W maju zdobyli pierwsze upragnione mistrzostwo w historii klubu. Trofeum za tytuł, a także radość w Białymstoku była ogromna i trudno się dziwić. Złote medale odebrali w sezonie, gdy nikt wcześniej ich nie typował do tego miejsca. Teraz jednak przychodzi druga część nagrody, a więc start w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Jagiellonia pod wodzą Adriana Siemieńca nie może narzekać na losowania, bowiem kulki w siedzibie UEFA układały się niemal idealnie. Pierwszym przeciwnikiem nowego mistrza będzie litewski FK Panevezys. Sportowo i geograficznie lepiej się trafić nie dało!
Na ten moment los tylko i wyłącznie pomaga. Tak było, gdy okazało się, że mistrz Polski rozpocznie swoją przygodę z eliminacjami Ligi Mistrzów od II rundy. Przecież dwa mecze w tej edycji kwalifikacji mają na swoim koncie już takie kluby, jak Łudogorec Razgrad czy FCSB, a więc stały bywalcy europejskich pucharów z fazami grupowymi włącznie. Dodatkowym atutem było losowanie. Przydzieliło kogoś z duetu HJK Helsinki – FK Panevezys. Co tu dużo mówić, większość spodziewała, się, że będzie trzeba udać się na północ tę bardziej odległą od Białegostoku. Tymczasem Litwini w pierwszym meczu załatwili sprawę. 3:0 zamknęło temat, wobec remisu w stolicy Finlandii 1:1. Dzięki temu Jaga pojedzie 350 kilometrów zamiast 900, które czekałyby w przypadku wyjazdy do Helsinek. Poniewieże to najbliższe możliwe miasto pod kątem wyjazdowym, co z pewnością ucieszy nie tylko sztab oraz klub pod względem logistyczno-finansowym, ale również kibiców. Jagę czekają trzy wyjazdy w eliminacjach, a potem możliwych kilka więcej w fazie grupowej, zatem start od bliskiego wypadku będzie idealny.
Znają kolejnego przeciwnika
Jagiellonia zanim przystąpiła do pierwszego meczu, już zna kolejnego rywala. Wszystko oczywiście jest uzależnione od wyników, które uzyskają białostoczanie w dwumeczu z mistrzem Litwy. Jednak oba scenariusze – pozytywny i negatywny – są wzięte pod uwagę i mamy komplet drużyn, które mogą spotkać się z Jagą. Jeśli żółto-czerwoni pokonają Panevezys, wówczas trafią na wygranego z pary Bodo/Glimt (Norwegia) lub łotewski RFS. Wydaje się, że los był w miarę łaskawy, chociaż jasnym jest, że Norwegowie będą faworytem i swojej pary w II rundzie, i w kolejnej, jeśli do niej awansują. Bodo to ekipa, która w ostatnich latach trochę pograła na wysokim poziomie w europejskich pucharach, więc lekko nie będzie. Z drugiej strony krótka historia pojedynków polskich ekip z Bodo jest korzystna, co mogą potwierdzić w Legii Warszawa i Lechu Poznań.
Ewentualne odpadnięcie Jagi już w II rundzie eliminacji LM byłoby sporym zawodem, ale nie zakończyłoby przygody z pucharami. Wówczas trafiliby do ścieżki mistrzowskiej Ligi Europy, a tam czekałby przegrany z pary FCSB (Rumunia) – Maccabi Tel-Awiw.
Udany start ligi
Jagiellonia jako mistrz Polski otworzyła nowy sezon Ekstraklasy. Białostoczanie u siebie dostali Puszczę Niepołomice, czyli rywala o znacznie niższym potencjale sportowym, ale potrafiącego być strasznie niewygodnym. W ubiegłym sezonie spotkali się na Podlasiu w drugiej kolejce i wtedy było 4:1 dla Jagi, ale rewanż był jednym z najdziwniejszych meczów w sezonie. Jagiellonia w Krakowie prowadziła 3:0 po 28. minutach, brutalnie gniotąc przeciwnika. Tyle że w drugiej części spotkania był wynik odwrotny i mecz skończył się remisem 3:3. Teraz Jaga nie miała kłopotów ze stwarzaniem okazji – xG na poziomie 2,69 – ale długo był problem z otworzeniem wyniku spotkania. Pomogli jednak rezerwowi. Najpierw asystował Miki Villar do Nene, a rywala dobił nowy nabytek Lamine Diaby-Fadiga. 23-letni Francuz do tej pory zasłynął na całą Europę z… kradzieży zegarka. Będąc młodym chłopakiem wchodził do składu Nicei i uznał, że dobrym pomysłem będzie pozbawienie zegarka kolegi z drużyny Kaspera Dolberga. Warty 70 tysięcy gadżet szybko się odnalazł razem ze sprawcą. Teraz jednak Francuz błysnął efektowną akcją i oby z tego był znany podczas pobytu w Białymstoku.
Warto dodać, że Adrian Siemieniec względem ubiegłego sezonu dokonał jednej ważnej zmiany. To właśnie posadzenie na ławce Nene, którego od pierwszych minut zastąpił Jarosław Kubicki. Pozostałe zmiany, a więc obsada bramki i lewej obrony to już kwestia odejść Alomerovicia i Wdowika. Zgodnie z tym, co pisałem w zapowiedzi sezonu “jedynką” na starcie został Sławomir Abramowicz. 20-latek poza umiejętnościami ma dość istotny argument w swoich rękach, a więc bycie młodzieżowcem. Z drugiej strony, oprócz niego w składzie z takim samym statusem jest Dominik Marczuk, którego pozycja na prawym skrzydle jest niepodważalna.
Znajomi z Polski
FK Panevezys to zespół raczej anonimowy dla polskiego kibica. Trudno się dziwić, skoro litewska piłka nie uchodzi za mocną, a jedyny kontakt, jaki mamy z nią, to przyjeżdżający do Polski piłkarze z tamtych rejonów. W Białymstoku bardzo dobrze zresztą wspominają Fiodora Cernycha czy Arvydasa Novikovasa, którzy dali sporo radości kibicom przy Słonecznej. Patrząc jednak na kadrę najbliższego przeciwnika można znaleźć kilku starych znajomych z polskich lig. Najbardziej znanym powinien być Robert Mazań. W przypadku Słowaka mowa o jednej rundzie rozegranej 10 lat temu w barwach Podbeskidzia Bielsko-Biała.
Ponadto Markas Beneta kilka lat temu reprezentował barw Zagłębia Sosnowiec, chociaż raczej nikt tam specjalnie nie pamięta jego dokonań, bo to ledwie kilkanaście gier. Jeden sezon w Koronie Kielce spędził golkiper Vytautas Cerniauskas, który jednak teraz traci miejsce w bramce na rzecz nowego nabytku z Mołdawii – Emila Timbura. Kolejnym znajomym jest Cheikhou Dieng, chociaż “znajomość” z nim chcieliby wymazać kibice Zagłębia Lubin. To tam trafił ten Senegalczyk, który jednak więcej zagrał w… rezerwach Miedziowych, co najlepiej mówi o klasie, jaką wówczas reprezentował.
***
Trudno doszukiwać się wielkich nazwisk w składzie litewskiego zespołu. Pośród zawodników, którzy “gdzieś” pograli są Federico Palacios, a więc były zawodnik młodzieżowych drużyn RB Lipska, z debiutem w pierwszym zespole włącznie. Był także w młodzieżowych kadrach Niemiec, gdzie spotkał m.in. Juliana Brandta czy Niklasa Sule. W rezerwach Barcelony jeszcze trzy sezony temu grał Lucas de Vega, który spotkał tam Gaviego, Nico Gonzaleza, Abde Eza czy Iliasa Akhomacha.
Z kolei już czwarty sezon w Poniewieżu gra Jeffrey Sarpong. Lada moment skończy 36 lat i najwyżej dobrze mu się żyje na Litwie. Wychowanek Ajaksu ma w nim rozegranych kilkadziesiąt gier, podobnie jak w przypadku Realu Sociedad. W dużej mierze był jednak piłkarskim obieżyświatem – NAC Breda, PAE Veria (Grecja), Elazigspor (Turcja) czy Wellington (Australia) to kilka przykładów z kierunków, które obierał.
***
Warto dodać, że klub z Poniewieża zdobył swoje pierwsze mistrzostwo Litwy, od momentu odzyskania niepodległości przez ten kraj. W XXI wieku najczęściej tytuły zgarniał najpierw FBK Kowno, a później Żalgiris Wilno. To właśnie tym ostatnim zabrali mistrzostwo po trzech kolejnych triumfach. Tyle że sezon na Litwie rozgrywany jest systemem wiosna-jesień, zatem mówimy o najlepszej drużynie z jesieni 2023. Patrząc na obecną tabelę… prehistoria. Dzisiaj po 22. rozegranych meczach(jeden zaległy) FK Panevezys jest na ostatnim miejscu, zamykając ligową tabelę! 2/3 sezonu za nimi, a aktualny mistrz jest znacznie bliższy spadku na drugi poziom rozgrywkowy, aniżeli powtórzenia sukcesu, a nawet europejskich pucharów – 16pkt straty.
***
Start wtorkowego meczu już o godzinie 17:30 polskiego czasu.