Skip to main content

Derby Madrytu na szczycie tabeli? Nikogo takie rozwiązanie nie dziwi. Derby Sewilli jako starcie dwóch ekip z podium LaLiga? Tego jeszcze nie grali. A przynajmniej nie doświadczyło tego zapewne 95% żyjących kibiców śledzących hiszpański futbol. Poziom sportowy to jedno, a drugim będą podteksty za styczniowe derby, które nie skończyły się spokojnie…

Tytuł zapowiedzi niedzielnych derbów Sewilli nie jest przypadkowy. W podobnym tonie uderzał na Twitterze, już we wtorek, statystyk Fran Martinez. W końcu Real Betis jest dzisiaj jedynym klubem z Hiszpanii, który nadal – w teorii – ma szansę na potrójną koronę. Po drugiej stronie Sevilla, w której Julen Lopetegui jest najlepszym, pod względem procentu zwycięstw do rozegranych meczów, trenerem w historii. Mimo tego najwięcej mówi się o… styczniowych derbach i słynnego "rzutu oszczepem" na trybunach Benito Villamarin. Wówczas mecz został przerwany tuż przed końcem pierwszej połowy. Dokończony następnego dnia, a skorzystali na tym gospodarze. To Real Betis awansował wówczas do 1/4 finału Pucharu Króla.

Skandal na Benito Villamarin
Pamiętacie mecz z 16 czerwa? W 39. minucie Nabil Fekir strzela gola na 1:1 bezpośrednio z rzutu rożnego. Po chwili kij od flagi ląduje na głowie Joana Jordana. Mecz zostaje przerwany. Ogromny udział w tym miał Julen Lopetegui. Trener Sevilli biegał jak opętany między swoimi zawodnikami. Później okazało się, że on stał za nagabywaniem swoich piłkarzy o niechęć do gry. Jordanowi nawet kazał udawać gorsze samopoczucie po tym incydencie. Mecz zatem przerwano. Kilkanaście godzin później już spokojnie udało się dokończyć spotkanie 1/8 finału. Sergio Canales dał triumf Verdilbancos i sport zatriumfował nad chuligaństwem oraz cyniczną próbą wykorzystania roli ofiary.

Jakości nie zabraknie
Jak podejdą do meczu oba zespoły? Patrząc na to, jaką jakością dysponują w swoich składach, powinniśmy być świadkami "partidazo". Tyle że to słowo w przypadku Sevilli coraz rzadziej obowiązuje. Wyniki ligowe kapitalne, obrona najlepsza w lidze, ale ich spotkań nie da się momentami oglądać. Zresztą średnia 2,16 gola na mecz w ich starciach to najlepiej potwierdza. A przecież ofensywnych graczy na poziomie nie brakuje w zespole Los Nervionenses. Najlepiej pokazał to ostatni mecz z Espanyolem. Tecatito Corona pełnił rolę prawego obrońcy (!), zamiennie z wahadłowym. Patrząc na jego grę w Porto, trudno uwierzyć, że można na takiej pozycji wystawić Meksykanina. Szybka kontuzja Martiala? Na boisko wchodzi Papu Gomez, który wyłożył idealnie piłkę Rafie Mirowi. Do tego Lucas Ocampos wyczyniający cuda z piłką, ale jego akurat w niedzielę nie zobaczymy.

Po drugiej stronie też nie brakuje możliwści ofensywnych. Nabil Fekir, Sergio Canales w roli rozgrywających. Na szpicy wybór także jest – Borja Iglesias czy Willian Jose. Nie wspominamy w tym gronie o jednym nazwisku… Juanmi to najlepszy strzelec zespołu. 12 goli robi wrażenie, gdyż to czwarty – razem z Joselu – wynik w lidze, tuż za Viniciusem czy Raulem de Tomasem. Tyle że Juanmi sam się wykluczył z występu w derbach żółtą kartką przeciwko Mallorce. To zdecydowanie musiało być bolesne dla niego. Będzie także bolesne i utrudniające grę dla Manuela Pellegriniego przy ustalaniu składu.

Braki
Oba zespoły osłabione. Jak się rzekło, za kartki, po obu stronach wypada aż trzech graczy. Jules Kounde i Lucas Ocampos po stronie Sevilli i Juanmi po stronie Betisu. To nowe osłabienia. Po stronie gospodarzy nie będzie także kontuzjowanych: Lameli, Suso, Rekika i Martiala(kontuzja sprzed tygodnia). Z tego samego powodu po stronie goście nie zobaczymy: Mirandy, Camarasy i Montoyi.

Rozpędzona Barcelona za plecami
Mistrzostwo dla obu klubów byłoby gigantycznym sukcesem. Real Betis w ostatnich latach bywał jednak bliżej środka tabeli niż podium, więc dla nich to byłoby coś jeszcze większego. Póki co jednak nikt w zielono-białej części miasta o tym nie mówi. Nie ma po prostu sensu, gdy się traci 11pkt do Realu Madryt na tym etapie sezonu i nadal jest się uznawanym za niespodziankę sezonu. Nieco inaczej wygląda sytuacja z perspektywy Sevilli. Tutaj strata mniejsza – 6pkt – ale i ostatnie wyniki nie najlepsze. Remisy w Pampelunie i Barcelonie mogą boleć. Ten pierwszy mecz to niewykorzystany karny w doliczonym czasie gry przez Ivana Rakiticia. Wysiłek na RCDE Stadium popsuł Jules Kounde kretyńską czerwoną kartką, osłabiając zespół na kwadrans przed końcem, gdy zespół miał ogromną przewagę nad rywalem.

Jedni i drudzy muszą pamiętać, ża za ich plecami czai się już Barcelna. Do Betisu "odległość" wynosi ledwie 4pkt, a pięć kolejnych do Sevilli. Zważywszy na terminarz, to jest sytuacja, w której jak najbardziej można się jeszcze spodziewać sporych przetasowań. A nadal nie wiadomo, jak końcówka sezonu będzie wyglądała w czerwono-białej części Madrytu.

***

Początek niedzielnych derbów Sewilli już o godzinie 16:15. Czy to będą ostatnie w tym sezonie? W rozgrywkach hiszpańskich tak lecz mogą się jeszcze spotkać w Lidze Europy! Spotkanie można obejrzeć w Unibet TV.

Related Articles