Przed nami już 9. seria gier Ekstraklasy, choć dla Legii i Rakowa będą to de facto dopiero siódme mecze. Mistrz Polski w sobotni wieczór podejmie wicemistrza i bez dwóch zdań jest to szlagier kolejki.
Legia wygrzebała się ze strefy spadkowej, pokonując w ubiegłą niedzielę Górnika Łęczna 3:1. Nie był to porywający mecz Legii, a największe zasługi w zwycięstwie miał Paweł Baranowski, stoper gości. W tym wypadku zwycięzców nie ma sensu sądzić, bo mistrzowie Polski do ligowego meczu przystępowali zaledwie kilka dni po zakończonej sukcesem batalii w Moskwie. Trzecią z rzędu wygraną Wojskowi odnieśli w środę w Suwałkach w Pucharze Polski. Wigry prowadziły 1:0, ale podopieczni Czesława Michniewicza zadali trzy ciosy i uniknęli kłopotów.
Teraz jednak czeka ich dużo trudniejsza przeprawa niż mecz z Górnikiem Łęczna czy Wigrami. Raków nie spuszcza z tonu. Po sezonie zakończonym wicemistrzostwem i zdobyciem Pucharu Polski, w nowych rozgrywkach ekipa z Częstochowy sięgnęła już po Superpuchar, zanotowała dość udaną przygodę w europejskich pucharach, a także dobry start w lidze. Z bilansem 3-2-1 Raków zajmuje 6. miejsce w tabeli. Gdyby team Marka Papszuna wygrał dwa zaległe mecze, miałby tylko punkt mniej niż prowadzący Lech Poznań. Z drugiej strony Legia ma tylko dwa oczka mniej niż Raków, zatem w sobotę może być już przed swoim rywalem, zwłaszcza że w pamięci mamy spotkanie obu ekip z lutego. Wtedy Legia w kluczowym momencie rozgrywek pokonała Raków 2:0 na swoim stadionie. Dziś faza rozgrywek dużo mniej zaawansowana, ale trzy punkty znów ważą bardzo dużo.
Mecz Legii z Rakowem to jednak nie jedyne emocjonujące spotkanie, jakie czeka nas w ten weekend. Kolejka startuje tradycyjnie w piątek. W Łęcznej Górnik poszuka drugiej w sezonie wygranej, podejmując Lechię Gdańsk, która jak do tej pory tylko raz przegrała. Ciekawiej zapowiada się mecz nr 2 – o 20:30 w Białymstoku dołująca ostatnio Jagiellonia spróbuje sprawić niespodziankę i zatrzymać rozpędzoną poznańską lokomotywę. Lech po pokonaniu Wisły 5:0 w oczach wielu kibiców urósł do roli faworyta tego sezonu. Nowe twarzy coraz lepiej aklimatyzują się przy Bułgarskiej i wygląda na to, że Kolejorz ma naprawdę duży potencjał.
W sobotę przystawkami do meczu Legii z Rakowem będą mecze Stali Mielec z Radomiakiem (15:00) i Warty Poznań z Zagłębiem Lubin (17:30).
Niedzielę zaczynamy już o 12:30 na stadionie w Niecieczy, gdzie miejscowe Słonie, sprawcy czwartkowej niespodzianki w PP (zwycięstwo nad Śląskiem), zmierzą się z Górnikiem Zabrze. Lukas Podolski pewnie nie przypuszczał, że przyjdzie taki moment w jego karierze, gdy zagra on w na stadionie Bruk-Betu. Ten dość surrealistyczny scenariusz może się ziścić już za dwa dni. O 15:00 Śląsk Wrocław zagra z Wisłą Płock. Wrocławianie w lidze jeszcze nie przegrali, więc trzeba ich traktować jako faworyta. Wisła potrafi jednak zaskakiwać – zarówno in plus, jak i in minus. Po porażce w Łęcznej, ostatnio Nafciarze rozbili Jagę 3:0. Ostatnim niedzielnym meczem będzie konfrontacja Wisły Kraków z Pogonią Szczecin. Zapowiada się bardzo ciekawie, bo Biała Gwiazda ma wysokie aspiracje, ale została brutalnie sprowadzona na ziemię przez Lecha. Z kolei Pogoń wyspecjalizowała się w tym sezonie we frajerskich stratach punktów. Już cztery razy Portowcy prowadząc 1:0, na koniec remisowali 1:1. Jakby tego było mało, we wtorek szczecinianie pożegnali się z Pucharem Polski, przegrywając z drugoligowym KKS Kalisz!
Kolejka finiszuje w poniedziałek w Gliwicach, gdzie miejscowe Piastunki sprawdzą formę Cracovii. Jedni i drudzy z początku sezonu 21/22 raczej nie są zadowoleni, a to uczucie w poniedziałek może się u kogoś pogłębić.