Patriotyczne emocje na kilka dni możemy odłożyć. Polacy po wyboistej drodze dotarli do 1/8 finału, a walkę o ten sam cel stoczą dziś drużyny z grup E i F. Jedyny pewniak z ośmiu ekip to Kanada, która już na pewno nie awansuje do fazy pucharowej.
GRUPA F: CZWARTEK, 16:00: CHORWACJA – BELGIA oraz KANADA – MAROKO
Sytuacja w grupie:
1. Chorwacja 4 pkt +3
2. Maroko 4 pkt +2
3. Belgia 3 pkt -1
4. Kanada 0 pkt -4
Przed turniejem bardzo dużo obiecywaliśmy sobie szczególnie po meczu Chorwacja – Belgia. To na papierze jeden ze szlagierów fazy grupowej. I patrząc na sytuację w grupie, faktycznie tak jest. Jeśli Maroko ogra Kanadę, która gra już tylko o honor, to drużyna z północnej Afryki zapewni sobie awans. W dodatku Marokańczycy będą zmotywowani, by wygrać jak najwyżej, bo to może dać awans z 1. miejsca i teoretycznie łatwiejszego rywala w walce o ćwierćfinał. Zatem przy założeniu triumfu drużyny z Maghrebu, mecz Chorwatów z Belgami będzie starciem o życie.
Złośliwi powiedzą, że to derby starych ludzi. Fakty są też takie, że to starcie medalistów poprzedniego mundialu – srebrni Chorwaci i brązowi Belgowi zagrali w Rosji kapitalnie. Teraz będzie im ciężko powtórzyć taką kampanię. Właśnie dlatego, że ich drużyny mocno się zestarzały. Belgowie nie cierpią na nadmiar młodych talentów w drużynie. Chorwaci wciąż opierają się o Lukę Modricia, który wprawdzie nie ma już u swego boku Ivana Rakiticia, ale ma piłkarzy takich jak Ivan Perisić, Marcelo Brozović, Mateo Kovacić czy Andrej Kramarić. To już nie młodzieniaszkowie.
Mocno za sukcesem Chorwatów przemawia nie tylko tabela (wystarczy im remis), ale również wieści z obozu Czerwonych Diabłów. Atmosfera w drużynie Roberto Martineza jest tak gęsta, że można by ją zdrapywać nożykiem. Kevin De Bruyne wypalił, że Belgowie są po prostu starzy, by w tym roku walczyć o najwyższe cele. Lider drużyny mówiący takie słowa w trakcie turnieju? Szok. Odgryzał mu się w wywiadzie Jan Vertonghen, który poczuł, że KDB kieruje swoje słowa głównie do linii obrony. – Wiele rzeczy przechodzi mi teraz przez myśl, ale lepiej nie mówić ich przed kamerą. Mamy dużo jakości, ale z przodu prawie nic nie kreujemy, nie tworzymy sytuacji. Może źle atakujemy, bo chłopaki są za starzy – powiedział Vertonghen. Finałem całej historii była awantura z udziałem obu panów i Edena Hazarda. Niemal doszło do rękoczynów. Sprawa przedostała się do mediów, a Thibaut Courtois stwierdził w mediach, że jeśli grupa dowie się, kto wynosi z szatni takie „smaczki”, to z tej szatni zostanie wyrzucony.
W takiej atmosferze Belgowie wyjdą dziś na mecz o życie. Przegrali z Maroko, wcześniej pokonali Kanadę po słabiutkim meczu, w którym to rywale dominowali i tworzyli sytuacje. Na tym tle Chorwacja wygląda cokolwiek lepiej. Zasłużenie pokonała Kanadyjczyków w 2. kolejce, wykorzystując dziury w defensywie rywala. Na inaugurację zespół Zlatko Dalicia bezbramkowo zremisował z Maroko w meczu, który można pokazywać małym dzieciom, by je uśpić. Dorosłym zresztą też.
Belgowie i Chorwaci mierzyli się ze sobą ośmiokrotnie – obie ekipy wygrywały po trzy razy i odnotowano dwa remisy. Sześć z tych spotkań to eliminacje wielkich turniejów, a dwa razy były to mecze towarzyskie. Jeszcze nigdy te reprezentacje nie stanęły więc naprzeciw siebie w finałach mundialu czy Euro. Aż do dziś.
W tej swoistej beczce dziegciu, która sączy się ostatnio na kibiców reprezentacji Belgii, jest łyżeczka miodu. Do gry wraca już Romelu Lukaku. W przegranym meczu z Maroko dostał 10 minut w końcówce. Jako że tonący brzytwy się chwyta, to dziś zapewne Martinez pośle swojego snajpera do boju od 1. minuty.
Wróćmy jeszcze do meczu Maroko z Chorwacją. Lwy Atlasu pozostają jedną z nielicznych drużyn na turnieju, które nie straciły gola. Wczoraj z tej grupy wypisali się biało-czerwoni. Dziś, podobnie jak nasi piłkarze, Marokańczycy chcą nawiązać do 1986 roku. W Meksyku Polacy wyszli z grupy po raz ostatni, a ekipa Maroko w ogóle jedyny raz. Podopieczni Walida Regraguiego mają wszystko w swoich rękach, a po drugiej stronie zespół, który napisał swoją skromną historię podczas tych mistrzostw, strzelając pierwszą kanadyjską bramkę na mundialu. Pierwszych punktów wciąż brak. Dziś już bez presji drużyna spod znaku klonowego liścia może spróbować napsuć krwi rywalom z Maroka, ale więcej atutów czysto piłkarskich mają Hakim Ziyech i spółka.
Obie reprezentacje grały ze sobą trzy razy w meczach towarzyskich. Ostatnio w 2016 roku. Bilans tych gier to dwa zwycięstwa Maroko (ostatnio 4:0) i jeden remis.
Awansuje jeśli:
Chorwacja: wygra, zremisuje oraz jeśli przegra i Maroko przegra z Kanadą
Maroko: wygra, zremisuje (istnieje możliwość skromnej wygranej Belgii z Chorwacją, przy której Maroko nie awansuje) oraz jeśli przegra (ale w tylko w sytuacji gdy Belgia również przegra lub gdy Belgia zremisuje, ale nie odrobi straty w bilansie bramkowym)
Belgia: wygra oraz gdy zremisuje, ale Maroko wysoko przegra
Kanada: nie awansuje
GRUPA E, CZWARTEK 20:00: JAPONIA – HISZPANIA oraz KOSTARYKA – NIEMCY
Sytuacja w grupie:
1. Hiszpania 4 pkt +7
2. Japonia 3 pkt 0
3. Kostaryka 3 pkt -6
4. Niemcy 1 pkt -1
Wieczorem na pierwszy plan wysuną się emocje w grupie E. W jasnej sytuacji są Niemcy – muszą wygrać i to najpewniej powinno wystarczyć. Powinno, ale nie musi. Nasi zachodni sąsiedzi grają z największą zagadką tych mistrzostw – Kostaryką. W pierwszej kolejce drużyna trenera Luisa Fernando Suareza przegrała z Hiszpanią aż 0:7, by w drugiej ograć Japonię 1:0! Tym samym Kostarykanie również mają swoje szanse na awans. I na pewno będą chcieli postawić się Niemcom. Niemcom, którzy pokpili sprawę w meczu z Japonią. Mimo ogromnej przewagi przegrali 1:2 i postawili się w bardzo trudnej sytuacji. Potem wywalczyli cenny remis z Hiszpanią i wciąż mogą marzyć. Dziś muszą zagrać tak… jak z Japonią, tyle że dużo skuteczniej.
Obie reprezentacje do tej pory zagrały ze sobą raz – podczas finałów MŚ w Niemczech. W meczu otwarcia gospodarze wygrali 4:2 z Paulo Wanchopem i spółką.
Dzisiejsza konfrontacja będzie historyczna z innego względu – po raz pierwszy mecz męskiego czempionatu poprowadzi kobieta, a konkretnie Francuzka Stéphanie Frappart. Wypada życzyć jej samych udanych decyzji, bo kontrowersji na tym turnieju mamy już od groma.
Hiszpania zmierzy się z Japonią. La Furia Roja nie może być pewna awansu do 1/8 finału, choć dzięki bardzo wysokiemu zwycięstwu nad Kostaryką ma naprawdę komfortową sytuację. Wynik spotkania drużyny Luisa Enrique jest ważny szczególnie dla Niemców. Zakładając bowiem, że ci wygrają swój mecz, muszą nasłuchiwać wieści Khalifa International Stadium w Dosze. Gdyby równocześnie wygrała Japonia, to Niemcy i tak nie wyjdą z grupy, bo trudno przypuszczać, że uda im się przeskoczyć Hiszpanię bramkami (w chwili obecnej La Furia Roja ma 8 goli przewagi w bilansie).
Hiszpania nawet gdyby chciała, to nie bardzo może zrobić Niemcom na złość, bo sama może wypaść za burtę. To oczywiście przy założeniu swojej porażki i wygranej Kostaryki. Scenariusz, w którym z grupy wychodzą Japończycy i Kostarykanie jest szalony, ale matematycznie jak najbardziej możliwy. Potrzebne są „jedynie” dwie niespodzianki w dzisiejszych meczach. A czy mało zaskakujących rezultatów widzieliśmy już podczas tego katarskiego turnieju?
Generalnie jednak możemy się spodziewać dużej przewagi optycznej Hiszpanii, która stłamsiła się Kostarykę i długo trzymała w szachu Niemców. Enrique chce posiadać piłkę i dominować, a jego młody zespół naprawdę to potrafi. Z Kostaryką Hiszpanie zanotowali posiadanie piłki na poziomie ponad 80% oraz ponad 1000 celnych podań, co jest rekordem mundiali, przynajmniej w czasach, gdy ktoś takie statystyki wylicza. Z Niemcami było posiadanie około 64% oraz ponad 560 celnych podań. Dla porównania Polacy łącznie w trzech meczach z trudem przebili 700 celnych podań.
Japonia zagrała z Hiszpanią tylko raz – towarzysko w 2001 roku. Ekipa z Europy wygrała 1:0.
Awansuje jeśli:
Hiszpania: wygra, zremisuje, przegra (o ile Kostaryka nie wygra lub Niemcy nie wygrają nadrabiając różnicę bramkową)
Japonia: wygra, zremisuje (o ile Niemcy zremisują z Kostaryką)
Kostaryka: wygra, zremisuje (o ile Japonia przegra z Hiszpanią siedmioma bramkami)
Niemcy: wygrają i Japonia nie wygra z Hiszpanią