To już jutro. O godzinie 17:00 czasu polskiego zabrzmi pierwszy gwizdek dwudziestej drugiej edycji światowego czempionatu w piłce nożnej. Gospodarze z Kataru otworzą całą imprezę wraz z zawodnikami z Ekwadoru. Mimo kontrowersji związanych z turniejem i nawoływań z wielu stron do bojkotu, mistrzostwa znów rozpalą serca i umysły kibiców z całego świata. Najlepszą drużynę świata poznamy 18 grudnia. Kto nią będzie?
Wśród faworytów najwyżej stoją notowania reprezentacji Brazylii. Gdy selekcjoner „Canarinhos” Tite wskazał 26-osobową kadrę kibice i eksperci zrobili tylko „wow”. Co tu dużo pisać – to chyba najlepsza reprezentacja pięciokrotnych mistrzów świata od 20 lat i zdobycia ostatniego tytułu. Patrzysz na listę nazwisk i zwyczajnie brak tu słabych punktów. Bramkarz? Allison i Ederson – wybierz sam. Obrona? Trójka z Juventusu, Danilo, Alex Sandro i Bremer, Eder Militao z Realu Madryt, Marquinhos z PSG czy długowieczni Thiago Silva i Dani Alves. Ofensywa? Proszę bardzo – Neymar, Richarlison, Gabriel Jesus, Gabriel Martinelli czy rosnący z każdym kolejnym sezonem Lucas Paqueta i Bruno Guimaraes. Poprzednim „Seleção” zawsze brakowało jakości w jednej z formacji. Obecny zespół to po prostu maszyna. Grupa z Kamerunem, Szwajcarią i Serbią to tylko przystanek w drodze Brazylii po tytuł. Pozostaje jedynie pytanie czy „Canarinhos” nie wywrócą się po drodze, na którymś z pretendentów do mistrzostwa, a już w 1/8 podopieczni Tite mogą wpaść na odwiecznych rywali z Urugwaju.
Szyki „Canarinhos” zechcą pokrzyżować południowi sąsiedzi. Argentyna niemal przy każdym turnieju typowana jest jako kandydat do medalu. Właśnie na brazylijskiej ziemi „Albicelestes” byli najbliżej sukcesu, ale w finale musieli uznać wyższość Niemców. Dla Lionela Messiego może to być ostatni światowy czempionat. Cudowne dziecko argentyńskiej piłki z pewnością chciałoby spiąć złotą klamrą swoją nieprawdopodobną karierę. Szansa na sukces jest spora, bowiem zespół trenera Lionela Scaloniego jest na zwycięskim szlaku. W środowym meczu wygranym ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi Argentyńczycy zanotowali 36 z rzędu mecz bez porażki. Do pobicia absolutnego rekordu Włochów potrzebują jeszcze dwóch spotkań, już w trakcie turnieju. Argentyńskie media powtarzają jak mantrę – pierwszy raz od wielu lat mamy zespół, a nie drużynę wybitnych indywidualności. Świetny Emiliano Martinez w bramce, defensywa z Lisandro Martinezem, a im dalej w przód tym większy kłopot bogactwa. Rodrigo de Paul, Leandro Paredes, Paulo Dybala, przebojowy Julian Alvarez czy wreszcie Lautaro Martinez. Mieszanka wybuchowa, która wreszcie może eksplodować. Drabinka turniejowa „wsadza” Argentyńczyków już w 1/8 finału na – prawdopodobnie – kogoś z pary Francja-Dania. Droga do finału nie jest usłana różami.
Chrapkę na wzniesienie trofeum mają także obrońcy tytułu z Francji. Selekcjoner Didier Deschamps miał jednak spory ból głowy. Kontuzje wykluczyły z udziału w katarskim mundialu N’Golo Kante, Paula Pogbę, Presnela Kimpembe oraz już podczas przygotowań Chritophera Nkunku. Mimo to „Trójkolorowi” nadal dysponują wyjątkowo mocnym składem, aby pokusić się o końcowy triumf. Potencjalny sukces Francuzów byłby dość spektakularnym wejściem na tron dla Kyliana Mbappe, wobec schyłku wielkiego duetu Messi – Cristiano Ronaldo, którzy od ponad dekady rozgrzewają kibicowskie dyskusje. Podwójny mistrz świata w wieku 23 lat? Brzmi wspaniale. Media znad Sekwany nieśmiało przemycają niepotwierdzoną informację, jakoby impreza w Katarze miałaby być dla Deschampsa być albo nie być na stanowisku selekcjonera. Francuzi widzą już na jego miejscu Zinedine’a Zidane’a…
Raptem 12 lat minęło od zdobycia mistrzostwa przez reprezentację Hiszpanii. „La Furia Roja” już wielokrotnie zawodziła w wielkich turniejach, ale tym razem może być inaczej. Trener Luis Enrique rządzi twardą ręką i bez mrugnięcia okiem zrezygnował z usług Davida de Gei oraz Sergio Ramosa. Hiszpański selekcjoner odważniej stawia na młodych-gniewnych w swoim zespole. Eric Garcia, Ansu Fati, Gavi, Pedri czy Yeremi Pino mają 20 i mniej lat, a już są w regularnej rotacji kadry Hiszpanii. Siła młodości i doświadczenie oparte na Jordim Albie, Cesarze Azpilicuecie i Sergio Busquetsie może eksplodować z wielką mocą. Weryfikacja możliwości „La Furia Roja” nastąpi już w drugim meczu grupowym. Rywalem Hiszpanów będzie bowiem inny chętny na wygranie całej imprezy, czyli…
… Niemcy. Hansi Flick dokonuje stopniowej zmiany pokoleniowej w zespole „Die Mannschaft”. Pokolenie mistrzów świata z 2014 roku reprezentują już tylko Manuel Neuer, Mario Götze i Thomas Müller. Selekcjoner wśród powołanych nie znalazł miejsca choćby dla Matsa Hummelsa. Z kolei po stronie strat należy zanotować nazwisko Timo Wernera, który doznał urazu w meczu ostatniej kolejki Ligi Mistrzów przeciwko Szachtarowi Donieck w Warszawie. Kręgosłupem niemieckiej drużyny są zawodnicy Bayernu Monachium. Serge Gnabry, Leroy Sane, Joshua Kimmich, Leon Goretzka czy młodziutki Jamal Musiala będą stanowić o sile Niemców, którzy w ostatnich miesiącach rozczarowywali swoich kibiców. Co prawda mecze Ligi Narodów nie mają porównania ze światowym czempionatem to jednak zastanawiająco słabe wyniki połączone z wymęczoną wygraną w towarzyskim meczu z Omanem każą postawić pytanie – czy Niemców faktycznie stać na końcowy sukces w katarskim turnieju?
Ojczyzna futbolu wciąż żyje historią i niespodziewanym mistrzostwem z 1966 roku. Cztery lata temu futbol miał wrócić do domu. Skończyło się zaledwie czwartym miejscem. Reprezentacja Anglii chciałaby udowodnić swoją wielkość właśnie w Katarze. Czy to możliwe? Trener Gareth Southgate dysponuje większością ekipy z turnieju w Rosji, choć sięgnął także po kilku „gołowąsów”. Jude Bellingham, Bukayo Saka, Phil Foden czy Mason Mount to już uznane marki na europejskiej scenie. Teraz muszą udowodnić, że wicemistrzostwo Europy było tylko przygrywką przed wielką przygodą w Zatoce Perskiej. Wśród „Synów Albionu” także nie brakuje strat – mundial przed telewizorem obejrzą kontuzjowani boczni obrońcy Reece James i Ben Chilwell. Wydaje się jednak, że te pozycja Southgate jest w stanie załatać. Anglicy mają grupę „śmiechu” z USA, Iranem i Walią. Jeśli nie skompromitują się w pierwszych trzech meczach, rozpędzeni mogą dojść daleko. Bardzo daleko.
Srebro w RPA, brąz w Brazylii i… brak awansu na rosyjski mundial. Holenderski futbol ma wspaniałą kartę na światowych czempionatach. Dziesięć występów i cztery medale, ale do złota zawsze czegoś brakowało. Nawet wielki Johan Cruyff musiał obejść się smakiem. Selekcjoner Louis van Gaal przykrył swój zespół płaszczykiem tajemnicy, bowiem „Oranje” od końca września nie zagrali ani razu, a ich dyspozycję poznamy dopiero w meczu grupowym przeciwko Senegalowi. Widzimy tylko dwa scenariusze – stary lis van Gaal albo zwariował albo jest tak pewny umiejętności swojej drużyny, że nie potrzebuje sprawdzać jej wartości i ryzykować kontuzji. Holendrzy przegrali ostatni swój mecz ponad rok temu podczas przesuniętego Euro 2020. Później nie dali im rady Belgowie, Duńczycy czy Niemcy, nie wspominając o „Biało-Czerwonych”. To może być pomarańczowy powrót z przytupem na światowy czempionat. Czy wreszcie złoty?
Podobnie jak dla Messiego, katarska impreza może być ostatnim wielkim turniejem dla Cristiano Ronaldo. Portugalia w swoim debiucie na mundialach od razu zdobyła brąz, ale było to aż 66 lat temu. Trzydzieści lat później, już z CR7 w składzie, w meczu o 3. miejsce musieli uznać wyższość Niemców. Trener Fernando Santos ma w tym roku naprawdę świetny zespół, z którego wypadł co prawda Diogo Jota. Pozostali mają wszelkie predyspozycje ku temu, aby myśleć o spektakularnych sukcesach. Demonstracja siły przed startem turnieju w sparingu przeciwko Nigerii (4:0) pokazuje, że Portugalczycy są zdeterminowani. Jedynym mankamentem są ich mundialowi rywale. Grupa H jest uważana za jedną z najmocniejszych i najbardziej wyrównanych w całej imprezie. Urugwaj, Ghana i Korea Południowa tanio skóry nie sprzedadzą, ale mocne przetarcie może owocować w fazie pucharowej mistrzostw.
Wśród tuzów futbolu spoglądać będziemy na poczynania Polaków. Po raz pierwszy od wielu lat oczekiwania wobec reprezentacji prowadzonej przez Czesława Michniewicza nie są wygórowane. Owszem, kibice chcieliby zobaczyć kadrę wychodzącą z grupy czy nawet jakiś wielki sukces Roberta Lewandowskiego i spółki. Ale nie oszukujmy się – drużyna narodowa w XXI wieku przyzwyczaiła nas do spektakularnych rozczarowań, dlatego potencjalne niepowodzenie zostanie nad Wisłą przyjęte jak zwykle, z humorem i dużym dystansem. „Biało-Czerwoni” odlecieli do Kataru rządowym samolotem w asyście samolotów F16. Bezlitosny internet już teraz pisze, aby nie wracali MiG-iem. Czego sobie i Państwu życzymy.
Ostatnie dni to bezustanna krytyka organizatora, czyli Kataru. Dostało się także ich reprezentacji, po której jeszcze miesiąc temu nikt nie oczekiwał zdobycia choćby punktu. Plotka rzucona w środku tygodnia rozgrzała jednak światowe media. Oto donoszono, że Katarczycy mieli próbować przekupić 8 zawodników Ekwadoru, aby wygrać mecz otwarcia. Szybko zdementowano to jako fake news, ale staropolskie powiedzenie mówi, że w każdej plotce jest ziarno prawdy. Czy to realne? Cóż, 20 lat temu Koreańczycy na plecach sędziów dojechali aż do półfinału. Wówczas był to ogromny skandal. Po latach pisze się, o koreańskiej rewelacji turnieju. Tak to właśnie bywa z prawdą historyczną. Wątpimy, aby piłkarze Kataru namieszali w turnieju, ale być może katarskie pieniądze będą w stanie to zrobić.
Wśród drużyn, na które warto spojrzeć przyjaznym okiem są medaliści poprzednich mistrzostw – Chorwaci oraz Belgowie. Dla tych drugich może to być ostatnia szansa na napisanie swojej legendy w mundialach. Ciekawie wyglądają drużyny Danii oraz Serbii, wśród których upatrujemy europejskich czarnych koni. Sporą zagadką pozostają reprezentacje USA i Kanady, których zawodnicy błyszczą na boiskach Starego Kontynentu, ale jako zespoły wciąż pozostają niesprawdzone w bojach z najlepszymi. Nieco w cieniu pozostają drużyny z Azji i Afryki, choć nazwiska w składzie kadry Maroko każą uważniej patrzeć na ich poczynania w wymagającej grupie F.
Mimo wszystkich mankamentów, które są wyciągane na wierzch przed startem imprezy, my jako redakcja Unibet Polska z niecierpliwością czekamy na nadchodzący turniej. Najważniejsza piłkarska impreza świata po raz pierwszy w historii zostanie rozegrana w trakcie meteorologicznej zimy. Przy wigilijnym stole będziemy mogli wspominać – daj Boże – udany występ „Biało-Czerwonych” i nieprawdopodobne emocje towarzyszące katarskiemu czempionatowi. Piszcie co chcecie, my się jaramy!