Hitem wieńczącym 15. kolejkę Bundesligi będzie niedzielny mecz Bayernu ze Stuttgartem. Kilka miesięcy to w futbolu wieczność, a ten mecz jest tego najlepszym przykładem.
Spójrzmy bowiem na sytuację VfB. 1 kwietnia zespół ten przegrał z Unionem Berlin i zajmował ostatnie miejsce w Bundeslidze. Bruno Labbadia został zwolniony, a w jego miejsce zatrudniono Sebastiana Hoeneßa, który okazał się jakimś cudotwórcą. Najpierw wydźwignął Stuttgart do miejsca barażowego, następnie w cuglach wygrał dwumecz z HSV o utrzymanie w elicie, a teraz zalicza fantastyczną rundę jesienną ze swoją drużyną. Na dziś VfB to trzecia siła Bundesligi, z zaledwie punktem straty do Bayernu. Wprawdzie monachijczycy mają zaległy mecz do rozegrania, ale nawet gdyby były to cztery punkty starty, to niewiele to zmienia. Mówimy o drużynie, która ledwo co utrzymała się w lidze, a dziś wyprzedza RB Lipsk czy Borussię Dortmund. A kto wie czy w niedzielny wieczór nie wyląduje nad Bayernem.
Oczywiście, to Bawarczycy będą faworytem tego spotkania, co do tego nikt nie ma wątpliwości. Ale Bayernowi od czasu do czasu zdarzają się rozmaite wpadki, a szczególnie spektakularna była ta z ubiegłej soboty, gdy mistrzowie Niemiec przegrali we Frankfurcie z Eintrachtem aż 1:5! Szok i niedowierzanie, zwłaszcza że wcześniej team Thomasa Tuchela wygrywał mecze seryjnie. Klęska sprzed tygodnia była jednak raczej wyłącznie wypadkiem przy pracy, bo już kilka dni później Bayern ograł Manchester United na Old Trafford. Ograł, choć w sumie nie musiał, bo już znacznie wcześniej zapewnił sobie 1. miejsce w grupie. Monachijczycy nie odpuścili i tym samym pozbawili Czerwone Diabły europejskich pucharów.
Trwający sezon Bundesligi jest ciekawy nie tylko ze względu na sensację w postaci VfB, ale również, a może przede wszystkim, ze względu na Bayer Leverkusen. To Aptekarze aktualnie przewodzą tabeli, mając 4 oczka przewagi nad Bayernem. W niedzielę do Leverkusen przyjeżdża niedawny oprawca Bayernu, a więc Eintracht. To będzie świetna przystawka przed daniem głównym w postaci meczu w stolicy Bawarii. A przypomnijmy, że podopieczni Xabiego Alonso w tym sezonie jeszcze nie przegrali! Dla Bayernu to będzie prawdopodobnie główny rywal w wyścigu o tytuł, choć coraz wyraźniej widać, że nie wolno lekceważyć Stuttgartu.
Tak jak zespół Hoeneßa jest czarnym koniem rundy jesiennej, tak prawdziwym odkryciem jest senegalski snajper, Serhou Guirassy, który strzelił już 16 goli i ustępuje w tym względzie tylko niesamowitemu Harry’emu Kane’owi. A zatem niedzielny mecz na Allianz Arenie to również pojedynek dwóch najlepszych strzelców Bundesligi. Zapewne jednak na finiszu sezonu to Kane otrzyma statuetkę z charakterystyczną armatką, bo Guirassy straci kilka kolejek z powodu występu na Pucharze Narodów Afryki. Ten startuje już w połowie stycznia. Zresztą, Senegalczyk już w trakcie bieżącej rundy stracił dwie kolejki, gdy był kontuzjowany. Jego wynik jest tym bardziej imponujący. 12 meczów – 16 goli i 1 asysta. Lewandowski vibe.
Sytuacja kadrowa obu ekip nie jest idealna. W drużynie gospodarzy zabraknie pięciu kontuzjowanych graczy. Mowa o Noussairze Mazraouim, Kingsleyu Comanie, Bounie Sarrze, Svenie Ulreichu oraz Serge’u Gnabrym. Do zespołu wraca już Matthijs de Ligt. Po stronie gości nie wystąpią tacy piłkarze jak Lilian Egloff, Hiroki Ito, Luca Raimund, Nikolas Nartey i Roberto Massimo.
Początek niedzielnego hitu o 19:30. Transmisje meczów Bundesligi można oglądać w Unibet TV.