewne czeka go ciepłe przyjęcie. Przez niecałe trzy lata dał fanom żółto-czarnych mnóstwo radości. Gdyby nie przyczepiające się do niego jak rzep do psiego ogona kontuzje, tych powodów do radości byłoby jeszcze więcej.
Citizens mają już dość jasną i prostą sytuację w Lidze Mistrzów. Wygrali komplet meczów i zapewnili sobie awans do 1/8 finału. Dziś mogą zapewnić sobie awans z 1. miejsca. Wystarczy nie przegrać w Dortmundzie. W ostatniej kolejce team Pepa Guardioli zagra z Sevillą i zapewne kataloński trener będzie już mógł sobie pozwolić na sporą rotację w składzie, a mówiąc wprost – na wystawienie rezerwowych. Terminarz jest bowiem napięty jak struna, a w ligowej tabeli wciąż to Arsenal jest liderem. Przed rozpoczęciem mundialu Man City oprócz starcia z Sevillą zagra jeszcze trzy ligowe mecze, a także zmierzy się z Chelsea w spotkaniu EFL Cup.
Borussia jest na awansowym 2. miejscu i ma 5 punktów przewagi nad Sevillą i Kopenhagą – te ekipy uzbierały po dwa oczka. Jeśli jednak dziś dortmundczycy polegną w starciu z mistrzami Anglii, a mecz w stolicy Andaluzji zakończy się wynikiem rozstrzygniętym, wówczas kwestia awansu rozstrzygać się będzie dopiero w ostatniej serii gier. Sevilla gra z Kopenhagą o 18:45. Jeśli padnie remis, to w momencie rozpoczęcia meczu na Signal Iduna Park obie ekipy będą już pewne swego. Na taki scenariusz z pewnością liczy Edin Terzić.
Borussia w lidze gra w kratkę. Ostatnio rozniosła VfB Stuttgart 5:0, ale tydzień wcześniej przegrała z rewelacją rozgrywek, Unionem Berlin 0:2. W ligowej tabeli żółto-czarni zajmują 5. miejsce, tracąc cztery punkty do Unionu i trzy do wicelidera – Bayernu. Wygrana z VfB była pierwszym zwycięstwem Borussii od trzech kolejek. Bilans 6-1-4 najlepiej pokazuje, że ekipa Terzicia jest nieregularna i przez to trudno traktować ją w kategoriach poważnego kandydata do tytułu mistrzowskiego. Problemem jest brak snajpera w typie Haalanda, który strzela zawsze i wszędzie. W jego buty próbuje wejść młodziutki Youssoufa Moukoko, który ma 4 gole i 2 asysty w Bundeslidze. Ten 17-latek w zespołach młodzieżowych BVB strzelał na potęgę. Czy pójdzie śladami Haalanda? Na pewno może wykorzystać swój moment, bo sprowadzony z Ajaksu Sebastian Haller pauzuje z powodu choroby nowotworowej i pewnie ten sezon ma już z głowy.
Choć to Borussia jest gospodarzem dzisiejszego meczu, to nie ma wątpliwości, że faworytem są goście z Manchesteru. City to maszyna do wygrywania, w której brakującym elementem był do niedawna napastnik pełną gębą. Ten problem Guardiola ma już z głowy. Haaland ma poprowadzić Obywateli do upragnionego triumfu w Champions League. Dziś na starych śmiechach Norweg wraz ze swoim zespołem mogą wykonać jedynie mały kroczek w tym kierunku, bo wszystko co najważniejsze, czeka ich w fazie pucharowej.