Skip to main content

Jeśli ktoś nie interesował się zbytnio sytuacją w Ligue 1 w tym sezonie, to na wieść, że zbliża się mecz Lyonu z PSG, pewnie zacierałby ręce. Niestety, Olympique spisuje się słabiutko i zajmuje zaledwie 13. miejsce. Niedzielne spotkanie ma wyłącznie prestiżowy charakter.

Ktoś powiedział kiedyś o demokracji, że to najgorszy z możliwych ustrojów, ale i tak nikt nie wymyślił lepszego. Podobnie jest z PSG w tym sezonie. To najgorszy możliwy lider. Nierówny, gubiący punkty, często ratujący się w doliczonym czasie gry, a rzadko potrafiący rozgromić rywala. I co z tego? I tak nikt nawet nie zbliża się w tabeli do paryżan. Z bilansem 14-4-1 podopieczni Mauricio Pochettino mają aż 10 pkt więcej niż druga Marsylia. Inni przedsezonowi kandydaci do tytułu? Monaco jest szóste, Lille ósme, a wspomniany Lyon zaledwie trzynasty.

Mimo wszystko liga francuska nie „produkuje” aż tylu szlagierów, by pogardzić niedzielnym spotkaniem. Można się zastanawiać, gdzie leży przyczyna tak słabej postawy Lwów. W zeszłym sezonie podopieczni Rudiego Garcii długo liczyli się w walce o tytuł. W końcu w wyścigu czterech drużyn zajęli to najgorsze dla sportowca miejsce, które w Ligue 1 skutkuje brakiem kwalifikacji do Ligi Mistrzów. Po sezonie doszło do kilku istotnych zmian. Nowym trenerem został Peter Bosz, ale wtedy odbierano to raczej z dużą nadzieją. Wiadomo było jednak też, że z zespołu odchodzi Memphis Depay, największa gwiazda, gracz zaangażowany w największą liczbę goli. Odeszli także m.in. Maxwell Cornet, Joachim Andersen czy Jean Lucas. Sprowadzić udało się niechcianych w Premier League – Xherdana Shaqiriego z Liverpoolu czy Emersona z Chelsea. Okres transferowy był udany finansowo – Lyon zakończył go na dużym plusie (około 40 mln euro). Nie da się jednak ukryć, że ucierpiała jakość drużyny.

Gdy Lyon wprowadzał plan oszczędnościowy, PSG oczywiście nie liczyło się z pieniędzmi, ściągając tabun gwiazd. Sergio Ramos, Achraf Hakimi, Gianluigi Donnarumma, Georginio Wijnaldum czy wreszcie Leo Messi. Ta lista musiała imponować. W Paryżu powstał dream team, jaki trudno sobie wyobrazić. Trio Neymar – Mbappe – Messi miało na papierze wszystko, by stać się najlepszą ofensywą w dziejach. Tymczasem panowie rzadko w ogóle razem grają – Messi i Neymar zaliczyli już kilka urazów i pauz. Nawet gdy grają razem w dwójkach, to specjalnej chemii nie widać, efektów tym bardziej. PSG wymęczyło sporo punktów w lidze, a w Champions League zajęło 2. miejsce w grupie, za plecami Man City. Z ofensywnej trójki nie zawodzi tylko Mbappe, który strzela regularnie. Messi jest ogromnym rozczarowaniem. Dość powiedzieć, że w lidze strzelił zaledwie jednego gola!

Czy Argentyńczyk w nowy rok wejdzie z przytupem i odgoni od siebie demony pierwszych tygodni w stolicy Francji? Jeszcze tydzień temu wydawało się, że nie ma szans, bo uzyskał pozytywny wynik testu na koronawirusa. Jednak covid już za siedmiokrotnym zdobywcą Złotej Piłki. Messi jest gotowy do gry i pewnie Mauricio Pochettino pośle go do boju w niedzielny wieczór. Szczególnie, że nie ma zbyt dużego pola manewru. Z różnych przyczyn niedostępni są Danilo, Angel Di Maria, Neymar, Abdou Diallo, Julian Draxler, Achraf Hakimi, Layvin Kurzawa, Idrissa Gueye czy Gianluigi Donnarumma. To efekt kontuzji, zachorowań na koronawirusa i udziału w Pucharze Narodów Afryki. Zresztą, trener Lyonu również ma sporo problemów, a przecież nie dysponuje tak znakomitą kadrą jak Pochettino.

19 września na Parc des Princes gospodarze pokonali Lyon 2:1. Był to debiut Messiego przed własną publicznością. To Lyon prowadził po golu Lucasa Paquety. Z karnego wyrównał Neymar, a zwycięskiego gola w doliczonym czasie gry (a jakże) zdobył Mauro Icardi.   

Related Articles