Skip to main content

Nadszedł dzień dzisiejszy.  Zobaczymy czy wreszcie biało-czerwoni zagrają w meczu otwarcia mundial tak, jak oczekuje tego od nich cały kraj. Mecz Polski z Meksykiem o 17:00. Będzie to jedna z czterech propozycji tego dnia, bo przed nami pierwszy taki maraton na tym turnieju.

GRUPA C: ARGENTYNA – ARABIA SAUDYJSKA (WTOREK, 11:00)
O 11:00 zaczniemy przekonywać się, czy rzeczywiście Argentyna jest murowanym faworytem grupy i całych mistrzostw. Jednocześnie zobaczymy czy Arabia Saudyjska to całkowity kopciuszek w stawce i dopisywanie sobie trzech punktów przed sobotnim meczem jest uzasadnione.

Oczywiście, dyskutowanie o przewadze piłkarskiej Albicelestes nawet nie ma sensu. Leo Messi i spółka zdobyli w zeszłym roku mistrzostwo Ameryki Południowej, w tym roku wygrali tzw. Finalissimę z Włochami, a na dodatek śrubują rekord meczów bez porażki. Argentyńczycy po raz ostatni musieli uznać wyższość rywala ponad trzy lata temu, konkretnie 3 lipca 2019 roku. Polegli wtedy z Brazylią (0:2) w półfinale turnieju Copa America. Od tamtej pory rozegrali 36 meczów bez porażki, z czego 26 wygrali. Rekord w tej materii należy do Włochów, którzy w zeszłym roku zakończyli swoją wspaniałą serię 37 meczów bez przegranej. Już dziś Argentyna może wyrównać ten wynik, a następnie w meczu z Meksykiem w sobotę go przebić.

Argentyńczycy mimo kilku kadrowych zagwozdek spoglądają w kierunku pucharu świata. Wierzą, że znakomita atmosfera wokół kadry przełoży się na wynik również podczas największej imprezy świata. Messi już zapowiedział, że to jego mundialowy last dance, więc na pewno zrobi wszystko, by ukoronować reprezentacyjną karierę tym, czego jeszcze mu brakuje do pełni szczęścia – złotem MŚ.

Tymczasem Arabia Saudyjska to drużyna, w której próżno szukać zawodników z klubów europejskich. Salem Al-Dawsari z Al-Hilal grał ongiś w hiszpańskim Villarreal i to w zasadzie wszystko. Saudyjczycy swój największy mundialowy sukces zanotowali w debiucie, w 1994 roku – awansowali do 1/8 finału.  Później czterokrotnie odpadali w grupie (1998, 2002, 2006, 2018), notując przy tym tak wstydliwe wyniki jak 0:8 z Niemcami czy 0:5 w meczu otwarcia poprzedniego mundialu z Rosją.

Selekcjonerem Arabii Saudyjskiej jest Francuz Herve Renard, który, co ciekawe, ma polskie korzenie. Prowadzi on Saudyjczyków od 2019 roku.

GRUPA D: DANIA – TUNEZJA (WTOREK, 14:00)
Przystawką do meczu Polaków będzie pojedynek grupy D. To o tyle istotne z perspektywy polskiego kibica, że właśnie z tą grupą krzyżuje się grupa C, a zatem ewentualny awans do 1/8 finału oznacza rywalizację z Francją, Danią, Tunezją lub Australią, przy czym najbardziej prawdopodobne są warianty europejskie.

Duńczycy zachwycili Stary Kontynent podczas zeszłorocznego Euro. Zyskali wielką sympatię po dramatycznym momencie z udziałem Christiana Eriksena, a potem już bez swojego lidera grali w tym turnieju niesamowity, energetyczny, intensywny futbol. Skończyło się na półfinale. Przez eliminacje mundialu podopieczni Kaspera Hjulmanda przeszli jak burza. Teraz rodzi się więc pytanie, czy będą w stanie sprzedać swoje umiejętności również w turnieju głównym. Co istotne – z Eriksenem w składzie, bo ten zdołał pokonać problemy zdrowotne i wrócił na boisko.

Pierwszym rywalem Danii będzie Tunezja. Do tej pory ekipa z Maghrebu grała w czempionacie globu pięć razy i za każdym razem kończyło się to odpadnięciem w grupie. Po trafieniu na medalistów Euro i na mistrzów świata w losowaniu naprawdę ciężko o optymizm i wiarę, że tym razem będzie inaczej. Duńczycy mają skład naszpikowany piłkarzami z solidnych lub silnych europejskich klubów, a gwiazdą wśród Tunezyjczyków jest Wahbi Khazri z Montpellier, który odbił się od Premier League. Klubowym kolegą Eriksena jest z kolei 19-letni Hannibal Mejbri, ale tylko na papierze, bo Man Utd wypożyczyło go do Birmingham.

Dania jeszcze nigdy nie przegrała z rywalem z Afryki – 2 zwycięstwa i 2 remisy. Niewiele wskazuje na to, by dziś ta statystyka miała się pogorszyć, bo wszystkie atuty piłkarskie są po stronie Skandynawów. Co może przemawiać za Tunezją? Na pewno klimat w Doha bardziej sprzyja drużynie z północy Afryki niż z północy Europy. Ale to samo można było napisać przy okazji meczu Anglia – Iran, a jaki był wynik końcowy? Porządek 6:2, jak powiedział profesor Dąb-Rozwadowski.

GRUPA C: MEKSYK – POLSKA (WTOREK, 17:00)
Ten mecz już zapowiedzieliśmy w osobnych tekstach – TUTAJ i TUTAJ.

GRUPA D: FRANCJA – AUSTRALIA (WTOREK, 20:00)
Czy jakiś szaman rzucił klątwę na Francuzów? Mistrzowie świata przed turniejem stracili N’Golo Kante, Paula Pogbę, Presnela Kimpembe, Christophera Nkunku, a teraz w przededniu inauguracji mistrzostw z turnieju wypadł zdobywca Złotej Piłki, Karim Benzema. Piłkarz Realu i wielkie turnieje to  niezbyt dobrana para. W przeszłości tracił imprezy m.in. z powodów skandali, które wybuchały wokół niego. Teraz przepada mu prawdopodobnie ostatnia w karierze szansa na mistrzostwo świata.

To jeszcze nie hekatomba, ale już wielki niefart. Nie zmienia to oczywiście faktu, że naszpikowana gwiazdami drużyna Trójkolorowych, z Kylianem Mbappe na czele, nie ma prawa martwić się o wyjście z grupy, w której za rywali ma Tunezję i Australię. Problemem może być Dania i ewentualne trafienie w 1/8 finału na rozpędzoną Argentynę.

Już sama obecność na mundialu jest dla Socceroos sukcesem, a dla mistrzostw miłym akcentem, o zawsze przyjemnie powitać w turnieju drużyny z różnych zakątków świata. Jednak w Australii futbol nie jest sportem numer 1, a kadra Kangurów tylko raz na pięć startów wyszła z grupy – było to w 2006 roku podczas MŚ w Niemczech. Kogo przeciętny kibic piłki może kojarzyć w drużynie Australii? Bramkarza i kapitana w jednej osobie – mowa o Mathew Ryanie (FC Kopenhaga). Niepodważalny w polu jest za to Aaron Mooy, który dał się poznać fanom Premier League, broniąc barw Huddersfield czy Brighton. Co ciekawe, do Huddersfield był wypożyczony z Manchesteru City, gdzie jednak kariery nie zrobił. Teraz gra w Celticu.

Poza nimi w Socceroos jest jeszcze sporo zawodników z Europy, ale z tak mało znaczących klubów jak St.Pauli, Hellas, Sunderland, Cadiz czy Hibernian. Podsumowując – podopieczni Grahama Arnolda nie mają zbyt wielu argumentów na tych mistrzostwach, szczególnie zaś w meczu z obrońcami tytułu.

Didier Deschamps wie, że nie czas żałować róż, gdy płoną lasy. Stracił kilku znakomitych piłkarzy, ale ma ponad 20-osobową gromadkę, której zazdrości mu niemal każdy selekcjoner w Katarze. Lloris w bramce, Saliba, Pavard, Varane, Kounde czy Upamecano w defensywie, Camavinga, Tchouameni, Fofana czy Rabiot w drugiej linii oraz Mbappe, Griezmann czy Giroud w ataku. A nie wymieniliśmy przecież wszystkich znakomitych graczy. To wciąż kandydat do medalu. Nawet po bardzo marnej kampanii w Lidze Narodów (tylko jedno zwycięstwo w sześciu meczach).

Related Articles