Skip to main content

Zdecydowana większość sympatyków Manchesteru United czekała na ten moment – moment, kiedy klub wyda komunikat o zakończeniu współpracy z Erikiem ten Hagiem. Ich czekanie zostało wynagrodzone w poniedziałek. Po kolejnym słabym meczu i porażce z West Hamem „Czerwone Diabły” rozstały się z holenderskim menadżerem. Przed niedzielnym meczem z Chelsea znów pojawiła się nadzieja.

Więcej o zwolnieniu ten Haga pisaliśmy TUTAJ. Póki co zespół przejął Ruud van Nistelrooy, ale rodak ten Haga pozostanie na tym stanowisku tymczasowo – wszystko dlatego, że Manchester United dogadał się już z Rubenem Amorimem. Aktualny szkoleniowiec Sportingu miałby przejąć Man Utd w trakcie przerwie reprezentacyjnej. Te spekulacje zostały już potwierdzone w piątek. Co ciekawe, w pierwszym meczu po zwolnieniu ten Haga „Czerwone Diabły” pokonały Leicester 5:2. Wprawdzie to tylko spotkanie Pucharu Ligi, ale i tak jest to zastrzyk optymizmu i przyczynek do myśleniu o lepszych czasach – wprawdzie już Amorimem na ławce. W każdym razie ważne, że bez ten Haga.

Jednak w niedzielę znacznie bardziej wymagające zadanie – w niedzielę na Old Trafford przyjeżdża Chelsea. W zeszłym sezonie jedni i drudzy mocno zawodzili – ostatecznie rzutem na taśmę to londyńczycy zakończyli wyżej, bo na 6. miejscu. United było ósme, ale dzięki wygraniu Pucharu Anglii zameldowało się w Lidze Europy, podczas gdy The Blues grają jedynie w Lidze Konferencji. Chelsea latem zmieniła trenera, uznając że Mauricio Pochettino nie wyciśnie niczego więcej z zespołu. Zastąpił go Enzo Maresca, czyli dotychczasowy trener Leicester, który wprowadził na powrót „Lisy” do elity. Efekty przyszły dość szybko – Chelsea spisuje się znacznie lepiej i przed niedzielnym spotkaniem na Old Trafford zajmuje 5. miejsce w tabeli, punkt za Aston Villą i Arsenalem. To wprawdzie wciąż żadna rewelacja, ale gdyby ktoś parę miesięcy temu powiedział fanom Chelsea, że będą punkt za Arsenalem w tabeli, braliby taki stan w rzeczy w ciemno.

Za The Blues dwumecz z Newcastle – ligowe zwycięstwo 2:1 w miniony weekend i pucharowa porażka 0:2 w środę, po której wiadomo już, że ekipy ze Stamford Bridge nie zobaczymy ponownie w finale EFL Cup. United po pokonaniu Leicester wciąż mają na to szanse, jednak los nie oszczędził ich – w kolejnej rundzie trudny mecz z Tottenhamem, który wyeliminował inną ekipę z Manchesteru – City.

W poprzednim sezonie oba mecze Chelsea z Man Utd kończyły się zwycięstwami gospodarzy. Na Old Trafford United wygrali 2:1 po dublecie Scotta McTominay’a, obecnie zawodnika Napoli. Rewanż to słynny popis Cole’a Palmera, który ustrzelił hat-tricka i dał swojej drużynie zwycięstwo 4:3. Bramka na 3:3 padła w 10. doliczonej minucie, a na 4:3 minutę później. Palmer nie stracił zresztą swojej skuteczności również w obecnym sezonie – Anglik ma już 8 trafień. Kogoś takiego wyraźnie brakuje w zespole United – najlepszy ligowy strzelec Red Devils to obecnie Alejandro Garnacho, który ma… 2 gole.

Być może nowa miotła wykrzesze z klasowych piłkarzy pokłady ich możliwości i w niedzielę w meczu z Chelsea zobaczymy Manchester United przez wielkie M i wielkie U. Na razie to jednak tylko spekulacje, a żeby odnaleźć „Czerwone Diabły” w tabeli, trzeba ją przescrollować do 14. miejsca. Początek niedzielnego hitu o 17:30.

 

Related Articles