Finał MŚ za 5 dni! Kto w nim zagra? Argentyna z Francją? Argentyna z Maroko? Chorwacja z Francją? A może Chorwacja z Maroko? Warianty są cztery, ale dziś wieczorem zostaną już tylko dwa. Pora na pierwszy półfinał, w którym zmierzą się Albicelestes i Hrvatska.
Przed mundialem Argentyńczycy byli faworytem dla wielu kibiców i ekspertów. Przylecieli do Kataru z wyborną serią 36 meczów bez porażki, w dodatku jako ubiegłoroczni triumfatorzy Copa America. Do tego dochodziła wyśmienita forma Leo Messiego, dla którego katarska impreza ma być ostatnim mundialowym tańcem. Okoliczności sprzyjają, by sięgnąć po wielki sukces i spuentować niesamowitą karierę.
Początek zapowiadał jednak raczej niewinny pląs niż prawdziwy taniec w wykonaniu Messiego. Wprawdzie otworzył wynik meczu z Arabią Saudyjską strzałem z 11 metrów, ale jego drużyna przespała drugą połowę i przegrała 1:2, a on sam nie pokazał nic wielkiego. Z nożem na gardle podopieczni Lionela Scaloniego pokonali 2:0 Meksyk i 2:0 Polskę. W meczu z Meksykiem Messi dał pierwszy przebłysk geniuszu, zdobywając arcyważną bramkę na 1:0.
Przez fazę pucharową Argentyna przechodzi z dużymi problemami, pokazując, że 2:0 to niebezpieczny wynik. Z Australią skończyło się 2:1 i nerwówką w końcówce, gdy Emiliano Martinez musiał ratować skórę kolegom. Prawdziwym dreszczowcem był piątkowy ćwierćfinał. Argentyna znów prowadziła 2:0, tym razem z Holandią. Jednak Oranje grając bardzo prostymi środkami zdołali zepchnąć rywali do głębokiej defensywy. Dublet Wouta Weghorsta dał podopiecznym Louisa van Gaala dogrywkę. Gol na wagę remisu w 11. z doliczonych minut zapisze się w historii MŚ. Sprytnie rozegrany rzut wolny był jak sztylet w serca fanów Argentyny, którzy już witali się z najlepszą czwórką mistrzostw.
W dogrywce Holandia skupiła się już wyłącznie na defensywie. Argentyna z minuty na minutę przyciskała coraz bardziej i pewnie gdyby dostała jeszcze kilka minut ekstra, w końcu wpakowałaby piłkę do siatki. Nic takiego się jednak nie stało. O awansie musiały rozstrzygać rzuty karne. W nich bohaterem Albicelestes został wspomniany już Martinez – wybronił dwie pierwsze jedenastki i dzięki temu Argentyna zameldowała się w półfinale. Okoliczności dramatyczne, droga wyboista, ale kolejny krok do celu został wykonany.
Teraz na drodze Messiego do spełnienia największego ze sportowych marzeń stają Chorwaci. Finaliści poprzedniego mundialu idą bardzo podobną drogą przez tegoroczny czempionat globu. W grupie przetrwali z Maroko i Belgią (dwa remisy 0:0) i wygrali z Kanadą. W fazie pucharowej przebrnęli przez dwie rundy po rzutach karnych – remis 1:1 z Japonią, potem 0:0 w czasie zasadniczym i 1:1 po dogrywce z Brazylią. W tym ostatnim spotkaniu Chorwaci byli w głębokiej defensywie. Przewaga podopiecznych Tite nie podlegała żadnej dyskusji. W bramce jak w ukropie uwijał się Dominik Livaković. Gdy jednak w dogrywce skapitulował po szarży Neymara, wydawało się, że jest po zawodach, a w półfinale zameldują się Canarinhos. Nic bardziej mylnego! Wystarczył jeden wypad z kontrą, podanie Mislava Orisicia i rykoszetujący, nieczysty strzał Bruno Petkovicia. Akcja dwóch zmienników i fura szczęścia pozwoliły Chorwacji utrzymać się w grze. W rzutach karnych pomyłki Rodrygo i Marquinhosa kosztowały Kanarkowych odpadnięcie.
Chorwacja w ten sam sposób awansowała do finału poprzedniego mundialu. W fazie pucharowej po karnych odprawiała Danię i Rosję, a potem po dogrywce Anglię. W drodze do meczu o złoto Luka Modrić i spółka zapewnili sobie wówczas dodatkowe 90 minut gry (3 x 30). Czy teraz będzie identycznie?
Wracając do poprzedniego mundialu warto zwrócić uwagę, że Chorwacja trafiła wtedy na Argentynę w grupie. Skończyło się wygraną Hrvatskiej 3:0. Był to drugi mecz obu reprezentacji na MŚ – wcześniej zmierzyły się one w 1998. Wówczas 1:0 wygrali Albicelestes. Bilans ogólny, włączając w to mecze towarzyskie, jest równy. Dwie wygrane jednych i drugich oraz jeden remis. Dziś najważniejsza z dotychczasowych batalii Chorwacji z Argentyną. Stawką finał mundialu. Najprawdopodobniej ostatniego zarówno dla Messiego, jak i Modricia.
Obaj panowie grali w finałach, ale przegrywali. Messi w 2014 roku musiał uznać wyższość Niemców, Modrić na poprzednich mistrzostwach poległ z Francją 2:4. Obaj znają się doskonale z ligi hiszpańskiej, w której występowali po przeciwnych stronach barykady w El Clasico. Który z nich dostanie od losu drugą szansę na mecz o złoto?
Scaloni nie może dziś skorzystać ze swoich dwóch wahadłowych. Marcos Acuna i Gonzalo Montiel, czyli gracze FC Sevilli, pauzują dziś za kartki. Najważniejszą kwestią wydaje się jednak zdrowie Rodrigo de Paula. Pomocnik Atletico może i był w tym sezonie w marnej formie, ale gdy rozkręcił się mundial, a Argentyna weszła na wysokie obroty, de Paul stał się kluczową postacią reprezentacji. Nie bez kozery mówi się o nim, że jest „ochroniarzem Messiego” lub „synem Scaloniego”. W meczu z Holandią de Paul zagrał, ale nie dał rady dograć meczu do końca i to właśnie po jego zejściu Holandia zepchnęła Argentynę do rozpaczliwej obrony. Możemy być pewni, że argentyńscy medycy zrobili jednak wszystko, by postawić lidera drugiej linii na nogi. Pytanie tylko, czy dziś czeka go 90 minut czy jednak 120 minut wysiłku. Patrząc na to, że przeciwnikiem jest Chorwacja, trzeba zakładać wariant drugi.