Skip to main content

Kopciuszek z niższych lig najpierw dostaje szansę spotkania drużyny z topu, a gdzieś w tym wszystkim upatruje swojej szansy – 1 na 100 – by osiągnąć ogromny sukces. Ostatnie tygodnie wyjątkowo służą małym w tej materii, a co kilka dni w świat idzie informacja o kolejnej kompromitacji wielkich. Tym razem Real Madryt.

Minionego wieczoru Real Madryt znowu przypomniał o sobie w kontekście odpadania z trzecioligowcami. W XXI wieku to już piąty taki przypadek! Jak donosi znany hiszpański statystyk, MisterChip, Real odpadał w ten sposób z Toledo w sezonie 00/01, Realem Union 08/09, Alcorcon 09/10, Cadizem 15/16 i teraz. Co ciekawe dwukrotnie – Real Union i Alcorcon – chodziło o dwumecz, a jedynie pierwszy i ostatni przypadek dotyczy pojedynczego spotkania. Mecz z Cadizem na boisku miał o tyle wpływ, że pojawił się w nim Denis Czeryszew, którego Real nie miał prawa wystawić. Skończyło się oczywiście walkowerem.

To że Real przegrał to jedno. Paradoksów tego spotkania z Alcoyano jest sporo. Królewscy przecież prowadzili 1:0 po golu Edera Militao. Gola na wagę remisu stracili w końcówce i już było wiadomo, że zapewnili sobie dodatkowe – i nie potrzebne – 30 minut, które w tak napiętym terminarzu nikogo nie satysfakcjonuje. Jak się okazało było to ostatnie 30 minut w pucharze. Najpierw dostali prezent od Ramona Lopeza, który w dogrywce zebrał dwie żółte kartki. Mimo gry w przewadze dali sobie wbić gola i po tym już nawet nie spróbowali zaatakować. Real był apatyczny, co wykorzystali Jose Solbes i Juanan Casanova.
 

Piękne Copa del Rey
W Hiszpanii sygnał "do ataku" dało wiele klubów już w 1/64 finału. Po dogrywce swoje mecze wygrały Huesca i Valencia. Zwłaszcza ten drugi przypadek był ciekawy. Nietoperze przegrywały z czwartoligową(!) Terrasą 2:0(!!), ale w końcówce meczu udało im się wyrównać, a swojego dopięli w dogrywce, wygrywając 4:2. Rundę później ekipy z La Liga miały mniej szczęścia. Choć w przypadku odpadnięć z dużo niżej notowanymi drużynami, trudno mówić o braku szczęścia…

Najpierw Cordoba ograła Getafe, a po chwili Ibiza rozbiła Celtę Vigo 5:2 i trzecioligowcy mocno zameldowali się w kolejnej rundzie. Dzień później Real Valladolid i Granada po dogrywce ograły Marbelle i Cultural Leonesa, ale dla Atletico nie było tyle litości. Podbarcelońska Cornella pokonała lidera drugiej najmocniejszej ligi na świecie! Następnego dnia Alcoyano odprawiło Huesce, a pod Madrytem doszło do jednego z najciekawszych meczów obecnej edycji. Eibar prowadził w ośrodku federacji już 3:0 z Las Rozas, ale… pozwolił rywalowi doprowadzić do dogrywki, w której ostatecznie Baskowie awansowali. Pryzgoda Rusznikarzy długo nie potrwała, bo w kończącej się właśnie 1/16 finału odpadli z Navalcarnero z trzeciej ligi. Znowu trzecioligowiec, znowu okolice Madrytu, ale tym razem bez happy endu. Z drugoligowcami odpadło Elche, Cadiz i Alaves, a po dogrywkach dopiero awansowało Levante i Sevilla.  O awansie Alcoyano już się rzekło, a teraz blady strach padł na Athletic Club i Barcelonę. Finaliści Superpucharu dzisiaj zmierzą się ze wspomnianą Ibizą i Cornellą.

Już dzisiaj jednak wiemy, że w 1/8 finału zobaczymy przynajmniej pięć drużyn z niższych lig. Przy dobrych wiatrach, może uda się nawet siedem takich ekip zobaczyć. Na pewno będzie trzech drugoligowców, a także duet drużyn z Segunda Division B.

Bayern odetchnie
Tydzień temu głośno było o kompromitacji Bayernu. Monachijczycy dwukrotnie prowadzili z drugoligowym Holstein Kiel, ale najpierw pozwolili rywalowi wyrównać w ostatniej minucie. A później pokonać w rzutach karnych. To oznacza, że już nie powtórzą potrójnej korony z ubiegłego sezonu. W tej samej rundzie – też z drugoligowcami – odpadli także Hoffenheim czy Union Berlin przegrywając z Furthem czy Paderbornem. Jeszcze wcześniej to samo stało się z Herthą Berlin, która uległa beniaminkowi 2. Bundesligi – Eintrachtowi Brunszwik. Co ciekawe bardzo duży udział w tym miał polski napastnik Martin Kobylański, który ustrzelił hattricka przeciwko berlińczykom.
 

Włochy "ustawione"
Niestety Coppa Italia bardzo mocno utrudniła drogę wszystkim ekipom z niższych lig. Najlepsza ósemka z ubiegłego sezonu miała zagwarantowane miejsce już w 1/8 finału. Mocno zabetonowane dojście do najlepszej szesnastki sprawiło, że kibice mogli oglądać zmagania tylko dwóch drugoligowców na tym etapie rozgrywek i chodziło o spadkowiczów z Serie A. Empoli stawiło mocny opór Napoli i poległo ostatecznie 2:3 na Stadio Diego Maradona, a SPAL Ferrara nieoczekiwanie przeszedł Sassuolo. To była spora niespodzianka, podobnie jak triumf Spezii nad Romą, choć tutaj mówimy o zwycięstwie drużyny grającej w elicie.

Odpadnięcie wyczekiwanym oddechem?
Z jednej strony takie wpadki jak ta Atletico z Cornellą, Bayernu z Holstein Kiel czy teraz Realu z Alcoyano to kompromitacje. Dla wielkich klubów, które dysponują – a przynajmniej powinny – dwoma równorzędnymi jedenastkami, to naprawdę wstyd. Jednocześnie strata możliwości walki o jedno trofeum. Oczywiście krajowy puchar to zawsze trzecia kolejność, wszak najbardziej liczy się Liga Mistrzów, a w później dopiero rozgrywki krajowe. Jednak w obecnych czasach taka porażka może być… pomocna!

W końcu Bayern dzięki odpadnięciu zyskuje – zakładając ich grę w finale – aż cztery wolne terminy. Patrząc kiedy Bawarczycy skończyli ubiegły sezon i kiedy rozpoczęli obecny widać, że czasu na przygotowania nie mieli. Ostatnie tygodnie to niełatwy czas dla ekipy Hansiego Flicka, której jakby brakowało prądu. Trudno się dziwić, skoro grają od kilku miesięcy, co trzy z dni z krótkimi przerwami. Lada moment czeka ich męczący wyjazd na Klubowe Mistrzostwa Świata, a po chwili powrót do Ligi Mistrzów. Latem przecież 3/4 składu zagra na Euro, więc w interesie wszystkich chyba jest to, że kilka środowych wieczorów zawodnicy spędzą w domu niż na boisku.

Podobnie sprawa ma się w przypadku Realu czy Atletico. Przy czym tutaj sytuacje obu stołecznych drużyn trochę się różnią. Królewscy przede wszystkim mają kłopot z zawodnikami, którzy nie są wybierani do podstawowego składu. Zinedine Zidane wyraźnie ma kłopot z utrzymaniem balansu między wyjściowym garniturem a zmiennikami. Na wypożyczenie poszedł już Luka Jović, lada moment to samo uczyni Martin Odegaard. Ławka zaczyna być krótka, co pokazał nawet mecz z Alcoyano. Kontuzja Ramosa, wolne dla Raphaela Varane'a oraz kwarantanna Nacho i do składu wskakuje debiutant Victor Chust. W ataku albo Benzema, albo Mariano Diaz, czyli ogromna utrata jakości. Podobnie sprawa ma się w przypadku Edera Militao, Odriozoli czy Marcelo w obronie. Krótko mówiąc Realowi zaoszczędzenie kilku terminów też się przyda.

Atletico może ma dłuższą ławkę, ale im mniej "rozpraszaczy", tym lepiej dla drużyny Simeone. W końcu nadarza si
ę kapitalna okazja do drugiego tytułu za kadencji Argentyńczyka. Cztery punkty przewagi nad Realem, dwa mecze w zanadrzu. Scenariusz idealny. Nie ma wątpliwości, że liga teraz była, jest i będzie priorytetem. Nie można jednak zapominać o Lidze Mistrzów, która zapewne też jest jakąś obsesją dla Cholo i spółki. Były dwa finały i dwa zwycięstwa na wyciągnięcie ręki. Ostatnio wyeliminowali Liverpool, a po chwili wyłożyli się na Lipsku. Tutaj też się przyda trochę więcej wolnego.

Related Articles