
Gdy wiele miesięcy temu pojawił się terminarz Bundesligi, kibice Bayernu raczej nie zakreślali sobie meczów z Unionem Berlin jako potencjalnych kluczowych gier. Tymczasem fakty są takie, że niedzielna konfrontacja na Allianz Arenie może mieć ogromne znaczenie dla losów walki o tytuł.
Union jest bowiem oczarowaniem sezonu. Postawę berlińczyków trzeba doceniać, bo to już drugi z rzędu sezon, kiedy klub ten znajduje się w czubie tabeli. Rozgrywki 21/22 zakończył na 5. miejscu, ledwie punkt za Lipskiem, czyli punkt za strefą gwarantującą udział w Champions League. Najwyraźniej chrapka na grę w elitarnych rozgrywkach europejskich nie przeszła Unionowi – na dziś podopieczni Ursa Fischera zajmują 3. miejsce w lidze, ale mają dokładnie tylko samo punktów co prowadzący Bayern i druga Borussia.
Mało tego, w ostatniej kolejce Union potknął się, remisując bezbramkowo z zamykającym tabelę Schalke. Gdyby w tym meczu faworyt zainkasował komplet punktów, do niedzielnego spotkania w Bawarii przystępowałby z pozycji lidera! Bayern wszakże przegrał w ostatniej kolejce z Borussią Moenchengladbach po kontrowersyjnej czerwonej kartce dla Dayota Upamecano. Monachijczycy po wznowieniu rozgrywek zdobyli w lidze 9 punktów w 6 meczach, a zatem daleko od ideału. Z kolei Union uzbierał ich 16, zatem niemal komplet. Na dodatek ekipa ze stolicy Niemiec wyeliminowała z Ligi Europy Ajax!
– Wszyscy możemy być dumni z siebie. Zespół pokazał chęć, wolę, tę mentalność, która jest potrzebna. Mieliśmy dużo szczęścia w tym meczu. To niesamowite, że awansowaliśmy – mówił po meczu Fischer, zdający sobie sprawę, że dużo więcej z gry w tym spotkaniu mieli gracze Ajaxu.
O tym, że Union może sprawić niespodziankę na stadionie Bayernu najlepiej niech świadczy fakt, że we wrześniu w pierwszym ligowym meczu obu ekip na Stadion An der Alten Forsterei padł remis 1:1. Bayern wprawdzie stłamsił rywali pod względem posiadania piłki, ale nie przełożyło się to na wynik końcowy. Union to monolit, który na ogół bardzo skromnie wygrywa swoje mecze. Berlińczycy mają bilans bramkowy +11, podczas gdy Bayern aż +40. To znamienne. Wśród najlepszych strzelców Bundesligi również próżno szukać graczy Unionu – najlepszy z nich, Sheraldo Becker z Surinamu, ma na koncie 7 trafień. Zresztą, cała kadra ekipy Ursa Fischera oparta jest o graczy, których nazwiska przeciętnemu kibicowi piłkarskiemu niewiele powiedzą. Polscy kibice najbardziej kojarzyć mogą Josipa Juranovicia. Były prawy obrońca Legii to reprezentant Chorwacji, który ma za sobą naprawdę udany mundial.
Fischer w niedzielę będzie miał do dyspozycji niemal wszystkich swoich zawodników. Kontuzjowany jest tylko Andreas Schafer. Więcej problemów ma Julian Nagelsmann. Za czerwoną kartkę pauzować musi Upamecano. Poza tym od dłuższego czasu problemy zdrowotne mają Sadio Mane, Lucas Hernandez i Manuel Neuer. Rzecz jasna kadra Bayernu jest na tyle szeroka, by nie odczuć specjalnie czterech absencji, ale mówimy tu jednak o absolutnie kluczowych zawodnikach, którzy gdyby byli do dyspozycji trenera, prawdopodobnie rozpoczynali spotkania w podstawowym składzie.
Dużym atutem Bayernu przed niedzielnym hitem Bundesligi powinien być wypoczynek. Monachijczycy w środku tygodnia mieli wolne, podczas gdy Union w czwartek rywalizował z Ajaxem o miejsce w 1/8 finału Europa League.
Union jest stosunkowo nową siłą w Bundeslidze – drużyna ze stolicy Niemiec awansowała do elity w 2019 roku. Do tej pory Union nigdy nie pokonał Bayernu, ale z siedmiu spotkań aż trzy zakończyły się remisami. Potwierdza to, że Die Eiserner potrafią być niewygodnym rywalem nawet dla najlepszych. Czy w niedzielne popołudnie znów spłatają figla? Faworytem pozostaje Bayern, który w zeszłym sezonie na swoim terenie rozbił Union 4:0. Ale było minęło – pora na nowe rozdanie.
Początek meczu w niedzielę o 17:30. Spotkania Bundesligi transmituje Unibet TV.