Skip to main content

Mają już na rozkładzie mistrzów świata z 2010 i 2014 roku. Pora na wicemistrzów z 2018? Japończycy nikogo się nie boją i dziś spróbują urzeczywistnić swoje marzenia o ćwierćfinale MŚ. To nigdy wcześniej Samurajom się nie udało. Dziś o 16:00 mecz 1/8 finału z Chorwacją.

Japończycy zyskali sympatię na całym świecie dzięki heroicznej postawie w meczach z Niemcami i Hiszpanią. Grupa śmierci? To trochę jak na tym memie – Call the ambulance… But not for me. Japonia przegrała w obu tych meczach 0:1 i była w całkowitym odwrocie, a finalnie oba wygrała 2:1. Czesław Michniewicz mówił w mediach o wykorzystywaniu tak zwanych „złotych momentów” w meczu. Drużyna Hajime Moriyasu robiła to fenomenalnie. Z kolei w meczu z paradoksalnie najsłabszym zespołem grupy, Kostaryką, Japonia zagrała już znacznie mniej konkretnie i przegrała 0:1. Sześć punktów zdobyte na faworytach nie tylko uczyniło z Samurajów współczesnych „Janosików”, ale też pozwoliło wyjść z grupy E na pierwszej pozycji.

Tym samym Azjaci zagrają o swój pierwszy ćwierćfinał mundialu z Chorwatami, którzy nie tylko znają smak medalu MŚ, ale są aktualnymi wicemistrzami globu. Jednocześnie fani Hrvatskiej zdają sobie sprawę, że powtórzenie tego rezultatu będzie arcytrudne. Ich reprezentacja mocno się zestarzała. Wciąż wiodący prym w drugiej linii Luka Modrić powoli schodzi ze sceny, a praktycznie w każdej formacji pierwsze skrzypce grają zawodnicy po trzydziestce. Zbierającym znakomite recenzje na tym turnieju przedstawicielem młodszego pokolenia jest stoper RB Lipsk, Josko Gvadriol. Mówi się, że już niebawem trafi on na celownik największych europejskich potęg. Nie zmienia to jednak faktu, że trener Zlatko Dalić gra głównie sprawdzonymi, doświadczonymi zawodnikami. W grupie pozwoliło to zremisować po 0:0 z Maroko i Belgią oraz pokonać Kanadę 4:1. Inna sprawa, że w decydującym o awansie meczu z Belgią najlepszym piłkarzem Hrvatskiej był… Romelu Lukaku. Belg marnował sytuację za sytuacją.

Na zwycięzcę tej pary czeka lepszy z dwójki Brazylia – Korea Południowa, więc ze sporą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że będą to Canarinhos.

Póki co nie ma sensu wybiegać tak daleko w przyszłość, bo ten mundial uczy pokory faworytów. Wprawdzie w 1/8 finału jak na razie bez niespodzianek, to w fazie grupowej ich nie brakowało, a dwie z trzech największych sprawili właśnie Japończycy. Siłą Samurajów stała się ławka rezerwowych. Przy wszystkich czterech golach na tym turnieju palce maczali właśnie zawodnicy rezerwowi – trzy gole i asysta. Dwie z bramek strzelił Ritsu Doan, piłkarz Freiburga. Najlepszy strzelec Chorwacji również pochodzi z Bundesligi i również strzelił dwa gole – to Andrej Kramarić z Hoffenheim.

Los już dwa razy swatał ze sobą Japonię i Chorwację na mundialach. W 1998 roku Chorwaci wygrali 1:0. Azjaci przegrali w grupie 0:1. Chorwacja zaszła aż do strefy medalowej, a Kraj Kwitnącej Wiśni spakował się po trzech meczach z zerowym dorobkiem punktowym. Niewiele lepiej Japończycy spisali się osiem lat później. Tym razem zremisowali z Chorwatami 0:0 i był to ich jedyny punkt w grupie. Ekipa z Bałkanów również nie wyszła wtedy z grupy. Trzymeczową jak do tej pory historię spotkań obu reprezentacji uzupełnia mecz z 1997 roku w ramach Kirin Japan Cup, zakończony wygraną gospodarzy 4:3.

Cztery lata temu Chorwacja wyspecjalizowała się w dogrywkach i rzutach karnych. W ten sposób przebijali się aż do finału, dodając sobie po pół godziny gry w 1/8 finału, ćwierćfinale i półfinale. Czy tak samo będzie podczas katarskiej imprezy? Jak na razie podczas tego mundialu dogrywek jeszcze nie uświadczyliśmy.

Related Articles