Gdy ktoś spoglądał przed startem ligi w terminarz, raczej nie podkreślił sobie czerwonym flamastrem meczu 11. kolejki pomiędzy Realem Sociedad i Villarreal. Ot, mecz jak mecz. Tymczasem w niedzielę na murawę Estadio Anoeta wybiegną lider i trzecia drużyna La Liga w tym sezonie. Drużyny, które aktualnie rozdziela tylko Atletico. Real jest w tyle, a Barca daleko w tyle. Takie mamy czasy!
Real Sociedad już w zeszłym sezonie pokazywał różki, a drużynę za uszy do osiągania lepszych wyników ciągnął przede wszystkim Martin Odegaard. Drużyna w finałowym okresie sezonu 19/20 jednak zawiodła i wylądowała poza TOP 4, a Norweg wrócił z wypożyczenia do Realu Madryt. Wtedy trudno było przypuszczać, że w kolejnej kampanii Imanola Alguacila będzie liczył się w walce o najwyższe cele. Po 10 kolejkach jest jednak liderem i imponuje nie tylko wynikami, ale także stylem gry. Algaucil podkreśla zresztą, że styl jest dla niego nawet ważniejszy niż rezultaty. Jego Sociedad wygrało sześć kolejnych meczów w La Liga i z bilansem 7-2-1 prowadzi w tabeli. Bilans bramkowy także okazały – 21 zdobytych goli przy raptem 4 straconych. Dla porównania Barcelona zdobyła jak na razie 15 bramek (choć rozegrała dwa mecze mniej). Tylko Atletico lepiej broni – 2 stracone gole – ale to nikogo nie zaskakuje.
Umiłowany w ładnym dla oka stylu gry Algaucil sprowadził latem do swojego zespołu gracza, który jak mało kto jest stylistą. Gracza, który przez ostatnią dekadę czarował swoimi umiejętnościami technicznymi w Premier League. I tej mitycznie fizycznej Anglii wyróżniał się praktycznie zawsze, choć natura nie obdarzyła go potężnym wzrostem. Mowa rzecz jasna o Davidzie Silvie. Liczby Silvy nie są może imponujące – gol i dwie asysty, ale jego wpływ na grę ekipy z kraju Basków już i owszem. Bardzo dobre liczby wykręca za to Mikel Oyarzabal, który z sześcioma bramkami na koncie jest liderem klasyfikacji strzelców La Liga. Pewnie gdyby Messi był w optymalnej formie, to na tym etapie rozgrywek miałby tych bramek dwa razy więcej. Ale nie jest. Oyarzabal ponadto dorzucił dwa ostatnie podania.
Ale w kontekście niedzielnego meczu na szczycie Alguacil ma spory problem. Silva jest kontuzjowany i nie zagra. Lista nieobecności jest zresztą dłuższa, choć nie obejmuje kluczowych postaci zespołu. W Villarreal po stronie nieobecności także zapisujemy byłego gracza z Premier League, a konkretnie Alberto Moreno. On jednak od dłuższego czasu jest poza grą w drużynie żółtej łodzi podwodnej.
Villarreal sezon rozpoczął przeciętnie. Remis z Huescą, wygrana z Eibar, a potem 0:4 na Camp Nou po bardzo słabym spotkaniu. Po drużynie, której latem udało się przeprowadzić całkiem ciekawe transfery, spodziewano się więcej. Szczególnie, że zatrudniono Unaia Emery'ego, który zna smak trofeów i wielkiej piłki. I wydaje się, że Emery wyprowadza drużynę na właściwe tory.
Dowód? Porażka z Barceloną 27 września była ostatnią porażką Villarreal. W Lidze Europy zespół z wschodniej części Hiszpanii jest już praktycznie pewny swego z bilansem 3-1-0. W La Liga od meczu na Camp Nou żółta łódź podwodna wygrała cztery spotkania, a trzy zremisowała. Tydzień temu postawiła się Realowi, remisując z Królewskimi 1:1. Remisując po meczu, w którym to mistrzowie Hiszpanii mogli się cieszyć z końcowego podziału punktów.
Oba zespoły notują więc bardzo dobre passy i trudno jednoznacznie wytypować faworyta niedzielnej konfrontacji. Na pewno w kontekście nieobecności Silvy szanse Sociedad spadają.