Skip to main content

Legia Warszawa w losowaniu Ligi Europy trafiła do grupy C. O awans będzie niezwykle trudno, ale przynajmniej czekają ich bardzo atrakcyjne mecze z Napoli i Leicester, co można traktować jako nagrodę za sam awans do fazy grupowej. Trzecim rywalem jest jeszcze Spartak Moskwa.

To pierwszy sezon, w którym Liga Europy wygląda bardziej prestiżowo. Jeszcze rok temu w fazie grupowej brało udział 48 zespołów, więc dostać się było tam łatwiej. Z tego powodu, że powstała Liga Konferencji Europy z myślą o tych jeszcze słabszych – pomniejszono właśnie uczestników Ligi Europy. I gdyby tak przeanalizować zespoły biorące udział w tych rozgrywkach, to możemy je nazwać nawet "małą Ligą Mistrzów". Legia wraca do grupy europejskich pucharów po… sześciu latach. Ostatni występ "Wojskowych" to pamiętna faza Champions League z Realem, Borussią i Sportingiem. W fazie grupowej Ligi Europy grali ostatnio w sezonie 2015/16, wówczas z Club Brugge, FC Midtjylland i właśnie Napoli.

No właśnie, bo Napoli i Spartak to drużyny, które pamiętamy ze starć z warszawską drużyną. Dużo przyjemniejsze jest wspomnienie o rosyjskiej drużynie. Była to faza play-off Ligi Europy w sezonie 2011/12, w zasadzie początki poważnych występów Legii w Europie. Zremisowała wtedy 2:2 na własnym stadionie, a po 27 minutach na Łużnikach przegrywała już 0:2 i mogło się wydawać, że jest pozamiatane. Za chwilę jednak kontaktową bramkę zdobył Michał Kucharczyk, a przed przerwą jedną z najpiękniejszych bramek w karierze zdobył Maciej Rybus – i to słabszą, prawą nogą! A kiedy już wszystko zmierzało do dogrywki, wtedy Janusz Gol wcisnął głowę po dośrodkowaniu Wawrzyniaka i Legia sensacyjnie wyrwała awans do fazy grupowej.

Z Napoli nie było już tak przyjemnie. Kilka dni po pierwszym meczu z tym zespołem w nieprzyjemnej atmosferze zwolniony został Henning Berg. Włoski klub wygrał wtedy przy Łazienkowskiej 2:0, a bardzo charakterystycznego gola strzelił Gonzalo Higuain, kiedy przełożył bodajże trzech Legionistów, blisko niego było aż pięciu zawodników, a on zapakował piłkę po oknie. W Neapolu, już pod wodzą Stanisława Czerczesowa, Legia przegrała 2:5 i był to ostatni mecz fazy grupowej. Zespół z Warszawy zdobył wtedy w sumie cztery punkty i odpadł na tym etapie. To czas, kiedy mieliśmy dwie drużyny w fazie grupowej, bo był jeszcze Lech Poznań. "Kolejorz" też zakończył rozgrywki na tym etapie, wyprzedzając w grupie Belenenses, ale oglądając plecy Fiorentiny i FC Basel.

Z Leicester żaden polski zespół nigdy nie grał. "Lisy" rzadko występowały w europejskich rozgrywkach, do zapamiętania był sezon po mistrzostwie, gdzie dotarli do ćwierćfinału Champions League. Rok temu pod wodzą Brendana Rodgersa odpadli w 1/32 ze Slavią Praga, ale traktowali te rozgrywki bardzo poważnie, więc przy Łazienkowskiej możemy się spodziewać, że obejrzymy Vardy'ego, Schmeichela czy Tielemansa. No i obie drużyny łączy oczywiście postać Bartosza Kapustki, ale jemu nie dane będzie zagrać. Legia zarobiła milion euro już za same eliminacje Champions League, a ponad 3,5 mln euro za awans do fazy grupowej Ligi Europy. Do tego każde zwycięstwo jest tam premiowane sumą ponad 600 tysięcy, a remis ponad 200 tysięcy. Jest więc o co grać, chociaż już samo zmierzenie się z Leicester czy Napoli to wystarczająca nagroda dla piłkarzy i kibiców.

Related Articles