Rozpoczyna się faza ćwierćfinałowa mundialu. Na pierwszy ogień w piątek o 16:00 mecz Chorwacja – Brazylia. Para bardzo interesująca, ale to tylko przystawka przed kolejnymi daniami tego etapu turniejowej drabinki.
O Chorwacji często mówi się, że to Brazylia Europy. Teraz ekipa z Bałkanów będzie miała okazję zmierzyć się z tą prawdziwą Brazylią, a stawka tego meczu jest ogromna – awans do strefy medalowej MŚ. Chorwacji może nie zachwycają, ale spokojnie realizują swoje cele. W grupie zremisowali bezbramkowo z Maroko i Belgią, a w międzyczasie wygrali 4:1 z Kanadą. Te wyniki dały wyjście z grupy, choć z 2. miejsca, za plecami Maroko.
W 1/8 finału Hrvatska zmierzyła się z Japonią i dostaliśmy deja vu z fazy pucharowej poprzednich mistrzostw, kiedy to Chorwaci w każdym meczu poza finałem doprowadzali do dogrywki. Tak było i tym razem. Remis 1:1 po 90 i 120 minutach oznaczał, że o awansie do najlepszej ósemki globu zdecydują rzuty karne. W tych dużo lepiej spisali się wicemistrzowie. Japończycy strzelali koszmarnie i ich przygoda z turniejem dobiegła końca. Dominik Livaković obronił trzy strzału z wapna i Chorwaci znów mogą marzyć o medalu.
Jednak na ich drodze staje prawdopodobnie najpoważniejsza przeszkoda. Canarinhos to główny faworyt mistrzostw. W grupie Brazylijczycy pokonywali Serbię i Szwajcarię, a na trzeci mecz Tite wystawił głębokie rezerwy, które mimo przewagi optycznej uległy 0:1 Kamerunowi. Gdy wrócili najlepsi, z rekonwalescentem Neymarem na czele, Canarinhos znów pokazali moc. Pokonali Koreę Południową 4:1, choć wydaje się, że w pewnym momencie zaciągnęli hamulec ręczny. Już w 36. minucie było bowiem 4:0. Koreańczykom szybko wybito z głowy marzenia o awansie.
Brazylia z kolei marzy o powrocie na „należne” jej miejsce, czyli o zdobyciu pucharu świata. Na papierze Tite dysponuje jedną z najsilniejszych drużyn w stawce. Przede wszystkim drużyną zbalansowaną, gdzie nie ma dysproporcji między siłą ofensywą i defensywy. W meczu z Koreą swoją klasę pokazywał nawet Alisson Becker, czyli bramkarz. Od początku turnieju ostoją linii obrony jest wiekowy już Thiago Silva. Środek pola znakomicie zabezpiecza Casemiro. Jeśli ktoś sądzi, że Brazylia to tylko Neymar i jego koledzy z ofensywy, to jest w grubym błędzie. W pierwszych dwóch grupowych meczach, w których Tite posyłał do boju podstawowy skład, rywale nie byli w stanie oddać na bramkę Alissona ani jednego celnego strzału! To wiele mówi o jakości Canarinhos.
Z kolei o wspaniałej atmosferze w drużynie świadczyć mogą dwa fakty. W 80. minucie trener Tite posłał do boju… trzeciego bramkarza. Weverton został swoje minuty na turnieju, dzięki czemu w razie sukcesu, również będzie pełnoprawnym medalistą. Inny obrazek, który ma szansę zostać jedną ze scen tego mundialu, to z pewnością wspólny taniec Tite z drużyną po strzelonych Korei bramkach. Brazylijska samba owładnęła nawet 61-letniego trenera.
Będzie to piąty w historii mecz Brazylii z Chorwacją. Hrvatska na razie nie ma powodów do radości – jeden remis i trzy porażki to bilans, który nie napawa optymizmem. Dwa z czterech spotkań rozegrane zostały podczas finałów MŚ, dwukrotnie w fazach grupowych. W 2006 roku po golu Kaki Canarinhos wygrali 1:0. W 2014 w meczu otwarcia mistrzostw gospodarze ograli Chorwatów 3:1 po dublecie Neymara i bramce Oscara. Neymar trafił do siatki również w ostatnim, towarzyskim meczu obu drużyn w 2018 roku, wygranym przez Brazylię 2:0.
Co ciekawe, Neymar strzelił już dla swojej reprezentacji 75 bramek. Więcej ma tylko legendarny Pele – 77. Jeśli dobrze pójdzie, to już w Katarze piłkarz PSG może zostać nowym liderem tej klasyfikacji.