Skip to main content

Karuzela mistrzostw dziś zacznie się kręcić po raz drugi. Każdy z zespołów pojawił się na boisku już jeden raz. Jedni chcą podtrzymać dobre nastroje, inni myślą o natychmiastowej poprawie. Rozpoczyna się ostatni czterodniowy cykl, kiedy piłkarscy maratończycy otrzymają dawkę czterech meczów od 11:00 do 22:00.

GRUPA B: WALIA – IRAN (PIĄTEK, 11:00)
Walijczycy zaczęli od remisu z USA. Jeśli zakładać, że wszystko w tej grupie rozegra się wg najbardziej prawdopodobnego scenariusza, tj. kompletu zwycięstw Anglii i kompletu porażek Iranu, wówczas o awansie z 2. miejsca decydować będzie bilans bramkowy. Oznacza to, że Gareth Bale powinni dziś nie tylko wygrać, ale najlepiej zrobić to wysoko. Patrząc wyłącznie przez pryzmat pierwszego meczu Irańczyków, nie powinno to być zadanie poza zasięgiem. Ekipa z Azji przegrała w 1. kolejce z Anglią aż 2:6!

Cztery lata temu w Rosji zachwycaliśmy się ładnym stylem gry Iranu. Wprawdzie nie dał on awansu do fazy play-off, ale mecze z udziałem drużyny Carlosa Queiroza oglądało się bardzo przyjemnie. Teraz Portugalczyk powrócił na stanowisko selekcjonera, by ratować podzieloną drużynę. Tłem tego podziału jest sytuacja polityczna w kraju. Dość powiedzieć, że Irańczycy przed swoim pierwszym grupowym meczem nie zaśpiewali hymnu na znak protestu przeciwko traktowaniu kobiet w ich ojczyźnie. To duży gest. Niestety, na boisku zabrakło dużej formy.

Ale Walia to nie Anglia – nie ma takiej siły rażenia i Iran nie powinien załamywać rąk. Gra o awans jeszcze się nie skończyła, zwłaszcza że pozostali rywale mają po punkcie. A Walia wliczając w to Ligę Narodów notuje serię sześciu spotkań bez zwycięstwa – najgorszą od ponad 10 lat! Ostatnim rywalem, którego Smoki ograły, była Ukraina. Tamten mecz dał Walijczykom pierwszy od 64 lat mundial. Czy drużyna Roberta Page’a zdobędzie na nim pierwszy komplet punktów?

Mecz z Anglią urazem przypłacił podstawowy golkiper drużyny Queiroza – Alireza Beiranvand. Dziś zatem między słupkami zobaczymy najprawdopodobniej Hosseina Hosseiniego.

GRUPA A: KATAR – SENEGAL (PIĄTEK, 14:00)
Katar to jedno z największych rozczarowań pierwszej kolejki fazy grupowej. Gospodarze przegrali 0:2 z Ekwadorem, będąc zespołem o dwie klasy słabszym i nie oddając ani jednego celnego strzału. Duże oczekiwania wobec Katarczyków wynikały głównie z tego, że podporządkowali oni swoje przygotowania pod tę imprezę i grają przed własną publicznością. Jednak walorów czysto piłkarskich nie ma za wiele. Zawodnicy nie grają w klubach europejskich, a samo skoszarowanie u siebie i przejście przez całą drabinkę szkoleniową może nie wystarczyć, by uniknąć kompromitacji na mistrzostwach.

Trzeba jednak zauważyć, że Senegal po 1. kolejce ma dokładnie taki sam bilans – jeden mecz i jedna porażka 0:2. Reprezentacja Aliou Cisse długo broniła się przed atakami Holendrów, ale w końcu skapitulowała. Pierwsza bramka dla Oranje padła w 84. minucie.

Dziś role będą inne. Senegal chcąc myśleć o fazie pucharowej, musi atakować. Z drugiej strony drużyna Felixa Sancheza Basa też nie będzie chciała przejść obok meczu. Po fatalnej inauguracji mają sporo do udowodnienia. Oczywiście ogromnym plusem dla gospodarzy jest fakt, że naprzeciwko ich defensywy nie będzie Sadio Mane, którego kontuzja sprzed turnieju okazała się zbyt poważna. Gwiazdor Lwów Terangi traci mundial w prawdopodobnie życiowej formie.

Afryka jak na razie nie ma zbyt wielu powodów do radości. Przegrała Ghana, przegrał Kamerun, przegrał Senegal, a Maroko i Tunezja ugrały skromne, bezbramkowe remisy. Jak będzie dziś popołudniu?

GRUPA A: HOLANDIA – EKWADOR (PIĄTEK, 17:00)
Holendrzy mają komfort posiadania trzech punktów po meczu inauguracyjnym, a na dodatek za nimi teoretycznie najtrudniejszy rywal, za jakiego uchodził Senegal. Dziś Oranje mogą zapewnić sobie awans do 1/8 finału, a przy dobrych wiatrach (jeśli Katar nie wygra z Senegalem) nawet awans z 1. miejsca. To oczywiście tylko etap drogi do celu, bo Louis van Gaal nie przyjechał z drużyną narodową na mundial, by wyjść z grupy. Cel dla Pomarańczowych jest jasny – walka o strefę medalową.

Mecz z Senegalem dał trzy punkty, ale nie rozwiał wielu wątpliwości. Słabo spisywał się Matthijs de Ligt, którego pozycja w defensywie nie jest mocna i być może wyląduje na ławce. Zastrzeżenia można mieć do ofensywy, która przez 85 minut biła głową w senegalski mur. Brak klasowego snajpera, typowej „dziewiątki” jest zresztą widoczny gołym okiem. Sam van Gaal ocenił, że jego zespół będąc przy piłce był „bardzo niechlujny”. Od czego jest jednak Frenkie de Jong? To jego genialna wrzutka na głowę Cody’ego Gakpo dała otwarcie wyniku.

Ekwador to wciąż duża zagadka. Z jednej strony pewne i w pełni zasłużone zwycięstwo z Katarem i seria już siedmiu meczów na zero z tyłu. Z drugiej strony żaden z rywali, na których tę serię Ekwadorczycy budowali, nie zalicza się do grona piłkarskich potentatów. Dziś późnym popołudniem przekonamy się, czy to Katar był tak słaby, czy może Ekwador tak mocny. O swoje kolejne gole powalczy Enner Valencia – autor dubletu w meczu otwarcia. Valencia trafiał do siatki w sumie trzykrotnie, ale gol na 1:0 w 3. minucie słusznie został nieuznany z powodu wcześniejszego ofsajdu.

Oczywiście to Holandia jest faworytem tego meczu. Virgil van Dijk i spółka raczej nie powinni się bać Valencii i jego kolegów. Zwłaszcza, że Oranje są niepokonani od czerwca 2021 i spotkania 1/8 finału Euro z Czechami. Od tamtej pory wygrali 12 meczów, a 4 zremisowali.

GRUPA B: ANGLIA – USA (PIĄTEK, 20:00)
Nie ma co ukrywać – najwięcej obiecujemy sobie po ostatnim meczu dnia. Anglicy weszli w turniej z drzwiami i futryną, bijąc Iran 6:2. Teraz jednak poprzeczka najprawdopodobniej pójdzie w górę, bo aż trudno uwierzyć, by Amerykanie dopuścili rywali do takiej liczby sytuacji strzeleckich.

Ekipa Stanów Zjednoczonych mundial zaczęła od remisu 1:1 z Walią, co oznacza, że teraz podopieczni Gregga Berhaltera muszą walczyć nie tylko o każdy punkt, ale również o każdą bramkę, bo potencjalnie na koniec to właśnie trafienia mogą okazać się kluczem do awansu. Przynajmniej jeśli Anglia skończy rywalizację z kompletem zwycięstw, a Iran bez punktu.

USA to młoda drużyna, która budowana jest przede wszystkim z myślą o kolejnym czempionacie globu, za niecałe 4 lata. Wtedy mundial gościć będzie w Ameryce Północnej, głównie właśnie w USA. Młodzi gniewni okrzepną, a dzisiejsze szlify będą w tym niezwykle pomocne. Z Walia Amerykanie zaprezentowali dużo jakości, szczególnie w wygranej 1:0 pierwszej połowie. Po przerwie ich intensywność spadła, a dużo bardziej doświadczona reprezentacja Smoków doszła do głosu. Jeśli w końcówce ktoś był bliżej przechylenia szali zwycięstwa na swoją stronę, to byli to Walijczycy.

Dla Anglii faza grupowa to tylko półśrodki. Poza 4. miejscu w Rosji i przegranym finale ostatniego Euro apetyty są ogromne, a jeśli Gareth Southgate ma taki luksus, że może nie wziąć na turniej Jadona Sancho, to trudno nie oczekiwać od Lwów Albionu wielkich rzeczy.

Mimo szóstki wbitej Iranowi na swojego premierowego gola na tym mundialu czeka król strzelców poprzedniego – Harry Kane. Gwiazda Tottenhamu będzie więc dziś zmotywowana by rozwiązać kolejny worek. Po drugiej stronie również nie brakuje fascynujących piłkarzy, a Christian Pulisic, grający na co dzień w Chelsea, doskonale zna większość reprezentantów Anglii. Z kilkoma z nich dzieli szatnię. W Premier League gra również Tyler Adams – kluczowy gracz środkowej linii USA, zawodnik Leeds.

Related Articles