Fani Leicester doskonale pamiętają finisz sezonu 2019/20. Po restarcie ligi ich ulubieńcy grali słabo, punktowali jeszcze słabiej, a w ostatniej kolejce, przegrywając z Manchesterem United, stracili na rzecz Czerwonych Diabłów miejsce w czołowej czwórce, a co za tym idzie prawo do gry w Champions League. W ostatnich spotkaniach Lisy zawodzą i na King Power Stadium zaczyna wyczuwać się nieprzyjemny swąd wspomnień. Czy i sezon 20/21 zakończy się klapą i utratą Ligi Mistrzów? Dziś pierwszy z ważnych dla Leicester meczów – rywalizacja z Manchesterem United, a jakże.
W ostatnich dwóch kolejkach Lisy mogły w zasadzie zapewnić sobie miejsce w TOP 4. Mecze z Southampton i Newcastle to w obecnej chwili niemal gwarancja punktów. Tymczasem ze Świętymi padł remis 1:1, a ze Srokami przyszła porażka 2:4! Leicester osunęło się już na 4. miejsce, ale wciąż ma przewagę punktową. Nad West Hamem wynosi ona 5 pkt, a nad Liverpoolem 6. The Reds mają jednak do rozegrania zaległy mecz z Man Utd – to spotkanie już w czwartek.
Sytuacja jest tym bardziej nerwowa, że terminarz nie rozpieszcza zespołu Brendana Rodgersa. Dziś mecz z Man Utd, za tydzień we wtorek rywalizacja z Chelsea, a na koniec ligi mecz z Tottenhamem. Jakby tego było mało, w najbliższą sobotę jeszcze jeden mecz z Chelsea – w ramach finału FA Cup. Cztery mecze do końca sezonu i cztery z ekipami z Big Six. Teoretycznie może być przepięknie – awans do Ligi Mistrzów i wygrany Puchar Anglii, a może być katastrofa – przegrany finał i spadek poza TOP 4 Premier League.
Manchester United ma jeszcze matematyczne szanse na mistrzostwo Anglii, choć nikt nie traktuje tego zbyt poważnie. Manchester City ma na dziś 10 punktów przewagi i tylko absolutny cud mógłby odwrócić ten wyścig. Prawda jest jednak taka, że jeśli ekipa Ole Gunnara Solskjaera przegra dziś lub w czwartek z Liverpoolem, będzie już po zawodach. Jeśli zremisuje oba te mecze – także będzie po sprawie. Citizens mogą zdobyć tytuł dziś lub w czwartek przed telewizorami.
Trzeba pamiętać, że Leicester pozbawiło już w tym sezonie Czerwone Diabły szansy na jedno trofeum. W ćwierćfinale Pucharu Anglii drużyna Rodgersa pokonała zespół Solskjaera 3:1. Dziś na Old Trafford gospodarze będą chcieli wziąć rewanż, a goście odebrać Man Utd także resztkę nadziei na mistrzostwo. W Boxing Day na King Power Stadium było 2:2. Dziś taki wynik w pełni nie zadowoli nikogo, choć wydaje się, że Leicester nie powinno wybrzydzać na punkt przywieziony z Teatru Marzeń. W ostatecznym rozrachunku może to być cenna zdobycz.
Przeciwko swoim byłym kolegom nie zagra Harry Maguire, który zmaga się z kontuzją. Bez lidera formacja obronna Czerwonych Diabłów na pewno będzie nieco słabsza. Swoje problemy ma także Rodgers. Jednym z nich jest kontuzja Harvey’a Barnesa, strzelca jednego z goli z grudniowego meczu obu zespołów.
Warto podkreślić, że Manchester United nie przegrał ligowego meczu od 27 stycznia, kiedy sensacyjnie trzy punkty z Old Trafford wywiozło Sheffield. Oczywiście, drużyna Solskjaera stanowczo zbyt często remisuje, by rzucić realne wyzwanie sąsiadowi zza miedzy, ale passa meczów bez porażki także jest godna uwagi. Tym bardziej, że za dwa tygodnie Manchester United może okrasić wicemistrzostwo kraju zdobycie europejskiego pucharu – wprawdzie tego mniej prestiżowego, ale zawsze.
Póki co drużyna norweskiego trenera jest w samym środku maratonu – trzy mecze w ciągu zaledwie pięciu dniu! Niedziela – Aston Villa, wtorek – Leicester, czwartek – Liverpool. To oczywiście efekt słynnego już protestu fanów przed meczem z Liverpoolem, który spowodował finalnie odwołanie spotkania. Niewykluczone, że będzie to zbawienne dla Leicester, bo głośno mówi się o tym, że dziś Solskjaer pośle do boju głębokie rezerwy, by pierwszy garniturem zagrać Świętą Wojnę.