Ostatnio wokół reprezentacji Polski narastają konflikty, afery, dyskusje i ciężka atmosfera. Do wrześniowych meczów eliminacyjnych biało-czerwoni przystępują rozbici wewnętrznie i na przedostatnim miejscu w grupie, wyprzedzając tylko Wyspy Owcze. I właśnie Farerzy będą rywalami drużyny Fernando Santosa. Mimo wszystko pokonanie tego zespołu to dla Polaków obowiązek. Zwłaszcza przed własną publicznością.
Te eliminacje jak na razie na pewno nie układają się po myśli Polaków. Na dzień dobry porażka z Czechami. W Pradze team Santosa przegrywał 0:2 po zaledwie trzech minutach. Szok i niedowierzanie. Potem udało się ograć Albanię 1:0 po trafieniu Karola Świderskiego na Stadionie Narodowym. W czerwcu miało być lekko, łatwo i przyjemnie, bo na to zanosiło się przy okazji wyjazdu do Kiszyniowa. Miło i przyjemnie może i było, ale wesołej ekipie gości PZPN, która nie wylewała za kołnierz. Z kacem wracali jednak piłkarze, którzy przegrali 2:3 z Mołdawią. Wynik jest mniej więcej tak prestiżowy jak współżycie z pijaną staruszką w bramie na warszawskiej Pradze.
Porażka z Mołdawią oraz cała „afera samolotowa” niosły swoje echa jeszcze przez wiele tygodni, a niedawno oliwy do ognia dodał Robert Lewandowski, który odniósł się do wielu spraw związanych z reprezentacją Polski i PZPN w głośnym wywiadzie dla Eleven i Meczyki.pl. Więcej o tej rozmowie Lewandowskiego z Mateuszem Święcickim pisał Patryk Idasiak TUTAJ.
Czy wylanie żółci przez kapitana oczyści atmosferę czy raczej ją zagęści? Być może przekonamy się już dziś, bo jeśli Polacy potkną się na rywalu z europejskiej siódmej ligi, to będzie to wyraźny sygnał, że mental piłkarzy całkowicie siadł. Jeśli zrobimy to, co do nas należy, prawdopodobnie temat ucichnie. Ale przez „to co do nas należy” rozumiemy tutaj nie tylko ogranie Wysp Owczych, ale też pokonanie Albanii za kilka dni. Mecz w Tiranie może być kluczowy dla losów walki o Euro 2024.
Oczywiście Wyspy Owcze to piłkarski kopciuszek i dostarczyciel punktów w rozgrywkach pod egidą UEFA. Ale ostatnio klubowa piłka w tym skandynawskim kraju odniosła spektakularny sukces, jakim jest awans drużyny Klaksvik do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. Po drodze mistrz Wysp Owczych eliminował węgierski Ferencvaros i szwedzkie Hacken. Dwumecze z norweskim Molde i mołdawskim (a raczej naddniestrzańskim) Sheriffem Tyraspol zakończyły się minimalnymi porażkami Klaksvik, więc Liga Mistrzów i Liga Europy okazały się zbyt wysokimi progami. Ale Liga Konferencji była już pewna po pokonaniu Hacken.
Ale i Polacy mają kilka niemiłych wspomnień w meczach z Farerami. Młodzieżówka Czesława Michniewicza kilka lat temu robiła naprawdę dobre wyniki, z awansem na młodzieżowe Euro na czele. Jednak po drodze „orzełki” dwukrotnie zaledwie zremisowały z Wyspami Owczymi. Od tamtego czasu Michniewicz powtarza nawet, że „każdy ma swoje Wyspy Owcze”, nawiązując do powiedzenia, że każdy ma swoje Waterloo.
W tych eliminacjach drużyna Hakana Georga Ericsona zaczęła od remisu z Mołdawią, by potem przegrać 0:3 z Czechami i 1:3 z Albanią. O tym, że Farerów nie wolno lekceważyć przekonali się w Lidze Narodów Turcy, którzy przegrali w Torshavn 1:2. Inna sprawa, że już wcześniej mieli zapewnione zwycięstwo w grupie.
Fernando Santos miał ostatnio sporo zmartwień i zagwozdek. Nie wiadomo oczywiście, jakim składem wyjdą dziś Polacy, ale dziennikarze spekulują, że będzie to jedenastka w następującym zestawieniu: Szczęsny – Kędziora, Bednarek, Kiwior, Bereszyński – Krychowiak, Kamiński (Skóraś), Zieliński, Szymański – Milik, Lewandowski.
Początek meczu na Stadionie Narodowym o 20:45.