Gdyby przed sezonem ktoś powiedział kibicom we Wrocławiu i Białymstoku, że ich potyczka z 24. kolejki będzie meczem na szczycie, to raczej nikt by nie uwierzył. Jedni i drudzy dwanaście miesięcy temu spoglądali ze strachem do strefy spadkowej, a teraz biją się o najwyższe laury w Ekstraklasie. W piątkowy wieczór czeka nas największy – wg pozycji w tabeli – hit ligi: Jagiellonia podejmuje Śląsk! Czy to mecz o mistrzostwo Polski?
To kluczowe spotkanie dla obu stron, ale wrocławianie przystępują w roli lidera. Trzy punkty przewagi oznaczają, że potrzebują remisu, by utrzymać status quo. Dodatkowo remis oznaczałby lepszy bilans meczów bezpośrednich w całym sezonie(2:1 dla Śląska we Wrocławiu), co mogłoby mieć kluczowe znaczenie przy równej liczbie punktów na koniec. Jednocześnie to pokazuje, jak ważny to mecz w kontekście mistrzostwa. Ewentualna druga porażka Jagi w domu to aż sześć punktów straty, a tak naprawdę siedem “oczek” do nadrobienia. Stawka rośnie niesamowicie.
***
W tym meczu wszystko można opisać jako “naj, naj”, jeśli chodzi o liczby:
– Najlepsze drużyny Ekstraklasy – Śląsk 45 punktów, Jagiellonia 42
– Najlepszy atak – Jagiellonia – 51 goli
– Najlepszy atak u siebie – Jagiellonia – 28 goli w 11. meczach(Raków strzelił tyle samo, ale w 12. meczach)
– Najlepsza obrona – Śląsk – 18 straconych bramek
– Najlepszy wyjazdowicz – Śląsk – 24 pkt poza domem
Zapewne można byłoby wymienić jeszcze wiele aspektów, w których Śląsk lub Jagiellonia są najlepsi. Jednak nawet, jeśli nie mają najlepszego wyniku w lidze, to zazwyczaj są w ścisłej czołówce. Z drugiej strony są takie sprawy, w których wcale nie królują na tle ligi. 33 strzelone gole przez Śląsk to przecież nie jest nawet 1,5 bramki na mecz. Pod tym względem zajmują dopiero szóste miejsce w lidze, a najlepsza jest Jagiellonia, która strzeliła 51 goli, czyli o ponad 50% lepszy wynik! Z drugiej strony Jaga straciła już 33 bramki i jest gorsza w tym aspekcie od dwunastu(!) innych ekip, a z trzynastą – Widzewem – ma podobny rezultat. To może szokować, że będąca tuż nad strefą spadkową Korona przyjęła o cztery trafienia mniej. Tyle że wszystko staje się jasne, gdy wrócimy do zdobyczy, bo tam kielczanie są ponad dwa razy słabsi – 25 do 51!
Twierdza Białystok czy Twierdza Wrocław
Hasło “Twierdza Wrocław” jest popularne wśród kibiców klubu z Dolnego Śląska od dawna. Było obecne jeszcze na starym obiekcie przy ul. Oporowskiej, który funkcjonował w czasach przed Euro 2012 i do dzisiaj na nowym obiekcie wielokrotnie krzyczane przez kibiców z trybuny B. Jednak w tym sezonie bardzo chętnie z podobnego – “Twierdza Białystok” – korzystał wicelider tabeli ze względu na świetne domowe wyniki. Do niedawna przecież Jagiellonia była jednym z dwóch niepokonanych u siebie klubów. Do teraz to miano zachował Raków Częstochowa, ale Jaga to nadal spory postrach przy ul. Słonecznej. Oczywiście ta kwestia uległa pogorszeniu, co widać było chociażby po meczu z Ruchem Chorzów. Będący na miejscu spadkowym beniaminek był o krok od zainkasowania wygranej w Białymstoku. Ostatecznie nie doszło do sporej wpadki ekipy Adriana Siemieńca, którą uratował finalnie Jesus Imaz.
Jaga z ligowego startu rundy nie może być zadowolona. Podobnie zresztą, jak Śląsk Wrocław. Oba zespoły zdobyły zaledwie po 4 punkty w czterech meczach. Pokonali jedynie Widzew – Jaga 3:1 na wyjeździe, Śląsk 2:1 w domu. Poza tym aż po dwie porażki i jednym remisie. Nie są to rezultaty przynoszące chlubę, ale przecież reszta czołówki także traciła punkty, dzięki czemu nadal ten duet może być na czele tabeli. Pogoń Szczecin zgarnęła 10 “oczek” i wskoczyła na podium, zaś Lech z Rakowem zdobył po 7pkt, co było nieco lepszym wynikiem od Legii – 6. Margines błędu jest jednak coraz mniejszy po obu stronach. Presja będzie rosła. Dodatkowo Jagiellonia gra na dwóch frontach. Przed nimi jeszcze jeden lub dwa mecze w Pucharze Polski. W półfinale trafili najgorzej, jak mogli – Pogoń Szczecin – ale jeśli uda im się przebrnąć Portowców, wówczas w finale czekać będzie ktoś z duetu Wisła Kraków – Piast Gliwice, co w teorii oznaczałoby bycie dużym faworytem na Narodowym i szansę na powtórkę sukcesu z 2010, gdy w Bydgoszczy pokonali w decydującym meczu… Pogoń.
Pojedynek trenerów
W ubiegłym tygodniu kibice Śląska Wrocław mogli się ucieszyć po informacji klubu o przedłużeniu kontraktu przez Jacka Magierę. “Magic” związał się z WKS-em umową do końca sezonu 2025/2026. To oznacza, że przy wypełnieniu kontraktu miałby pozostać w stolicy Dolnego Śląska jeszcze przez 2,5 roku. Trenerowi i klubowi należy życzyć oczywiście, jak najlepiej, ale patrząc na liczbę zatrudnianych trenerów przez wrocławski klub w ostatnich latach oraz długość ich pracy, trudno się spodziewać wypełnienia umowy. Z drugiej strony, jeśli uda się pozostać na obecnym kursie, wówczas nie będzie mowy o jakichkolwiek ruchach ze strony klubu czy samego szkoleniowca.
Bardzo się cieszę, że doszliśmy do porozumienia i dostałem szansę prowadzenia drużyny w kolejnych sezonach. Myślę, że z prezesem Patrykiem Załęcznym i dyrektorem Davidem Baldą jesteśmy w stanie kontynuować to, co już zaczęliśmy. Pracujemy dalej. Mamy ambitne cele, dzisiaj walczymy o medal mistrzostw Polski i tego chcielibyśmy dokonać – mówił na konferencji prasowej Jacek Magiera. Szkoleniowiec jednocześnie chwilę po radosnej informacji musiał podjąć niełatwą decyzje – posadzenie na ławce Erika Exposito. Rzadko się zdarza, by najlepszy strzelec ligi – 14 goli – siadał na ławce. Jednak decyzja się obroniła, ponieważ wrocławianie wygrali pierwszy mecz na wiosnę i co więcej, strzelili pierwsze dwa gole. Trafiał akurat Matias Nahuel, ale dla kibiców oraz sztabu zapewne nie miało to znaczenia. Liczyła się wygrana nad Widzewem 2:1 i komplet punktów, który pozwolił ponownie wskoczyć na fotel lidera. – Erik nie jest zaniedbany, jest w dobrej dyspozycji. Na podstawie jednego zdjęcia nie będę go oceniać. Ja go widzę na co dzień, wiem, co widzę i wiem, jak on pracuje. Czasami zdjęcie jest złudne, ale nie chcę też go tłumaczyć. Niemniej bez Erika trudniej będzie coś osiągnąć – tłumaczył swoją decyzje trener Śląska.
🪄 𝗠𝗔𝗚𝗜𝗖 𝟮𝟬𝟮𝟲 🇮🇹
Na początek dnia mamy dla Was bardzo dobre informacje 😎 Trener Jacek Magiera zostaje z nami na kolejne dwa sezony 💪 Umowa będzie obowiązywać do 30 czerwca 2026 roku ⚽️
🎙️ “Bardzo się cieszę, że doszliśmy do porozumienia i dostałem szansę prowadzenia… pic.twitter.com/f2NHae2xfH
— Śląsk Wrocław (@SlaskWroclawPl) March 1, 2024
***
W tym tygodniu w wielu klubach Ekstraklasy i I ligi można było usłyszeć coś bardzo głośnego. To prawdopodobnie kamień spadający z serca decydentom w tych miejscach. Ten żartobliwy wstęp to asumpt do informacji o końcu kursu UEFA Pro. Prawdopodobnie najmocniej obsadzony kurs w historii Szkoły Trenerów PZPN, bo przez aktualnych szkoleniowców klubów Ekstraklasy czy I ligi. Oczywiście wcześniej nie było to możliwe ze względu na przepisy. Jednak tutaj obsada była niesamowicie mocna. Jagiellonia miała swoich dwóch przedstawicieli, którzy ukończyli kurs. Adrian Siemieniec i jego asystent Rafał Grzyb mają już najwyższe możliwe uprawnienia, dzięki którym bez żadnych warunkowych licencji mogą prowadzić dowolny klub na świecie!
Warto dodać, że poza duetem z Białegostoku na tym samym kursie przebywał tercet trenerów z Rakowa: Dawid Szwarga oraz jego asystenci Tomasz Włodarek i Jakub Dziółka. Ponadto Maciej Kędziorek (Radomiak), Goncalo Feio (Motor Lublin) czy Radosław Bella (Miedź Legnica) oraz wielu wielu innych. Wystarczyło jednak wymienić kilka tych nazwisk z brzegu, by pokazać, jaka tam ekipa się znalazła.
🆕 Miło nam poinformować, że @adisiemieniec i Rafał Grzyb ukończyli kurs trenerski UEFA PRO z wynikiem pozytywnym. 👍 Serdecznie gratulujemy. 🤝
🔗 Informacja: https://t.co/gz4XP8Mbl3 pic.twitter.com/ENpaofvubf
— Jagiellonia 💛❤️ (@Jagiellonia1920) March 4, 2024
Zakończony kontrakt
We Wrocławiu też już pozbyli się jednej z pomyłek transferowych. Kenneth Zohore może i miał ciekawe CV, ale jak się później okazało, nie było przypadku w tym, że nie ma klubu. Duńczyk trafił do zespołu w nadziei na odbudowę i wejście na poziom formy, która pozwoliła mu kiedyś trafić do takich kubów jak Fiorentina, Cardiff czy West Brom. Tak się jednak nie stało, a jego bilans we Wrocławiu to łącznie 144 minuty w siedmiu spotkaniach oraz jeden występ dla trzecioligowych rezerw. Raczej nie tego oczekiwał dyrektor David Balda oraz kibice. Ostrzeżenia mediów i wielu osób z piłkarskiego światka jednak nie poskutkowały, a Śląsk musiał płacić niepotrzebnie przez kilka miesięcy temu 30-latkowi. Teraz klub poinformował o rozwiązaniu kontraktu za porozumieniem stron. To trzy miesiące przed czasem, bowiem normalnie umowa wiązała Zohore i WKS do 30 czerwca tego roku. Być może jakieś minimalne oszczędności udało się uzyskać, ale tak czy siak to zdecydowanie wpadka transferowa czeskiego dyrektora sportowego.
Kadrowo
Sytuacja kadrowa lepsza po stronie Jagiellonii, gdyż tam żaden z zawodników nie musi pauzować. Dodatkowo Michal Sacek po nieobecności w Zabrzu – nadmiar żółtych kartek – wraca do dyspozycji trenera Siemieńca. Z kolei Jacek Magiera nie będzie mógł skorzystać z usług Jehora Macenki, a powód jest ten sam – kartki. Tyle że to i tak lepsze wieści, niż przed tygodniem, gdy brakowało dwóch ważnych ogniw środka pola – Petra Pokornego i Petra Schwarza. Obaj wracają do składu po pauzie!
W obu przypadkach trenerzy deklarują, że wszyscy są zdrowi i mogą korzystać praktycznie z całej swojej kadry.
***
Początek piątkowego meczu o godzinie 20:30.