Pierwszy raz w tym sezonie w podstawowym składzie w Premier League wyszedł Kamil Grosicki i dobrze wykorzystał swoją szansę. Sam Allardyce trochę wstrząsnął pierwszą jedenastką i polski zawodnik na tym skorzystał, a jego West Brom nieoczekiwanie pokonał na wyjeździe Wolverhampton 3:2.
Odchodząc z Rennes – marzył o występach w Premier League, jednak długo w niej nie pograł, bo zaledwie pół rundy. Jego Hull City nie potrafiło wydostać się ze strefy spadkowej i zleciało do Championship. Po raz ostatni polski skrzydłowy wyszedł w podstawowym składzie 14 maja 2017 roku, przegrywając 0:4 z Crystal Palace. Nie było już żadnej nadziei dla "Tygrysów". Do tego w ostatnim spotkaniu kompletnie rozbita drużyna ośmieszyła się, dostając w łeb od Tottenhamu aż 1:7.
Grosicki miał dwa niezłe sezony w Championship, kiedy "dostarczał" zespołowi dobre liczby. Do wymarzonej Premier League zostawało jednak coraz mniej czasu, dlatego zmienił klub na West Bromwich Albion. Tam już tak nie błyszczał. Był drugim, a nieraz nawet trzecim wyborem Slavena Bilicia na swojej pozycji. Kiedy "The Baggies" awansowali do najwyższej angielskiej ligi, to sytuacja wcale się nie zmieniła. Rozmawiał wtedy z Olympiakosem, nie widząc szans na grę. Wtedy jednak Slaven Bilić został zwolniony i pojawiła się szansa. Sam Allardyce także nie korzystał z Polaka… aż do teraz.
Najlepszą kartą przetargową do kolejnych występów Grosickiego w Premier League jest po prostu wynik. "The Baggies" dość niespodziewanie pokonali Wolverhampton 3:2. Grosicki dobrze pokazywał się szczególnie w pierwszej połowie, kiedy powinien mieć na swoim koncie asystę, jednak Callum Robinson zmarnował wypracowaną przez niego świetną sytuację. W drugiej połowie to po jego podaniu Robinson został sfaulowany w polu karnym. WBA miało w tym meczu dwie jedenastki i obie na bramki zamienił Matheus Pereira. Jednego dorzucił Semi Ajayi po akcji… z autu. I to goście cieszyli się z trzech punktów.
Grosicki niestety często tracił piłkę i rzadko wygrywał pojedynki 1 vs 1. Na jego korzyść jednak najbardziej przemawia wynik, bo często po prostu zwycięskiego składu się nie zmienia. Jego szanse na występy w Premier League na pewno mocno wzrosły.