Skip to main content

Napoli ogłosiło oficjalnie nowego trenera. Został nim Rudi Garcia, Francuz, który największy sukces w życiu osiagnął w Lille, ładnych parę lat temu. Z tym klubem wywalczył dublet w sezonie 2010/11. To on w Napoli zastąpi Spallettiego, który zrezygnował po zdobyciu tytułu.

Luciano Spalletti odszedł w wielkiej chwale. Dał Napoli to, co było marzeniem od ponad 30 lat i nie chciał kontynuować dalszej współpracy. Uznał, że “cykl się skończył” i potrzebuje czasu na urlop, regenerację. Taka przynajmniej jest oficjalna wersja zdarzeń. Włoch mógł jeszcze w kolejnym roku prowadzić Napoli, ale potrzebował resetu głowy. Najwidoczniej wiele go ten sezon mistrzowski kosztował i uznał, że to jest szczyt jego trenerskiej kariery. Dla niego to też było dopiero pierwsze mistrzostwo. To sprawiło, że rozumiał potrzebę klubu, jak nikt. Zżył się z nim, utożsamiał. Czekał równie długo na taki sukces, a kilka razy w życiu był blisko. Spalletti tak się zżył z Napoli, że na pamiątkę mistrzostwa krajowego zrobił sobie drugi w życiu tatuaż. Ma imiona dzieci na prawej ręce – Samuele, Federico, Matilde, a na lewej motyw łączony herbu Napoli i tarczy we włoskich barwach z numerem trzy, symbolizującym trzeci tytuł w historii Neapolu.

Spalletti odszedł, ale projekt trzeba kontynuować. Mówiło się o tym, że zaawansowane rozmowy trwają z Luisem Enrique i to Hiszpan był przez jakiś czas faworytem do objęcia roli szkoleniowca. Drużyna świeżo po sukcesie, nazwisko bardzo uznane. Nikt nie miałby prawa płakać po Luciano Spallettim. W końcu Luis Enrique to poważna, utytułowana marka i wiadomo, czego się po nim spodziewać. Dlatego ogłoszenie Rudiego Garcii można traktować jako niespodziankę. Francuz najbardziej znany jest na swoim krajowym rynku. Tam miał okazję pracować aż z sześcioma klubami – wspomnianym Lille, Olympique Marsylią, Olympique Lyon, Dijon, Le Mans oraz Saint-Etienne. Jako pierwszy trener pracuje właściwie od początku XXI wieku.

Francja to jednak nie jedyne miejsce, gdzie pracował. Fani Serie A dobrze go znają, bo ten menedżer miał już okazję prowadzić Romę. I nie można powiedzieć, żeby się w lidze włoskiej nie zaznaczył. Dwa razy został wicemistrzem kraju, jednak straty do Juventusu w obu przypadkach były ogromne – po 17 punktów. Wejście do ligi miał absolutnie kosmiczne. 10 spotkań, 10 wygranych z rzędu i… uwaga, tylko jedna stracona bramka! Jego Romie prawie nie dało się strzelić gola. O sile stanowili wówczas: Alessandro Florenzi, Miralem Pjanić, Mehdi Benatia, Gervinho czy Daniele De Rossi. No i oczywiście Francesco Totti. Rzymianie grali momentami świetnie, a przede wszystkim czujnie w defensywie. Bramki strzegł Morgan De Sanctis. Przekleństwem francuskiego trenera były za to występy w Europie. Potrafił na przykład przegrać z Bayernem 1:7, a z Barceloną 1:6. We Włoszech ma jednak dobry PR. Ciekawe, że wówczas, po dwóch i pół sezonu, na stanowisku zastąpił go… Luciano Spalletti. Teraz on zastępuje Włocha.

Ostatnio w mediach zaznaczył się konfliktem z Cristiano Ronaldo. Portugalczyk przyszedł do Al-Nassr i za chwilę Rudiego Garcii nie było już w klubie. Poprowadził saudyjski klub w zaledwie 26 meczach. Przegrał zaledwie trzykrotnie, ale za to musiał oglądać plecy Al-Ittihad. Podobno piłkarze mieli go dosyć, byly jakieś konflikty, scysje, a w szatni wytworzyła się grupa “anty Garcia”, do której miał też należeć Cristiano Ronaldo. Obrońcy Napoli będą sobie chwalić tę współpracę. Gorzej ma się sprawa z zawodnikami ofensywnymi. Taki styl gry nie odpowiadał portugalskiemu gwiazdorowi. Al-Nassr do teraz nie ma trenera na stałe i pewnie czai się na jakieś znane nazwisko. A w Napoli ani nie Luis Enrique, ani też Christophe Galtier, o którym informował Gianluca Di Marzio, ani też nie Paulo Sousa, który miał klauzulę odkupu z Salernitany za milion euro, bo i takie pojawiały się głosy. To Rudi Garcia będzie miał okazję przypomnieć się fanom Serie A.

Related Articles