Skip to main content

Reprezentacja Kataru zagrała tragikomicznie i nawet nie oddała celnego strzału na bramkę Ekwadoru. Gospodarze zaprezentowali się gorzej niż randomowy polski pierwszoligowiec. Enner Valencia zdobył dwie bramki w pierwszej połowie, a w drugiej można było sobie uciąć drzemkę, bo nic się w meczu nie działo.

0:2 z reprezentacją Ekwadoru w meczu otwarcia mundialu. Brzmi znajomo, prawda? Aż się przypomniał od razu tragiczny występ Polaków w 2006 roku. Tyle, że tam przynajmniej w końcówce Ireneusz Jeleń i Paweł Brożek oddali strzały w słupek, a Katar nie zdziałał kompletnie nic. Nie oddał ani jednego celnego strzału, nie zaprezentował żadnej ciekawej akcji, żadnej ambicji. Zaznaczył się jedynie żółtymi kartkami i najgorszym meczem otwarcia w historii, jaki zagrał gospodarz największej piłkarskiej imprezy. Katar wyglądał na jakąś przypadkowo skleconą zgraję piłkarzy-amatorów, którym ktoś podarował koszulki. A przecież oczekiwania były bardzo duże. Ekwador wygrał zaledwie dwa mecze na ostatnich 11, ciągle remisował po 0:0 i to z przeciętnymi rywalami. Nie był to przeciwnik, przed którym należało klękać i prosić o najniższy wymiar kary.

Już w 3. minucie miała miejsce pierwsza kontrowersyjna sytuacja na tym mundialu. Trzeba się konkretnie skupić, żeby zrozumieć o co tam chodziło. Niestety nie zostało to ani dobrze wyjaśnione w powtórkach, ani też w studiu meczowym. Dlatego trzeba było samemu szukać o co właściwie chodzi z odgwizdanym tam spalonym. To oczywiście dobra decyzja, a gadki o błędzie, korupcji, czy inne takie odchyły można wsadzić sobie w skarpety. Cały problem to kompletny brak wyjaśnienia i zaprezentowania tego widzom. Wszystko to jest tak skomplikowane, że nie ma szans wyjaśnić laikowi, a i osobom zainteresowanym futbolem jest trudno. Otóż… katarski golkiper Saad Al Sheeb wyszedł do dośrodkowania, ale rozgonił tylko muchy i nawet nie dotknął piłki. Ta trafiła więc w głowę jednego z graczy ekwadorskich. Kolejnym, który w tym zamieszanu dotknął piłkę był Felix Torres. I o ten dokładnie moment chodzi. Jego noga została wyłapana przez specjalny półautomatyczny system wykrywania spalonego. To, że Al Sheeb wyszedł do dośrodkowania sprawiło, że za linią piłki pozostał tylko jeden obrońca i to on wszedł w rolę bramkarza. Trzeba było więc cofnąć się w tej akcji i odgwizdać pozycję spaloną Felixa Torresa.

To jednak nie wybiło Ekwadoru z rytmu. 18 minut później Enner Valencia miał i tak na koncie dwie bramki. W pierwszej sytuacji skutecznie i pewnie wykorzystał rzut karny po tym, jak sam go wywalczył, mijając bramkarza. W drugiej świetnie złożył się do uderzenia głową z 10-11 metrów, znów nie dając szans golkiperowi. Tyle na Katar wystarczyło. Plota o rzekomej korupcji bardzo szybko została wyjaśniona. Ekwador przeważał w każdym elemencie, był zdecydowanie lepszym i bardziej zgranym zespołem. Wygrał ten mecz spokojnie, drugą połowę to właściwie na chodzonego, wcale się nie przemęczając. Najgorsze dla reprezentacji Kataru jest nawet nie to, że przegrała, ale to, że przy stanie 0:2 nie zrobiła kompletnie nic. Nawet nie ruszyła z żadną wielką ochotą, motywacją i werwą. Gracze w bordowych strojach nadal grali bezbarwnie, beznadziejnie i z zerowym pomysłem na akcje ofensywne. Drugą połowę można absolutnie wymazać z pamięci, bo była godna pożałowania. Właściwie to nic się nie działo.

Hype na Ennera Valencię był przede wszystkim po mundialu w 2014 roku, kiedy to trafił do West Hamu. W 2016 roku zasłynął z kolei tym, że uciekał przed policją… w karetce, symulując kontuzję w trakcie spotkania eliminacyjnego z Chile. Chodziło wówczas o niepłacone alimenty na córkę. Dla kadry od lat jest bardzo ważnym ogniwem. To po pierwsze kapitan, a po drugie strzelec pięciu ostatnich goli dla Ekwadoru na mundialach – w 2014 trafił trzykrotnie i teraz dwa razy. Te gole zostaną z nim na zawsze, bo stał się właśnie samodzielnym najskuteczniejszym piłkarzem na najważniejszej piłkarskiej imprezie czterolecia. To czwarty raz, kiedy Ekwador gra na mundialu. Do tej pory Valencia dzielił najskuteczniejszy wynik (trzy bramki) z Agustinem Delgado. Teraz prowadzi z pięcioma bramkami. Będzie jednym z tych, którzy z dumą mogą opowiedzieć wnukom o meczu otwarcia mundialu 2022. Podobnie zresztą, jak wielu ekwadorskich kibiców. Dla przeciętnego i neutralnego kibica była to raczej męczarnia, o której trzeba zapomnieć.

Na koniec jeszcze TOP i FLOP każdego spotkania, co będzie charakterystycznym punktem każdego podsumowania.

TOP Enner Valencia. Tu wybór nie może być inny. Gdyby nie minimalny spalony, to mógłby i skompletować hat-tricka. Miał właścwie trzy okazje (razem z tą przy spalonym) i wszystkie trzy skutecznie wykorzystał. Obrońcy w ogóle nie mogli sobie z nim poradzić, więc ograniczali się do nieczystej gry. Raz nawet Karim Boudiaf trochę przesadził, bo wydawało się, że zakończył Valencii spotkanie. Okazało się, że kontuzja nie jest tak groźna. Kiedy Valencia zszedł z boiska, to widać było zimny okład na nodze. Miejmy nadzieje, że to tylko jakieś drobne stłuczenie.

FLOP – Almoez Ali. Wiadomo, że najpierw piłka musi dotrzeć do napastnika, żeby mógł z nią coś zrobić. Trudno jednak patrzeć, jak legenda reprezentacji i facet, który trafiał w trzech ostatnich sparingach, przechodzi absolutnie obok meczu. Inny znany piłkarz – Afif – grał beznadziejnie, ale przynajmniej próbował wychodzić po piłkę, popisał się też dwoma dryblingami, natomiast Almoez Ali – nie zrobił kompletnie nic. Zaznaczył się tylko dwoma ofsajdami, a w ponad 70 minut zaliczył kilkanaście kontaktów z piłką. Zmarnował też najlepszą okazję dla Kataru, nie trafiając z główki z pięciu metrów. Gdyby jednak trafił… to i tak pewnie zostałby odgwizdany spalony. A, że nie było gola, to trafiło do oficjalnych statystyk jako jeden z nielicznych strzałów Kataru.

Related Articles