Już w przyszłą sobotę czeka nas pierwsze w tym sezonie El Clasico. Zanim do tego dojdzie dwóch największych hiszpańskich graczy w LaLiga zagra swoje hity w 10. kolejce. Real Madryt z Sevillą, a Barcelona u siebie zagra z Athletikiem Bilbao. To właśnie ten drugi mecz zapowiada się jako najciekawsze spotkanie tego weekendu w Hiszpanii. Kto będzie górą w jednym z ligowych klasyków?
Przegonić Real po El Clasico
Celem Barcelony, jak zawsze, pierwsze miejsce w tabeli. Przed startem 10. koleki zajmują najniższą lokatę na podium, a i to dzięki temu, że Atletico ma jeden mecz rozegrany mniej. Gdyby Los Colchoneros pokonali Seville, wówczas ekipa Xaviego spadłaby na czwarte miejsce w tabeli. Nadal jednak dystans punktowy zapewnia kontakt z Realem Madryt, do którego Blaugranie brakuje trzech “oczek”. Zakładając, że oba zespoły wygrałyby swoje spotkania w ten weekend, wówczas za tydzień w El Clasico będzie okazja do bezpośredniego przeskoczenia swojego najgroźniejszego konkurenta w walce o tytuł. Oczywiście jest Atletico i jest pomiędzy gigantami jeszcze Girona. Jednak nadal eksperci raczej nie traktują poważnie w kontekście długofalowym drugiego przedstawiciela Katalonii w LaLiga w tym sezonie. Chociaż na ten moment Girona pod wodzą Michela to zespół, na który patrzy się z ogromną przyjemnością i już potrafili na wyjazdach w San Sebastian, Villarrealu i Sewilli(Sevilla) zgarnąć aż 7 punktów.
Barcelona w ostatnim czasie ma kłopoty na wyjazdach ze znacznie niżej notowanymi przeciwnikami. Tak było na Balearach, gdzie tylko zremisowali 2:2 z Mallorką i tak było w Granadzie. Przeciwko ekipie z Andaluzji zostali solidnie skrzywdzeni przez sędziów – nieuznany gol Joao Felixa – ale wcześniej przecież przegrywali już dwoma bramkami. Pierwsze trafienie Bryana Zaragozy miało miejsce już po kilkunastu sekundach gry. Tamto spotkanie jednak cules zapamiętali chociażby przez wzgląd na pierwszego gola w LaLiga Lamine’a Yamala, który stał się najmłodszym strzelcem w historii ligi.
Dobra adaptacja w nowym domu
Przypomnijmy, że Blaugrana przez najbliższy sezon, a nawet więcej, będzie grać domowe mecze na stadionie olimpijskim. Montjuic zastąpiło tymczasowo – na czas remontu – Camp Nou, zatem trzeba było się zaaklimatyzować w nowym miejscu. Póki co wszystko idzie zgodnie z planem. Pięć meczów, pięć wygranych. Może nie zawsze było lekko, łatwo i przyjemnie – 3:2 z Celtą oraz 1:0 z Sevillą – ale były także mecze, które śmiało można nazwać koncertami gry – 5:0 z Royal Antwerp, a przede wszystkim 5:0 z Realem Betis, gdy po prostu wszystko szło idealnie, po myśli Xaviego i spółki. Teraz w krótkim odstępie – sześć dni – zagrają trzy kolejne spotkania. Najpierw ligowy klasyk z Athletikiem, później Szachtar w Lidze Mistrzów, a na koniec tego maratonu będzie najważniejszy sprawdzian – Real Madryt. To będzie już znacznie większa próba, niż pięć gier, które powiedzą czy na Montjuic mogą czuć się, jak w domu, czy to jeszcze nie ten moment.
Przerwana seria wyjazdowa
Dla Basków to piąty wyjazd w tym sezonie, ale pierwszy po przerwanej serii wyjazdowej. Athletic rozpoczął sezon od trzech delegacji bez straty gola! 2:0 w Pampelunie, 0:0 na Balearach, 2:0 w Vitorii(Alaves), aż przyszła wysoka porażka 0:3 w kolejnych derbach z Realem Sociedad. Kolejną serię będzie bardzo trudno zbudować. Przed Los Leones trzy bardzo trudne wyjazdy – Barcelona, Villarreal oraz Girona.
🔝 ¡Cabezazo espectacular!
🔓 Urzaiz inauguró así el marcador en la victoria zurigorri de la temporada 2001-02 en @LaLiga#BarçaAthletic #AthleticClub 🦁 pic.twitter.com/23UQ7Rgd4U
— Athletic Club (@AthleticClub) October 19, 2023
Przed niedzielnym meczem na ciekawą rzecz zwrócił uwagę Ander Cotorro, dziennikarz Marki. Ernesto Valverde mocno modyfikuje swój plan na mecze z “wielkimi”. Za porównanie użył przegrane spotkania z Realem Madryt i Realem Sociedad. W obu przypadkach zespół Los Leones był znacznie bardziej pasywny, zwłaszcza w pressingu. Pokazała to chociażby jedna liczba. Średnio Athletic pozwala rywalowi na 9,82 podania, zanim dojdzie do akcji obronnej. W przypadku tych gier mowa była o 14,03 ze stołecznymi oraz 12,36 w derbach Kraju Basków. Athletic w obu tych grach nie zdobył gola, chociaż paradoks polega na tym, że w derbowym graniu na Anoeta miał wyższy współczynnik expected goals – 1,64 do 1,37, ale to Real Sociedad trzykrotnie trafiał do ich siatki. Jednak to nie te mecze, a wyjazd na Baleary okrzyknięto – jak dotąd – najgorszym meczem Athletiku, a także jednym z najgorszych w sezonie całej ligi. Valverde mówił wtedy dość delikatnie, że “nie był to najlepszy mecz w historii piłki nożnej”, a tak między Bogiem a prawdą, zęby bolały od oglądania “popisów” piłkarzy obu ekip.
Kadra wrogiem Nico Williamsa
Athletic Bilbao na ostatnim zgrupowaniu reprezentacji Hiszpanii miał wyjątkowo wielu przedstawicieli. Unai Simon to stały bywalec, podobnie jak Nico Williams, a teraz debiut zaliczył także Oihan Sancet. Tyle że młodszy z braci Williamsów raczej nie ma dobrych wspomnień z gry w kadrze ostatnimi czasy. We wrześniu zagrał dwukrotnie – przeciwko Gruzji i Cyprowi, ale to drugie spotkanie zakończył z kontuzją. Występy udane, wszak dorzucił gola i trzy asysty i miał swój udział w strzeleniu 13(!) goli przez La Furia Roja. Jednak potem Los Leones musieli sobie radzić przez trzy mecze bez jednej ze swoich gwiazd. Paradoks jest taki, że wtedy zgarnęli 7 na 9pkt, a gdy wrócił na derby z Realem Sociedad, już przegrali. To oczywiście przypadek, podobnie jak… kolejna kontuzja odniesiona podczas zgrupowania kadry. Tym razem nie był w stanie zagrać ani przeciwko Szkocji, ani przeciwko Norwegii. Teraz w teorii ma być dostępny na weekendowy mecz z Barceloną, ale w Bilbao mogą być mocno wkurzeni, że każde powołanie do reprezentacji z zaszczytu, kończy się sporymi kłopotami.
Dodatkowo z biur Pałacu Ibaigane – siedziby klubu – dochodzą informacje, że pracę nad nową umową zawodnika idą w dobrym kierunku. Przypomnijmy, że młodszy z braci ma kontrakt do końca tego sezonu, czyli za nieco ponad dwa miesiące mógłby już podpisać umowę z innym klubem, która obowiązywałaby od nowego sezonu. Nico chciałby nowego kontraktu, ale tutaj pojawia się haczyk. Mowa o niedługiej umowie i… niskiej klauzuli wykupu. To zawsze drażliwa kwestia dla władz Los Leones, które raczej preferują długie kontrakty oraz wysokie klauzule, które albo gwarantują pozostanie gwiazd, albo gigantyczne potencjalne zyski z transferu. Celem zapewne umowa w stylu Unaia Gomeza, czyli zawodnika wchodzącego do pierwszego zespołu, a więc kontrakt do 2028 roku.
❤ #UnaiGómez2028 🦁 pic.twitter.com/lv8DMYQBvP
— Athletic Club (@AthleticClub) October 20, 2023
Kadrowo
Barcelona nadal bez Roberta Lewandowskiego, Pedriego, Sergi Roberto, De Jonga, Kounde oraz Raphinhy. Gotowi będą zawodnicy, którzy byli na kadrach, ale mieli jakieś kłopoty, w związku z czym trenowali albo na pół gwizdka, albo na siłowni. Mowa tutaj o Araujo, Gundoganie, Balde i Lamine Yamalu.
Athletic na trzy miesiące musi się pożegnać z Yerayem Alvarezem, co oznacza, że podstawowym duetem stoperów na ten czas będzie dwójka Dani Vivian i Aitor Paredes. Po kontuzjach wracają za to Mikel Vesga oraz Nico Williams. Ten drugi nie jest jednak w 100% pewny gry. Prawdopodobnie go zobaczymy na boisku, ale być może z ławki.
***
Początek meczu na Montjuic o godzinie 21:00.