Nie da się ukryć, że po odejściu Cristiano Ronaldo z La Liga mecze Barcelony z Realem straciły trochę na swojej atrakcyjności. Te zeszłoroczne nie zachwyciły poziomem, ale cztery punkty, które Real zdobył w dwóch starciach z odwiecznym rywalem, były bardzo istotnym kapitałem w kontekście walki o mistrzostwo kraju. W tym sezonie do gry jednych i drugich jest sporo zastrzeżeń i tym razem nie zadajemy sobie pytania "kto będzie lepszy", a raczej "kto okaże się słabszy"… Czy przed nami najsłabsze El Clasico od lat?
Spójrzmy na sytuację w La Liga. Tabela nieco przekłamuje – Barcelona ma dwa zaległe mecze, Real jeden. Blaugrana w czterech kolejkach pogubiła punkty dwa razy – z Sevillą (1:1) i z Getafe (0:1). Słabo, ale przynajmniej rywale, którzy zatrzymali Dumę Katalonii to nie zespoły z pierwszej łapanki. Real ma jeden rozegrany mecz więcej i jedno zwycięstwo więcej. Królewscy potykali się z Realem Sociedad (0:0) i ostatnio z Cadiz (0:1). Szczególnie bolesna była ta ostatnia porażka, której kompletnie nikt się nie spodziewał. Statystycy musieli cofnąć się o prawie pół wieku, by odnaleźć ostatnią ligową kolejkę, w której i Real, i Barca przegrały swoje mecze do zera.
Real pogłębił kryzys w środę w Champions League. Królewscy zagrali u siebie na Alfredo di Stefano z Szachtarem Donieck. Mało tego, z Szachtarem, który musiał przywieźć do Madrytu praktycznie rezerwowy skład, bo pół drużyny wylądowało w izolacji. I mimo wszystko Ukraińcy prowadzili 3:0 do przerwy, a finalnie wygrali 3:2! To nie do wiary, a jednak to rzeczywistość. Real zagrał słabiutko, a niektórzy zawodnicy beznadziejnie. Wątpliwe, by po takim występie Marcelo miał zagrać w podstawowym składzie w El Clasico. O Luce Joviciu nie wspominając…
Ale Zidane ma sporo kadrowych problemów. Poza grą są Dani Carvajal, Martin Odegaard czy Mariano Diaz. Ostatnio potwierdziło się, że na razie do dyspozycji trenera nie będzie też Eden Hazard, który w Madrycie stał się zaprzeczeniem profesjonalizmu. Wchodzi w buty Garetha Bale'a bardziej niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Co najgorsze – problemy zdrowotne ma także Sergio Ramos. Kapitan Królewskich walczy z czasem, by zagrać w klasyku. W środę jego nieobecność w defensywie Los Blancos widoczna była chyba nawet z kosmosu. Ramos wrócił już do treningów, ale czy Zidane będzie mógł go wystawić w sobotę na Camp Nou?
Także Ronald Koeman nie może wystawić swojej najsilniejszej jedenastki. Wciąż poza grą są Samuel Umtiti, Marc-Andre ter Stegen. Ponoć do dyspozycji będzie za to Jordi Alba, dzięki czemu Serginio Dest mógłby zagrać na swojej nominalnej pozycji – prawej obronie. Barcelona dość gładko pokonała we wtorek węgierski Ferencvaros (5:1), ale doprawdy trudno na tej podstawie wyciągać jakiekolwiek wnioski, zwłaszcza że Węgrzy parę razy poważnie zagrozili bramce strzeżonej przez Neto.
Barcelona miała jeden dzień odpoczynku więcej i zagra u siebie – to kolejne atuty Katalończyków. Oczywiście – atut własnego boiska przy pustych trybunach, a nie przy 100-tysięcznym tłumie trochę blednie, ale nie można chyba przekreślić go całkiem. Od lat Blaugrana na swoim placu gry spisuje się znacznie lepiej niż na wyjazdach.
Jest jeszcze jedna, oczywista przewaga ekipy Koemana. To indywidualności, a szczególnie jedna. Leo Messi. Real nie ma już Ronaldo, a trudno porównywać skutecznego i pracowitego Karima Benzemę do sześciokrotnego zdobywcy Złotej Piłki. Messi jest daleki od optymalnej formie, ale w każdym meczu gwarantuje kilka wybornych podań i wykreowanych szans. A na dodatek Argentyńczyk wciąż poluje na swoją pierwszą bramkę z gry w tym sezonie. Głodny gola Messi w klasyku (być może jednym ze swoich ostatnich) to marna wiadomość dla defensywy Realu.
W zeszłosezonowych klasykach Barcelona nie zdobyła gola. Już dawno Blaugrana nie zaliczyła tak słabych występów przeciwko Realowi. Czasy Messiego to lata dominacji Dumy Katalonii, która nie wygrywała może wszystkich klasyków jak leci, ale wygrywała większość z nich, nierzadko bardzo wysoko. Czy to przewartościowało się już na dobre czy może sezon 19/20 był tylko wypadkiem przy pracy? Choć jedni i drudzy mają mnóstwo swoich problemów, to i tak niecierpliwie czekamy na pierwszy gwizdek El Clasico. Start w sobotę o 16:00.