Skip to main content

W sobotni wieczór na Signal Iduna Park dojdzie do meczu, który praktycznie zawsze można określić mianem hitu rundy w Niemczech. Pora na kolejny Klassiker. Zarówno Bayern, jak i Borussia, jeszcze nie zaznały smaku porażki w tym sezonie Bundesligi. Czy taki stan rzeczy utrzyma się również po dzisiejszym starciu?

Dla polskich kibiców Klassikery przez lata były okazją, by śledzić poczynania Roberta Lewandowskiego, wcześniej również Łukasza Piszczka czy Kuby Błaszczykowskiego. Lewandowski tak upodobał sobie strzelanie w tych spotkaniach, że stał się najskuteczniejszym piłkarzem w dziejach klasyków. Początkowo trafiał dla BVB, ale po transferze do Monachium stał się katem byłego pracodawcy, wiele razy pakując piłkę do bramki dortmundczyków. Było, minęło.

Dziś Der Klassiker to dla kibiców w Polsce po prostu mecz dwóch wielkich niemieckich firm, które rywalizują o mistrzostwo Niemiec. Finał zeszłorocznej rywalizacji w Bundeslidze był zresztą niesamowity, bo Borussia potrzebowała zwycięstwa w ostatniej kolejce z Mainz. Jednak wygrać się nie udało – w ostatniej minucie meczu żółto-czarni wyszarpali remis. Remis, który nic nie dał. Bayern wprawdzie po drodze również miał problemy, ale finalnie dzięki bramce Jamala Musiali wygrał 2:1 z FC Koeln i mógł w tych niezwykłych okolicznościach świętować tytuł. Tytuł, który po porażce 1:3 z Lipskiem wydawał się być stracony. I jednocześnie jedenasty z rzędy tytuł. Po raz ostatni hegemonię Bawarczyków łamali właśnie piłkarze Borussii, ale było to w sezonach 2010/11 i 2011/12. Jeszcze za czasów Jurgena Kloppa.

Już od dekady Borussia próbuje zdetronizować Bayern i wszystkie te próby okazują się nieskuteczne. Często w trakcie rozgrywek wydawało się, że to jest właśnie ten sezon. Nigdy jednak nie było tak blisko, jak kilka miesięcy temu, na finiszu kampanii 22/23. Wciąż jednak powrót na tron jest dla BVB marzeniem ściętej głowy. Na miejscu fanów dortmundzkiej ekipy nie bylibyśmy pewni mistrzostwa nawet przy czteropunktowej przewadze na kolejkę przed końcem. W tym sezonie Borussia jest wprawdzie niepokonana w lidze, ale bilans 6-3-0 nie daje jej nawet pozycji na podium. Wyżej są drużyny Stuttgartu (również 21 pkt), Bayernu (23 pkt) i Bayeru Leverkusen (25 pkt). Szczególnie imponują właśnie Aptekarze. Byłoby swoistym chichotem losu, gdyby Bayern miał stracić mistrzostwo, ale nie na rzecz Borussii, a właśnie ekipy z Leverkusen.

Droga do rozstrzygnięć jest jednak jeszcze bardzo daleka. Na pewno podopieczni Thomasa Tuchela mogą już zapomnieć o podwójnej koronie na krajowym podwórku. W środę sensacyjnie przegrali z trzecioligowym Saarbrucken w Pucharze Niemiec. Tego samego dnia Borussia ograła Hoffenheim i awansowała szczebel dalej. Dla Bayernu będzie to już czwarty z rzędu sezon bez triumfu w DFB Pokal – w sezonie 20/21 triumfowała Borussia, a dwa poprzednie finały to sukcesy RB Lipsk.

Bayern będzie więc dziś podrażniony i żądny zrekompensowania swoim fanom wstydliwej porażki ze środy. Na pewno za sukcesem gości przemawiają statystyki ostatnich Klassikerów. Pokazują one supremację klubu z Bawarii. By dokopać się do ostatniego ligowego zwycięstwa BVB, trzeba cofnąć się do 2018 roku. Jednak Tuchel, dla którego mecze w Dortmundzie to zawsze podróż sentymentalna, ma trochę problemów. Joshua Kimmich jest zawieszony, kontuzji kolana nabawił się Matthijs de Ligt, a do tego pod znakiem zapytania stoi występ Raphaela Guerriero. Prawdopodobnie zdolni do gry będą za to Dayot Upamecano i Leon Goretzka. W obydwu wypadkach jeszcze tydzień temu zanosiło się na absencję, co dodatkowo krzyżowałoby plany szkoleniowcowi mistrza Niemiec.

Początek szlagierowego meczu Bundesligi dziś o 18:30, a transmisję można obejrzeć w Unibet TV.

Related Articles