W niedzielę Jose Mourinho czeka podróż sentymentalna. Jego Tottenham zagra na Old Trafford z Manchesterem United i będzie to najciekawiej zapowiadający się mecz 4. kolejki Premier League. Po pierwszych meczach niełatwo wskazać faworyta. Ani Czerwone Diabły, ani Koguty nie mogą mówić o idealnym wejściu w sezon.
Mimo wszystko więcej powodów do radości mają fani Spurs. Tottenham musiał dzielić swoją uwagę między trzy różne poletka – ligę, Puchar Ligi i eliminacje Ligi Europy. Niespodziewanie udało się to pogodzić na tyle dobrze, że Koguty zagra w grudniu w ćwierćfinale EFL Cup, a awans do Ligi Europy udało się uzyskać bezproblemowo. Ucierpiała na tym jedynie liga – po trzech kolejkach ekipa Mourinho ma cztery punkty. Zaczęło się od domowej porażki z Evertonem, potem przyszło wysokie zwycięstwo na St Mary's Stadium po czteropaku Sona, a w ostatni weekend punkt z północnego Londynu wywiozło Newcastle, zdobywając gola na wagę remisu z rzutu karnego w doliczonym czasie.
Wydawało się, że Mourinho całkowicie odpuści wtorkowy mecz z Chelsea w EFL Cup, mając na uwadze czwartkowy bój z Maccabi Hajfa i niedzielny z Man Utd. Tymczasem Tottenham zdołał zremisować 1:1 z The Blues i wygrać konkurs rzutów karnych! Dwa dni później w rywalizacji z Maccabi nie było żadnych złudzeń. Ekipa z Izraela wyjechała z Tottenham Hotspur Stadium z siedmiobramkowym bagażem! Czy jednak nie mając praktycznie czasu na regenerację Tottenham będzie w niedzielę walczyć jak równy z równym z Manchesterem?
Czerwone Diabły sezon zaczęły od niespodziewanej, ale w pełni zasłużonej porażki z Crystal Palace w 2. kolejce. W ostatni weekend ekipa Ole Gunnara Solskjaera miała furę szczęścia, bo zwycięskiego gola w boju z Brighton zdobyła w… 10. doliczonej minucie! Rzut karny na gola zamienił Bruno Fernandes. Po dwóch meczach na koncie Man Utd są trzy punkty, a kibice psioczą na grę zespoły – szczególnie w obronie, ale i dział kreacji zawodził, zwłaszcza w meczu z Orłami. W środę litości dla Brighton już nie było – w EFL Cup Manchester wygrał na terenie rywala 3:0 i – podobnie jak Tottenham – zagra w ćwierćfinale rozgrywek.
Wróćmy do Mourinho. Portugalczyk przez ponad dwa sezony pełnił rolę trenera Manchesteru United. Nie zdobył z Czerwonymi Diabłami upragnionego mistrzostwa kraju, ale zgarnął trofeum Ligi Europy i dotarł do finału Pucharu Anglii. W swoim drugim sezonie batalię w Premier League przegrał tylko z lokalnym rywalem – prowadzonym przez Pepa Guardiolę Man City. W trzecim sezonie poirytowani fatalną grą Manchesteru United, który pałętał się w środku tabeli, sternicy klubu podziękowali Mourinho za współpracę. W grudniu 2018 drużynę przejął Solskjaer – początkowo miał być tylko trenerem na jakiś czas, ale szybko Man Utd weszło na wyższy poziom, notując wyborną serię. Solskjaer dostał do podpisania dłuższą umowę, którą z chęcią parafował. Późniejsze losy Norwega na Old Trafford to wzloty i upadki. Manchester United notował spadki i zwyżki formy. Ostatecznie jednak niczego nowego do gabloty włożyć się nie udało. Półtora miesiąca temu było blisko, ale w półfinale Europa League lepsza była Sevilla.
Mourinho po niecałym roku na bezrobociu trafił do Tottenhamu, który na starcie sezonu 19/20 grał dokładnie tak słabo, jak rok wcześniej jego Czerwone Diabły. Posadą przypłacił to Mauricio Pochettino, który jeszcze kilka miesięcy wcześniej prowadził Spurs w finale Ligi Mistrzów! Co przez ten czas Portugalczyk osiągnął z ekipą z północnego Londynu? W sumie nic konkretnego – sezon 19/20 zakończył na miejscu, które dało jedynie eliminacje Ligi Europy, a w krajowych pucharach przepadł. W Lidze Mistrzów dostał zaś baty od Lipska. Czy tradycyjnie drugi sezon pracy Mourinho okaże się lepszy? Na razie jest za wcześnie na ferowanie wyroków. Na pewno kibice Tottenhamu już zacierają ręce na powrót Garetha Bale'a. Walijczyk póki co jest kontuzjowany, więc w niedzielnym hicie na Old Trafford nie zagra. A wśród chętnych na usługi Bale'a często wymieniało się także Manchester United. Nie wiadomo czy Mourinho będzie mógł skorzystać z Sona, który również miał ostatnio problemy zdrowotne.
W ubiegłym sezonie na Old Trafford Manchester United wygrał z Tottenhamem 2:1 po dwóch bramkach Marcusa Rashforda. W czerwcowym rewanżu było 1:1.