Dwie najważniejsze firmy hiszpańskiej piłki nie grzeszą wysoką formą. Real wprawdzie jest w czubie tabeli, ale za to nie popisuje się w Lidze Mistrzów, gdzie Królewskich czeka sądny dwumecz z Interem, do którego przystąpi z raptem punktem na koncie. Z kolei Barca wygrała dwa pierwsze w Champions League, ale od trzech spotkań nie może wygrać w lidze. Porażki z Getafe i – co najważniejsze – w El Clasico z Realem powodują, że atmosfera na Camp Nou także jest daleka od cukierkowej. Dziś obaj giganci La Liga są wyraźnymi faworytami swoich meczów.
Pierwszy na boisku zaprezentuje się Real, który już o 14:00 zagra z Huescą. Beniaminek od startu sezonu jeszcze nie wygrał, a rozegrał wszystkie siedem spotkań. Dwa z nich to porażki, a aż pięć to remisy. Wśród nich był remis z Atletico Madryt i jest to póki co zdecydowanie najcenniejszy rezultat Hueski. Zespół ten wydaje się być skazany na walkę o utrzymanie.
Tymczasem Real w lidze ma 13 punktów w sześciu meczach. Dorobek naprawdę niezły i gdyby nie zaległy mecz, Królewscy mogliby być nawet liderem. Lepszą średnią punktów na mecz ma tylko Atletico (3-2-0), ale Los Colchoneros, podobnie jak Barca, mają aż dwa zaległe spotkania do rozegrania. Zidane początkiem sezonu w La Liga specjalnie martwić się nie musi, zwłaszcza że udało się pokonać Dumę Katalonii. Problem jest Liga Mistrzów.
Porażka z Szachtarem, który przyjechał na Estadio Alfredo di Stefano bardzo mocno rezerwowym składem (część drużyny zapadła na koronawirusa), była szokiem. Real tak źle nie rozpoczął zmagań o Ligę Mistrzów już bardzo dawno. Koniecznością stało się więc zwycięstwo z Borussią Moenchengladbach, ale tutaj Real cudem wyratował remis, bo w 87. minucie przegrywał jeszcze 0:2! Ten punkt może okazać się na wagę złota, ale tylko jeśli Los Blancos solidnie zapunktują w dwóch meczach z Interem. Jeśli nie, to o fazie pucharowej Ligi Mistrzów będą mogli zapomnieć. Być może Florentino Perez, który latem nie przeprowadził żadnych transferów, zakładał, że ten sezon nie będzie najlepszym w dziejach Realu, ale odpadnięcie na etapie grupy byłoby i tak ogromną klęską dla mistrzów Hiszpanii.
Pierwszy mecz z Nerrazzuri już w najbliższą środę. Ciekawe czy w kontekście tego Zidane pośle dziś do boju nieco przemeblowany skład, by najlepsi wypoczęli na Inter. Huesca do Madrytu przyjeżdża bez trzech podstawowych zawodników, którzy byli ważnymi postaciami w ubiegłym sezonie, zakończonym wygraniem Segunda Division i awansem do La Liga. To stawia gospodarzy w roli murowanego pewniaka.
Mimo gry na wyjeździe problemów z pokonaniem Alaves nie powinna mieć Barca. Ten mecz rozpocznie się o 21:00. Trener Ronald Koeman może powoli myśleć o rotacji, ale w meczach z Dynamem Kijów czy Ferencvarosem, bo Barcelona po dwóch meczach Ligi Mistrzów ma sześć punktów. Szczególnie cenna była środowa, wyjazdowa wygrana w Turynie. Nie dość, że najpoważniejszy rywal w grupie został pokonany na jego terenie, to jeszcze Katalończycy zagrali naprawdę dobry mecz. Tylko ich nieskuteczność i po trosze dobra postawa Wojciecha Szczęsnego spowodowały, że wynik nie mógł znacznie wyższy.
Teraz celem nadrzędnym dla Koemana jest poprawa sytuacji w lidze. Oczywiście, Barcelona ma w perspektywie dwa zaległe mecze, ale seria trzech kolejnych ligowych gier bez wygranej to już poważny problem. Z Alaves miejsca na pomyłkę już po prostu nie ma. Poza grą wciąż jest Philippe Coutinho, ale w środę w Turynie drużyna bez Brazylijczyka poradziła sobie znakomicie.
Ciekawe jak na zespole odbiją się perturbacje na najwyższym szczeblu gabinetów prezesowskich. Już wiadomo, że do dymisji podał się uważany za czołowego szkodnika prezydent klubu Bartomeu. Złośliwi żartowali, że to właśnie ta wiadomość natchnęła Barcę do tak dobrej gry w stolicy Piemontu. Jeśli rzeczywiście tak jest, to nie wróżymy dziś zespołowi z Vitorii sukcesu. Tym bardziej, że w zeszłym sezonie w dwumeczu Barcelona zafundowała Alaves aż 9 bramek! A Messi jest głodny goli – w tym sezonie trafia wyłącznie z karnych, ale przecież taka sytuacja nie może trwać wiecznie…