Ubiegły sezon kończyli jako sąsiedzi w ligowej tabeli, chociaż dzieliło ich 16 punktów. Napoli zostało w końcu mistrzem Włoch, zaś Lazio wróciło na podium i zgarnęło tytuł wicemistrza. Teraz los ich skojarzył ich już w trzeciej kolejce, ale przystępują do tego meczu w zupełnie innych nastrojach. Napoli z kompletem punktów, a Lazio z kompletem… porażek!
Jak na mistrza kraju przystało Napoli ruszyło z kopyta w nowy sezon. Najpierw pewne 3:1 z Frosinone, a później 2:0 nad Sassuolo. Nie był to może bardzo spektakularne wygrane, tym bardziej że pod Rzymem przegrywali 0:1, ale ostatecznie komplet punktów dopisali do swojego dorobku. Udane wejście notuje także król strzelców z ubiegłego sezonu Victor Osimhen. Nigeryjczyk po dwóch meczach ma już trzy gole, razem z Lautaro Martinezem oraz Oliverem Giroud. Nowy szkoleniowiec – Rudi Garcia – stanął już przed pierwszym zagwozdkami, jeśli chodzi o wyjściową jedenastkę. Przypomnijmy, że z zespołem pożegnał się Kim Min-jae. Koreańczyk wybrał Bayern Monachium i w ciągu roku zapewnił neapolitańczykom ponad podwójny zysk, względem kwoty zapłaconej dwanaście miesięcy temu Fenerbahce. Jednak pojawiła się wyrwa na środku obrony. Nikt poważny jednak nie przyszedł, a miano partnera Amira Rrahmaniego przejął Juan Jesus. Poza tym nie ma w składzie jakichkolwiek zmian.
Owszem Chwicza Kwaracchelia przystąpił do rozgrywek z urazem, więc zabrakło go na inauguracje z Frosinone, ale pojawił się już po przerwie przeciwko Sassuolo. Zmienił Matteo Politano i popisał się asystą przy golu Giovaniego Di Lorenzo. Warto dodać, że swojej szansy do końca nie wykorzystał zastępujący Gruzina Giacomo Raspadori – marnując rzut karny we wspomnianym meczu domowym.
Bez Siergieja trudniej
Napoli straciło Kima, ale Lazio miało znacznie większy ubytek. Siergiej Milinković-Savić może nie strzelał tyle goli, co Ciro Immobile, ale jednak Serb był mózgiem całego zespołu. Wybrał jednak saudyjską ofertę i luksusy na półwyspie Arabskim. Lazio teraz jednak ma kłopoty w nowej rzeczywistości. Zaczęło się od wpadki na Stadio Via del Mare w Lecce. Ekipa Maurizio Sarriego prowadziła 1:0 po golu Immobile, ale ostatecznie przegrała po dwóch ciosach w końcówce. Co ciekawe jede z nich zadał… były gracz Pogoni Szczecin Pontus Almqvist. Tydzień później miało być znacznie lepiej, bowiem na Olimpico przyjeżdżał beniaminek z Genui. Jednak tutaj było o tyle gorzej, że Lazio nie strzeliło ani jednego gola. 70% posiadania przełożyło się zaledwie na dwa celne strzały i expected goals na poziomie 0,93. Goście mieli jeszcze niższy ten współczynnik, ale Mateo Retegui znalazł drogę do bramki Ivana Provedela. W ten sposób Lazio zanotowało gorszy start od fatalnej Romy, która ma na swoim koncie 1pkt. Wiele osób się śmieje, że Jose Mourinho potrafi być lepszy od lokalnego rywala nawet wtedy, gdy zdobywa jedno oczko w dwóch meczach i póki co tak się dzieje.
Jednak w obozie Lazio nikomu do śmiechu nie jest. Fatalny start może się przerodzić w dużą katastrofę. Teraz bardzo trudny wyjazd do Neapolu, gdzie w żadnym wypadku nie będą faworytem, a każde oczko powinno być rozpatrywane jako na wagę złota. Potem przerwa reprezentacyjna, po której czeka ich podróż do Turynu na spotkanie z Juventusem. Chwila wytchnienia – meczem Ligi Mistrzów, a na początku października potyczka z Milanem na San Siro. Krótko mówiąc w czarnym scenariuszu po siódmej kolejce może nie być czego zbierać ze stołecznej drużyny.
Losowanie za nimi
Oba kluby mają już za sobą losowanie fazy grupowej Ligi Mistrzów. Wydaje się, że w formie jedni i drudzy powinni awansować do 1/8 finału. Napoli trafiło na Real Madryt, Union Berlin oraz Bragę, a zatem mistrz kraju powinien wywalczyć przynajmniej drugie miejsce i zameldować się dalej. Owszem pozostali rywale to nie słabiaki, ale jednak Union w europejskich pucharach, a zwłaszcza w Champions League to nowicjusz, zaś Braga to nieco niższy poziom, mimo że sezon skończyli przecież nad Sportingiem CP.
Lazio trafiło do znacznie bardziej wyrównanej grupy. Faworytem będzie inny madrycki klub – Atletico. Poza tym jeszcze stali pucharowi bywalcy – Feyenoord i Celtic. Tutaj trudno Lazio wskazać jako bezwzględnego faworyta do wyjścia, zwłaszcza wobec aktualnie prezentowanej dyspozycji. Biancoleste muszą jednak stawiać sobie taki cel, po nieudanej przygodzie w ubiegłym sezonie, gdy w 1/8 finału Ligi Konferencji wyeliminował ich AZ Alkmaar.
Koniec transferów
W obu przypadkach nie było już spektakularnych ruchów do klubu względem tego, o czym pisaliśmy w zapowiedzi sezonu. Lazio nie sprowadziło już żadnego głośnego nazwiska, ale nikogo się także nie pozbyli. Nieco więcej działo się pod Wezuwiuszem. Tutaj doszło do wymiany skrzydłowych. 25 milionów euro poszło na Jesper Lindstroma z Eintrachtu Frankfurt. Duński skrzydłowy ma zadanie zastąpić Hirvinga Lozano. “Chucky” kilka lat temu przyszedł za 45 milionów euro z PSV, ale kompletnie nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Meksykanin wraca do miasta Phillipsa za około 1/4 tamtej kwoty i trudno się dziwić, wobec jego boiskowych “popisów” w Neapolu.
***
Początek sobotniego meczu o godzinie 20:45. Mecze Serie A oglądać można za pośrednictwem Unibet TV.