Skip to main content

To już ostatni dzień maratonów od 11:00. Kończy się druga kolejka fazy grupowej, a od wtorku rozpoczyna się ostatnia seria spotkań. Mecze w grupach toczyć się będą równolegle, a nowe godziny, które obowiązywać będą już do końca mistrzostw to 16:00 i 20:00.

GRUPA G: KAMERUN – SERBIA (PONIEDZIAŁEK, 11:00)
Układ w tej grupie jest prosty. Kamerun i Serbia przegrały swoje pierwsze mecze, więc dziś przegrany pożegna się z turniejem. Remis utrzyma obie strony przy nadziei, ale w przypadku Nieposkromionych Lwów ta nadzieja będzie miała naprawdę liche podstawy, bo w piątek czeka ich mecz z Brazylią, po którym ciężko obiecywać sobie trzypunktową zdobycz.

Obie drużyny nie zachwyciły. Kamerun przegrał ze Szwajcarią po bezbarwnym meczu. To ósma z rzędu porażka na MŚ tej reprezentacji. W „poczekalni” jest już wyrównanie niechlubnego rekordu, należącego do Meksyku. Serbia na pewno zrobi wszystko, by tak się stało. A jeśli tak będzie, to dodatkowo Kamerun pożegna się z marzeniami o fazie pucharowej. I tutaj kolejna ciekawa, ale niezbyt miła dla fanów tej drużyny statystyka. Kameruńczycy grają na mistrzostwach globu po raz ósmy i dotychczas tylko raz zameldowali się w fazie pucharowej – w 1990 roku.

Serbowie słaby występ w kolejce otwarcia mogą sobie tłumaczyć klasą rywala. Brazylia to faktycznie jeden z najpoważniejszych faworytów tych mistrzostw. Canarinhos rządzili niepodzielnie na boisku. Jeśli ktoś liczył, że naprawdę ciekawy na papierze skład Serbów rzuci wyzwanie ekipie z Ameryki Południowej, to mocno się zawiódł. Teraz poprzeczka poszła w dół, a Serbowie chcą nawiązać do znakomitych eliminacji mundialu, w których nie przegrali ani razu i wygrali grupę z Portugalią!

Choć nie są to mistrzostwa bramkowych overów, to patrząc na ofensywy w obu drużynach (Toto Ekambi, Bryan Mbuemo, Eric Choupo-Moting vs Dusan Tadić, Aleksandar Mitrović, Sergej Milinković-Savić) mamy prawo liczyć na naprawdę udany początek 9. dnia tych mistrzostw.

GRUPA H: KOREA POŁUDNIOWA – GHANA (PONIEDZIAŁEK, 14:00)
W grupie H liczymy na dużo emocji i wstrząsów. W 1. kolejce Korea zremisowała z Urugwajem, a Ghana uległa Portugalii 2:3, co w naturalny sposób stawia Ghańczyków pod ścianą. Ewentualna porażka z Sonem i jego kolegami będzie najpewniej oznaczać dla zespołu z Afryki rozstanie z mistrzostwami po fazie grupowej. A przecież marzeniem jest powtórzenie pięknej przygody z 2010 roku.

Ghana przeciwko Portugalii zagrała jak stereotypowy zespół z Afryki – była groźna w ofensywie i potrafiła skarcić błędy obronne rywali, ale jednocześnie sama dopuściła Portugalczyków do zbyt wielu sytuacji. Obie drużyny wykreowały w tamtym meczu łącznie xG ponad 3.00, co jak na warunki tego mundialu jest wynikiem naprawdę dobrym. Inna sprawa, że Portugalia otrzymała rzut karny, który był, nazywając rzeczy po imieniu, wykwitem sędziowskiej wyobraźni. Selekcjoner Ghany Otto Addo nie krył oburzenia po spotkaniu.

Koreańczycy z Urugwajem stworzyli osobliwe widowisko. To było prawdopodobnie najlepsze 0:0 na tym turnieju. Wprawdzie przywoływany współczynnik xG był niski, ale tempo meczu było znakomite. Jedni i drudzy skupili się na graniu w piłkę i dążyli do zwycięstwa. Oglądało się to przyjemnie. Gwiazdy jednak nie odpaliły. W reprezentacji Korei mowa rzecz jasna o Sonie. Zawodnik Tottenhamu przed mistrzostwami doznał poważnego urazu twarzy i w meczu otwarcia wystąpił w specjalnej masce, która zapewne towarzyszyć mu będzie nadal. Dziś po drugiej stronie Son nie będzie miał już Diego Godina czy Jose Marii Gimeneza, więc teoretycznie o bramki powinno być łatwiej.

GRUPA G: BRAZYLIA – SZWAJCARIA (PONIEDZIAŁEK, 17:00)
Oba teamy wypracowały sobie margines błędy i komfort psychiczny, wygrywając w 1. kolejce. Dla Brazylii to zresztą obowiązek, jeśli drużyna Tite faktycznie myśli o pucharze świata. Zwycięstwo z Serbią było więc tylko jednym z siedmiu etapów do glorii. Inna sprawa, że to był popis naprawdę dobrej gry. Serbowie zostali stłamszeni i niemal zamknięci na swojej połowie. W roli egzekutora wystąpił Richarlison, ale na słowa uznania zasłużyli wszyscy.

Jeśli na siłę doszukiwać się problemów, to z perspektywy Canarinhos takim jest niewątpliwie kontuzja Neymara, która wykluczy gwiazdora PSG z dwóch ostatnich meczów fazy grupowej. Nie wiemy, co dalej, ale w obozie Brazylii nie brakuje optymizmu – od 1/8 finału Neymar ma być już gotowy do gry. Tite ma w kim wybierać, a nogami w blokach przebierają tacy zawodnicy jak Gabriel Jesus, Gabriel Martinelli czy Antony. Selekcjoner Brazylijczyków ma takie pole manewru w ofensywie, że przy powołaniach pominął Roberto Firmino!

I oczywiście Brazylia będzie dziś faworytem tego meczu. Szwajcarzy wymęczyli skromne 1:0 z Kamerunem i jak zwykle chcą wejść minimum do 1/8 finału, potwierdzając swoją solidność i regularność. Urwanie punktów faworyzowanym Canarinhos byłoby milowym krokiem w kierunku fazy pucharowej. A trzeba zauważyć, że historia stać obu reprezentacji obfituje w wyrównane boje. Cztery z dziewięciu konfrontacji kończyło się remisami, w tym dwukrotnie na mundialach – w 1950 roku 2:2, a na zeszłych mistrzostwach 1:1. Pozostałe bezpośrednie mecze obu zespołów to oczywiście starcia towarzyskie – 3 wygrane Brazylii, 2 Szwajcarii i 2 remisy.

Czy Helweci muszą się bać wyżej notowanego rywala? Niekoniecznie. W tym roku mają już na rozkładzie Portugalię i Hiszpanię, ograne w meczach Ligi Narodów, a awans do Kataru wywalczyli, dystansując w swojej grupie Włochów. Gdy do tego dorzucimy wspomniany remis 1:1 z Brazylią przed czterema laty oraz ogranie Francji na Euro 2020, mamy obraz drużyny zdolnej do sprawiania niespodzianek. Zresztą, selekcjoner Murat Yakin nie bał się nawet stwierdzenia, że obecna drużyna narodowa to najsilniejsza ekipa Szwajcarii w historii. Mocne słowa, które mają dodatkowo podnieść morale zespołu przed kluczowymi meczami w grupie – z Brazylią i Serbią.

GRUPA H: PORTUGALIA – URUGWAJ (PONIEDZIAŁEK, 20:00)
Dzień kończy teoretycznie najciekawszy mecz, w którym Portugalczycy zmierzą się z Urugwajczykami. Na mistrzostwach w Rosji spotkanie obu ekip decydowało o awansie do ćwierćfinału. Edinson Cavani ustrzelił dublet i Portugalia przegrała 1:2, a Cristiano Ronaldo po raz kolejny podczas mundialu musiał przełknąć gorzką pigułkę. Leo Messi w 2014 otarł się o tytuł. CR7 tak blisko nie był, więc tak bardzo liczy na sukces w Katarze. Turniej zaczął udanie – do spółki z arbitrem wywalczył rzut karny, który potem zamienił na bramkę, dzięki czemu stał się pierwszym piłkarzem w dziejach, który trafiał do siatki na pięciu mundialach. I to jest najlepsze podsumowanie długowiecznej klasy tego zawodnika.

Dziś Ronaldo stanie naprzeciwko starym znajomym z defensywy Urugwaju. Nie raz dawali mu się we znaki, ale bardzo wiele razy to on był ich katem. Godin i Gimenez przez lata stanowili przecież filary linii obrony Atletico Madryt, podczas gdy Ronaldo był gwiazdą Realu. Panowie zestarzeli się, ale wciąż są znakomici i znają się jak łyse konie.

Ani Portugalia, ani Urugwaj nie są wymieniane w gronie największych faworytów turnieju, ale już w gronie potencjalnych czarnych koni jak najbardziej. Portugalczycy w meczu z Ghaną pokazali, że ofensywę faktycznie mają mocną, ale przeciekają linia obrony może okazać się barierą nie do przejścia, gdy naprzeciwko staną poważniejsi rywale. Urugwaj niby o tyły martwić się nie musi, ale bezbramkowy remis z Koreą Południową to rozczarowanie, które oznaczać będzie, że do ostatniej kolejki awans do 1/8 finału nie będzie pewny. Ba, jeśli dziś podopieczni Diego Alonso nie wygrają, sprawy będą bardzo skomplikowane. A przecież Fede Valverde, Darwin Nunez czy Rodrigo Bentancur mieli tutaj poprowadzić pierwszych w historii mistrzów świata do kolejnego historycznego osiągnięcia.

Starcie Hiszpanii z Niemcami może nie urwało nam głów, ale jakościowo było naprawdę dobrym widowiskiem. Pora na drugi tak duży szlagier fazy grupowej, gdzie gwiazdy europejskiej piłki mamy na prawie każdej pozycji w obu reprezentacjach.

Related Articles