Ubiegły sezon upłynął pod dyktando Napoli, które kompletnie zdominowało Serie A. Teraz jednak wszyscy liczą na bardziej wyrównane boje. Kandydatów jest wielu, bowiem na swoje kolejne skalpy liczą po obu stronach mediolańskiej barykady, a do wygrywania chciałby wrócić także Juventus. Dodając do tego broniące tytuł Napoli oraz rzymski duet, robi nam się pokaźne grono chętnych po scudetto.
Pierwszym i naturalnym będzie oczywiście Napoli w roli obrońcy tytułu. Tyle że pod Wezuwiuszem doszło do poważnej zmiany. Luciano Spaletti po zgarnięciu mistrzostwa zdecydował się odejść. Jego miejsce zajął Rudi Garcia. Zmiana dość nieoczekiwana, podobnie do wyboru nowego szkoleniowca. Wielu narzeka, że to zbyt słaby trener i mający przed chwilą długą przerwę. Jednak “Spal” również przychodził po dwuletnim odpoczynku, a jaki wynik wykręcił, to nie trzeba nikomu przypominać. Na pewno to jednak będzie miało wpływ na to, jak grać będzie neapolitańska ekipa. Jeśli chodzi o transfery, tutaj może nie było wielkich ruchów kadrowych, jednak kilka znaczących transakcji tego lata miało miejsce. Kim Min-jae po roku spędzonym w Italii przeniósł się do Bayernu Monachium. Z jednej strony Napoli traci lidera defensywy, a z drugiej zarabia spore pieniądze. Rok temu kupowali go za niecałe 20 milionów euro, a teraz wyciągnęli 150% więcej na tej transakcji. Na tym jednak osłabienia się kończą póki co. Nie wiadomo jeszcze, jak finalnie zakończy się sprawa Piotra Zielińskiego, który miał być pewniakiem do odejścia do Arabii Saudyjskiej. W ostatnich godzinach wydaje się jednak, że Polak nie jest chętny na ten ruch, który zagwarantowałby obu stronom – jemu i klubowi – spore pieniądze. Przypomnijmy, że “Zielu” ma do końca kontraktu zaledwie rok, zatem za dwanaście miesięcy może być już do wzięcia za darmo, jeśli nie dojdzie do przedłużenia umowy.
Napoli ruszyło na małe zakupy, bo tak trzeba powiedzieć o transferach Jensa Cajuste ze Stade Reims oraz Natana z RB Bragantino. Nie są to znane nazwiska na takim poziomie, ale przecież Kim przed chwilą także nie był w mainstreamie, a teraz jest jedną z gwiazd, wartą znacznie większe pieniądze. Neapolitańczycy jeszcze próbują pozyskać hiszpanską perełkę. Mowa o Gabrim Veidze z Celty Vigo. Wychowanek Celestes ma w kontrakcie klauzule 40 milionów euro, ale wydaje się, że uda się zamknąć ten transfer w niższej kwocie, mimo sporego zainteresowania innych dużych klubów.
Mediolan ponownie w grze
2021 tytuł dla Interu, rok później dla Milanu. Mediolan wrócił do gry o scudetto po dziesięcioletniej przerwie. Zresztą w 2010 i 2011 roku, tuż przed początkiem ery Juventusu, to właśnie ten duet, w takiej samej kolejności, także wygrywał scudetto. Jednak po wygranych mistrzostwach potem nieco wszystko poszło w dół. Inter w ostatnich trzech latach zwiedził wszystkie trzy stopnie podium, idąc krok po kroku w dół tabeli. Z drugiej strony oba kluby nie mogą narzekać na ostatnią europejską przygodę. Inter zatrzymał się dopiero w Stambule, w finale Champions League z Manchesterem City. Milan zrobił to chwilę wcześniej podczas… półfinałowych derbów Mediolanu. To naprawdę była kapitalna kampania dla obu ekip i zapewne nikt by się nie obraził na taki scenariusz ponownie. Z drugiej strony wygrywanie trofeów to obowiązek w takich klubach. Stąd też Inter może uznać miniony sezon za udany, skoro udało się zgarnąć Coppa i Supercoppa Italia w ramach pocieszenia!
Na rynku transferowym Inter póki co spokojny z wydawaniem pieniędzy. Tych nie ma mało, po sprzedaży Andre Onany do Manchesteru United za 50 milionów euro. W drugą stronę trafił Yann Sommer z Bayernu Monachium, ale w tym przypadku to grosze. Nerroazzuri zrobili kilka transferów bezgotówkowych, z których najciekawiej wyglądają Juan Cuadrado i Marcus Thuram. Ten drugi może być solidnym i długoterminowym wzmocnieniem ofensywy, mając jednocześnie potencjał sprzedażowy na przyszłość. W końcu udało się sprowadzić Davide Frattesiego z Sassuolo. Póki co jako wypożyczenie, ale z obowiązkowym wykupem. To powinno zamknąć temat osłabienia środka pola po odejściu Marcelo Brozovicia. Gorzej jednak wygląda sytuacja z innym bolesnym osłabieniem. Po wielu latach Milan Skriniar trafił do PSG, a Inter nie zobaczył za ten transfer ani eurocenta! Oczywiście klub sprowadził na stałe Acerbiego, a także w ramach przyszłości Yanna Aurela Bissecka z duńskiego Aarhus, lecz to nie ten kaliber w tym momencie. Krótko mówiąc straty potężne w tyłach!
***
Na drugim krańcu San Siro sporym zawodem było odejście Sandro Tonaliego. Lider drugiej linii nie wybrał klubu z absolutnego topu, ale dopiero aspirujący do tej roli – Newcastle. Tyle że “Sroki” mogły zaproponować 64 miliony euro Milanowi oraz znacznie wyższe zarobki samemu zainteresowanemu. To musiało się tak skończyć. Odszedł także Brahim Diaz po dwuletnim wypożyczeniu z Realu Madryt, właśnie na Bernabeu. Jednak Paolo Maldini i spółka ruszyli na zakupy. Wydawali podobne kwoty na wszystkich graczy. 20 milionów euro mieli kosztować Christian Pulisic, Samuel Chukwueze i Yunus Musah. Nieco mniej gwiazda AZ Alkmaar Tijjani Reijnders, Ruben Loftus-Cheek oraz Noah Okafor. Skład został wzmocniony głównie zawodnikami głodnymi tytułów i wygrywania. Jednak czy znowu nie zabraknie doświadczenia w zespole Stefano Piolego? Zlatan Ibrahimović zakończył karierę, zatem jedynymi graczami powyżej 30-tki w drużynie zostają Simon Kjaer oraz Oliver Giroud. W kontekście następnych lat wydaje się, że Rossoneri mają naprawdę ciekawy skład z ogromnym potencjałem. Pytanie czy już teraz odpali tak, jak odpalał w ostatnich latach.
Najważniejszymi wiadomościami dla kibiców Milanu było utrzymanie dwóch innych gwiazd, po Tonalim. Mike Maignan oraz Rafael Leao zostają w Mediolanie, zatem jest do kogo dobrać zakupionych przed chwilą graczy.
Powrócić na szczyt
W latach 2012-2020 Juventus sięgnął po dziewięć kolejnych mistrzostw. Zmieniały się tylko drużyny na drugim i trzecim miejscu podium, a Juve zgarniało tytuł za tytułem. W ostatnich trzech sezonach jednak Stara Dama nie może zdobyć nawet medalu, a co mówić o czymś więcej. Dodatkowo dopadły ją kłopoty za finansowe machlojki byłych dyrektorów oraz władz klubu. W normalnych warunkach zajęliby miejsce w TOP4, wyrzucając z niego Milan. Jednak 10 odjętych punktów zrzuciło ich na siódmą lokatę, a dodatkowo UEFA wyrzuciła ich z europejskich pucharów. To jednak paradoksalnie może być nieco pomocne w kontekście obecnego sezonu. Brak zobowiązań na europejskim parkiecie, może oznaczać przecież 100% skupienie na lidze i chęć powrotu na szczyt.
Okienko transferowe spokojne nad wyraz. Co prawda po stronie przyjść i odejść kilka ruchów jest, lecz w większości to wykupy po wypożyczeniu, w tym kilka obligatoryjnych, więc trudno notować to jako nowe transfery. W przypadku ruchów do klubu mowa o dwóch nowych twarzach – Timothy Weah z Lille oraz Facundo Gonzalez z rezerw Valencii. Syn George’a będzie już graczem odgrywającym sporą rolę, natomiast Urugwajczyk ma spokojnie wchodzić do zespołu. Szersza jest grupa odchodzących, którzy wnosili coś do zespołu. Przede wszystkim zabraknie Angela Di Marii, który wrócił do Benfiki po wielu latach. Nie ma już Juana Cuadrado (Inter), Arthura Melo czy Denisa Zakarii. Ten ostatni może piłkarsko nie dał zbyt wiele, ale biznes na nim udało się zrobić. Trafił do klubu półtorej roku temu za 11 milionów euro, a w międzyczasie udało się go wypożyczyć za “trójkę” do Chelsea, a teraz sprzedać do Monaco za około 20 “baniek”. Niezły biznes, jak na gracza, który był w klubie de facto jakieś dziewięć miesięcy!
Jednak Juve nie chce robić biznesów, tylko zdobywać trofea. Tych brakowało, bowiem poza Coppa Italia i Supercoppa z 2021 roku, trudno mówić o sukcesach w kontekście Juventusu. Tam półfinały krajowych pucharów to żaden sukces, zwłaszcza po tak tłustej dekadzie, o której wspominałem na początku tego akapitu.
Stolica chce tytułów
Lazio po raz ostatni wyżej niż na trzecim miejscu było w sezonie 1999/2000, gdy zgarniali swoje drugie i ostatnie – jak dotychczas – mistrzostwo Włoch. Było dwukrotnie trzecie miejsce w XXI wieku, a dopiero teraz za kadencji Maurizio Sarriego udało się wskoczyć na pozycje wicemistrza. Po drodze były pomniejsze trofea – Coppa i Supercoppa Italia w 2019 roku. Jednak to nadal najmniej utytułowany klub z szerokiej czołówki od dłuższego czasu. Nie ma wątpliwości, że głód wygrywania jest ogromny po tej stronie Rzymu. Tylko czy Biancoceleste nie osiągali sukcesów ponad normę oraz wbrew potencjałowi piłkarskiemu? Trochę tak. Teraz będzie trudniej po odejściu Siergieja Milinkovicia-Savicia. Serb skusił się na ofertę saudyjskiego Al-Hilal, o czym przeczytacie niżej.
Transferów do klubu nie zabrakło, jednak nie były one oczywiste, co nie oznacza, że słabe. Ciekawić może zwłaszcza przyjście Taty’ego Castellanosa. Argentyńczyk trafia z New York City, chociaż ubiegły sezon spędził w Gironie, innym klubie z rodziny City Football Group, gdzie strzelił 13 goli w LaLiga. Wypłynął na szerokie wody i wydaje się być naprawdę ciekawą opcją do ataku Lazio. Z kolei w pomocy rządzić może Daichi Kamada, którego rzymianie zgarnęli za darmo z Eintrachtu Frankfurt. To potencjalnie może być gwiazda zespołu, a jednocześnie magnes dla japońskich kibiców, dla których wyprawy do Rzymu nie muszą kończyć się na Koloseum, ale także na Stadio Olimpico przy okazji spotkań wicemistrza Włoch.
***
Co ciekawe drugi rzymski klub również wyciągnął zawodnika Eintrachtu za darmo. Mowa o Evanie Ndice mającym wzmocnić defensywę. Poza tym ciekawie wyglądają ruchy prosto z PSG – Leandro Paredes jako transfer definitywny za grosze oraz wypożyczenie Leandro Paredesa. Oni oraz trzeci gracz z Ligue 1 – Houssem Aouar z Lyonu – mają zapewnić spokój w środku pola. Co ciekawe w międzyczasie doszło do “rozwodu” związku, który trwał przez kilka klubów. Nemanja Matić, wierny żołnierz Jose Mourinho, trafił do Stade Rennes. Transfer nieoczekiwany, bowiem to od zawsze była nierozłączna para, a dodatkowo kierunek wybrany przez Serba może zaskakiwać.
Warto dodać, że Roma latem pozbyła się dwóch młodych zawodników – Benjamina Tahirovicia oraz Cristiana Volpato – na których zarobiła 15 milionów euro. To duet, który debiutował za kadencji Mourinho, podobnie zresztą, jak Nicola Zalewski. Co ciekawe lada moment zadebiutuje kolejny z zawodników akademii. Tym razem mowa o Riccardo Pagano. Wg rzymskich mediów 18-latek może wybiec w podstawowym składzie na inauguracje z Salernitaną, co byłoby sporą niespodzianką. Na jego koncie dotychczas tylko występy w Primaverze oraz ławka podczas jednego z meczów kończących ubiegły sezon pierwszego zespołu.
Przypomnijmy, że Roma w dwóch ostatnich sezonach notowała dwa finały europejskich pucharów. W 2022 roku wygrała w Tiranie z Feyenoordem pierwszą edycje Ligi Konferencji. Dwanaście miesięcy później grali już oczko wyżej. Jednak w finale Ligi Europy musieli uznać wyższość specjalisty tych rozgrywek – Sevilli. Teraz ponownie zagrają w LE i zapewne celem Mourinho będzie ponowne powalczenie o skalp w Europie.
Co u reszty?
Duże plany, jak co roku, ma Atalanta Bergamo. Tutaj trwa przebudowa. Nadal niepewne jest pozostanie Meriha Demirala, którego kuszą Saudyjczycy. Najgłośniej latem było o odejściu Rasmusa Hojlunda. Duńczyk został najdroższym graczem Serie A tego lata. 75 milionów euro zapłacił za niego Manchester United i już wszyscy wiedzą, dlaczego rok wcześniej La Dea zdecydowała się wysupłać 20 milionów Sturmowi Graz za tego napastnika. Zarobione pieniądze poszły już na wzmocnienia w ataku, a te robią wrażenie. El Bilal Toure ma dobry sezon za sobą w Almerii, a Gianluce Scamacce nie trzeba w Italii przedstawiać. Nieudana przygoda z West Hamem nic nie oznacza, a lada moment znowu może odpalić na wysokim poziomie. Do obrony przyszedł doświadczony Sead Kolasinac, a odbudować się w tej części Lombardii ma transferowy flop Milanu – Charles De Ketelaere.
Góra mu się uważać na Fiorentinę, które ma także duże plany. Latem ściągnęli m.in. ze Spezii M’Bala Nzole, czyli jeden z nielicznych pozytywnych aspektów w spadkowiczu z Ligurii. Ponadto wypożyczony został Arthur Melo z Juventusu, a za darmo trafił tam Yerry Mina z Evertonu. Nazwiska spore, ale pytanie, jak to będzie wyglądało na boisku. Tym razem, że straty tez były – Arthur Cabral w Benfice oraz Igor w Brighton. To właśnie tych Brazylijczyków zastąpią wymienieni wyżej piłkarze.
***
We Włoszech trudno mówić o wielkich rotacjach w kontekście nowych drużyn. Było powiewu świeżości w ubiegłym sezonie, gdy do ligi wszedł tercet: Monza, Cremonese i Lecce. Z tego grona tylko Cremonese opuściło szeregi Serie A, jako najsłabsza drużyna. Warto jednak dodać, że ich los podzieliła Spezia oraz Sampdoria. To drugi sezon z rzędu ze spadkiem genueńskiej ekipy. Tyle że Sampa minęła się z lokalnym rywalem, gdyż Genoa błyskawicznie wróciła po roku. Podobnie zresztą, jak Cagliari. Nieco dłużej – cztery lata – czekało Frosinone.
Saudyjczycy przebierają jak w ulęgałkach
Gdy Arabia Saudyjska rusza na zakupy, wtedy większość europejskich klubów jest po prostu bezbronna. Saudyjczycy rzucają na stół ogromne kwoty pieniędzy i raczej trudno się oprzeć obu stronom – klubowi sprzedającemu i samemu zawodnikowi, dla którego to kontrakt życia. Jeśli jeszcze jest u końcu kariery, wówczas nie musi się zastanawiać, bo to może być ostatnia szansa na zarobek równy kilku sezonom lub całej karierze spędzonej w Europie. Niestety, Serie A przez to straciła całe grono ciekawych piłkarzy. Listę otwiera Siergiej Milinković-Savić. Serb od lat był gwiazdą Lazio i całej ligi, a jeśli ktoś czekał na jego tranfer to albo do większego klubu w Europie, albo któregoś z innych włoskich gigantów. Wybrał Al-Hilal (40 milionów euro), gdzie spotka Neymara, Rubena Nevesa czy Kalidou Koulibaly’ego. Następny w kolejce? Marcelo Brozović w Al-Nassr. W tym przypadku jednak kwota nie robi wrażenia – 18 milionów euro. Więcej zarobiła Roma na sprzedaży Rogera Ibaneza – 30mln – do Al-Ahli.
To póki co kilka ruchów, jednak przy nasilającej się ofensywie Saudyjczyków, raczej trudno będzie utrzymywać największe gwiazdy. Najbardziej oczywiście szkoda serbskiego pomocnika, który był jedną z wizytówek ligi. Z drugiej strony trudno się dziwić tym piłkarzom, mogącym dokonać finansowego skoku życia.
Polska kolonia
Wg danych portalu Transfermarkt, Polacy będą szóstą nacją w Serie A 2023/2024. W tym gronie są zaliczani wszyscy zawodnicy w kadrach pierwszych zespołów. Najlepiej to widać na przykładzie Napoli, gdzie jest ujęty Zieliński, ale także Hubert Idasiak, z iluzorycznymi szansami na grę. Jednak biało-czerwonych jest wielu, a wśród nich grono kluczowych graczy dla swoich klubów. Np. Wojciech Szczęsny, który przed chwilą kategorycznie zaprzeczył, by miał trafić do Arabii Saudyjskiej. Razem z nim w Juventusie nadal oglądać będziemy Arkadiusza Milika, którego Stara Dama wykupiła z Marsylii na stałe.
Pewniakiem do gry będzie rzecz jasna Łukasz Skorupski w Bolonii, ale my także liczymy na występy innych graczy – Karola Linetty’ego w Torino, Pawła Dawidowicza w Hellas, Sebastiana Walukiewicza w Empoli czy Filipa Jagiełły w Genoi. Grono Polaków uzupełniają Kacper Urbański w Bolonii, Marcin Listkowski w Lecce oraz Przemysław Szymiński we Frosinone. Ten ostatni jest już we Włoszech od sześciu lat. Najpierw dwa sezony spędzone w polskiej kolonii w Palermo, a od czterech reprezentuje klub z okolic Rzymu. Jeszcze jesienią ubiegłego sezonu występował w roli kapitana, ale niestety druga część sezonu była znacznie bardziej nieudana, także przez kontuzje.
Na koniec jeszcze warto dodać nowy nabytek Salernitany. W ubiegłym sezonie Paulo Sousa miał jednego biało-czerwonego i teraz będzie podobnie. Krzysztof Piątek odszedł, ale trafia tam Mateusz Łęgowski z Pogoni Szczecin. Wychowanek Portowców wyjeżdża z kraju już drugi raz. W młodości na roczny pobyt w Valencii, a teraz już jako pełnoprawny piłkarz zasila ekipę z Salerno. Jeśli zadebiutuje w niedzielę, to zmierzy się od razu z Romą na wyjeździe!
🇵🇱 MATEUSZ ŁĘGOWSKI PIŁKARZEM US SALERNITANY 1919! 🔥
Trzymamy kciuki za udane występy w nowym sezonie Serie A! 💪 Pierwszy mecz drużyny Paulo Sousy już w tę niedzielę. Początek starcia z AS Romą o 18:30 w Eleven Sports 2. ⚽️😍 #włoskarobota🇮🇹 pic.twitter.com/d45b1YiVlr
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) August 17, 2023
Być może do grona Polaków w Serie A wróci Bartosz Bereszyński. W ubiegłym sezonie został mistrzem z Napoli i jednocześnie spadł z Sampdorią z ligi. Pierwsza połowa spędzona w Genui, druga w Kampanii, gdzie był zmiennikiem Giovanniego Di Lorenzo. Teraz wrócił po wypożyczeniu do Ligurii i czeka na transfer. Wiele wskazuje na to, że mógłby trafić do Empoli i zanotować kolejny sezon na najwyższym poziomie.
W podobnej sytuacji miał być Bartłomiej Drągowski, po spadku Spezii do drugiej ligi. Ostatecznie wydaje się, że pozostanie w klubie, podobnie jak stało się w przypadku Szymona Żurkowskiego, wykupionego przez Spezie z Fiorentiny. Pozostaje jeszcze dwóch innych graczy. Arkadiusz Reca chyba na dobre tam się zadomowił, a kompletnie inna sytuacja jest Przemysława Wiśniewskiego. Pół roku temu trafił do Ligurii i świetnie spisał się w roli zastępcy Jakuba Kiwiora. Latem mówiło się o transferze nawet do Premier League lub innych klubów Serie A. Niestety, zerwane więzadła krzyżowe przekreśliły póki co szansę na duży transfer. Teraz musi poczekać na powrót i od nowa budować swoją pozycję: albo w Serie B, albo szukać klubu w Serie A.
Inauguracja
Terminarz Serie A niestety nie uraczył nas hitami ani w pierwszej, ani w drugiej kolejce spotkań. Dopiero w trzeci weekend, tuż przed reprezentacyjną przerwą dojdzie do pojedynku Romy z Milanem. Co nas czeka na początek?
Napoli otworzy sezon wyjazdem do Frosinone, a w tym samym czasie Empoli zagra z Hellas Verona. W sobotę swój mecz rozegra Inter, mini derbami Lombardii z Monzą. W niedzielę “czarno-białe derby”, czyli spotkanie Udinese-Juventus. A na koniec, w poniedziałek, Milan pojedzie do Bolonii. Mecze Serie A oglądać można w Unibet TV, do czego serdecznie zachęcamy.