Skip to main content

West Ham przebojem wdarł się do czołówki Premier League, ale chyba za wcześnie niektórzy zobaczyli w zespole Davida Moyesa kandydata do gry w Lidze Mistrzów. Po trzech kolejnych meczach bez zwycięstwa West Ham niebawem może wypaść z TOP 4. Jak na złość w sobotę kiepska okazja, by się odkuć, bo na Stadion Olimpijski w Londynie przyjedzie… Chelsea.

Jeszcze niedawno Młoty mogły się pochwalić bilansem 7 zwycięstw, 2 remisów i 2 porażek. Jednak ostatnie tygodnie były dla WHU bezwzględne. Porażki z Wolves i Man City, a następnie tylko remis z Brighton. West Ham wciąż jest czwarty, ale do trzeciego Liverpoolu traci aż 7 punktów. Gdyby Tottenham wygrał zaległy mecz z Burnley, to właśnie ekipa Antonio Conte byłaby teraz na miejscu premiowanym grą w Champions League.

Moyesa, bardziej niż same liczby, martwi po prostu słabsza gra zespołu. West Ham był w tym sezonie w stanie pokonać Liverpool, Tottenham, Leicester czy Manchester City w Pucharze Ligi, ale coś w tej dobrze naoliwionej maszynie się zacięło. Jak będzie w sobotę? Kolejne zaskakujące urwanie punktów faworytowi czy czwarta z rzędu strata punktów?

Bardziej prawdopodobny jest ten drugi scenariusz, bo Chelsea to lider Premier League. Drużyna Thomasa Tuchela potrafiła rozbić 3:0 Leicester czy 4:0 Juventus. Z drugiej strony w niektórych spotkaniach The Blues zdarzają się wpadki. Za takie uznać należy remis z Burnley i mimo wszystko remis z Man Utd. Ostatnie zwycięstwo 2:1 z Watfordem to także nie był wielki popis Chelsea. Nie jest więc na pewno tak, że West Ham nie ma szans na urwanie punktów faworytowi i jednemu z głównych kandydatów do mistrzostwa. Decydować mogą szczegóły i mityczna dyspozycja dnia.

Tuchela martwią kontuzje ważnych ogniw jego drużyny. Chelsea ma szeroką kadrę, ale Ben Chilwell, N’Golo Kante i Mateo Kovacić to postaci, które ciężko zastąpić bez ubytku jakości. Do pełni sił wraca już Romelu Lukaku, ale mecz z Watfordem w środku tygodnia rozpoczął na ławce rezerwowych. Tutaj Tuchel ma jednak komfort, bo Belga zastąpić może Kai Havertz lub Timo Werner. Każdy z nich daje drużynie inne możliwości.

W zeszłym sezonie Chelsea była bezlitosna dla lokalnego rywala. Na Stamford Bridge było 3:0 po golach Thiago Silvy i dwóch Tammy’ego Abrahama. Z kolei na Stadionie Olimpijskim The Blues wygrali 1:0 po bramce Wernera. Co jednak ciekawe, sezon wcześniej oba mecze między WHU a Chelsea kończyły się zwycięstwami Młotów.

Derby Londynu na Stadionie Olimpijskim będą otwierały 15. kolejkę Premier League w sobotę o 13:30. W akcji nie powinno zabraknąć Łukasza Fabiańskiego i choćby z tego powodu warto rzucić okiem na wydarzenia w stolicy Anglii.

Related Articles