Gdy Milan rozgrywał swój ostatni domowy mecz w Champions League, jego rywalem było Atletico Madryt. Dziś historia spina się klamrą, bo San Siro znów będzie gościć mecz Rossonerich z Los Colchoneros. Ekipa Diego Simeone po golu Diego Costy wygrała 1:0. Tym razem jednak stawka ciut mniejsza, bo to dopiero faza grupowa.
Z drugiej strony – faza grupowa chyba najsilniejszej grupy w historii rozgrywek. Obok Milanu i Atletico mamy tu bowiem Liverpool i FC Porto. Trzy z czterech tych klubów wygrywały w XXI wieku Ligę Mistrzów. Atletico dwukrotnie grało w finale. Aż żal, że jeden z tych czterech klubów pożegna się z pucharami już w grudniu, a drugi przejdzie jedynie do Ligi Europy. Jednak takie są brutalne prawa sportowej rywalizacji. Atletico zaczęło od bezbramkowego remisu u siebie z Porto. Milan przez chwilę prowadził z Liverpolem 2:1, by finalnie przegrać na Anfield Road 2:3. Początek walki w tej grupie, zgodnie z przewidywaniami, zapowiada duże emocje.
Milan w kolejnym ważnym meczu musi radzić sobie bez Zlatana Ibrahimovicia. Szwed, gdy jest zdrowy, wciąż mimo wieku pokazuje wielką sportową klasę. Jednak zdrowy jest coraz rzadziej, a coraz częściej przesiaduje w gabinetach lekarskich. Milan musi nauczyć się jak być wielkim mimo braku Ibry, a nie dzięki jego obecności. Póki co w tym sezonie wychodzi to całkiem nieźle. Spotkanie na Anfield, mimo niekorzystnego wyniku, było obiecującym powrotem do elity, a w Serie A Rossoneri spisują się bardzo dobrze – z bilansem 5-1-0 zajmują 2. miejsce, tylko za plecami nieomylnego jak na razie Napoli. W miniony weekend drużyna Milanu pokonała Spezię 2:1, a jedną z bramek zdobył 19-letni Daniel Maldini, syn Paolo, wnuk Cesare. Dla fanów Rossonerich to wspaniała, romantyczna historia. Trzecie pokolenie Maldinich zapisuje się w klubowych annałach.
Większych problemów z zestawieniem składu nie powinien mieć Simeone. Atletico dysponuje w tym sezonie szeroką kadrą, a jedynym nieobecnym dziś powinien być pauzujący za czerwoną kartkę Stefan Savić. Trenera Los Colchoneros bardziej martwić powinna forma jego podopiecznych. W ostatnich czterech meczach Atletico wygrało tylko raz – 2:1 z Getafe. Do tego dodać trzeba bezbramkowe remisy z Porto i Athletikiem Bilbao oraz porażkę 0:1 z Alaves z ostatniego weekendu. Był to pierwszy przegrany przez Atletico mecz w tym sezonie.
Wciąż wiodącą postacią w zespole z Madrytu pozostaje Luis Suarez. Doświadczony Urugwajczyk strzelił już trzy bramki w bieżących rozgrywkach i wciąż pokazuje niesamowity strzelecki nos. Aż szkoda, że dziś nie obejrzymy dwóch krnąbrnych, wiekowych snajperów po dwóch stronach barykady. Może w grudniowym rewanżu Ibrahimović będzie już zdrowy i zmierzy się z Suarezem. Równie ciekawe może być starcie dwóch kolegów z reprezentacji Francji. Do Atletico wrócił przecież Antoine Griezmann, a w ataku Milanu ważnym ogniwem od tego sezonu jest Olivier Giroud, sprowadzony z Chelsea. Do niedawna obaj byli podstawowymi graczami reprezentacji Trójkolorowych, ale powrót do kadry Karima Benzemy zaburzył tę sytuację. Giroud po raz enty w swojej karierze stał się rezerwowym.
Mecz mistrza Hiszpanii z wicemistrzem Włoch dziś o 21:00 na San Siro. Stadion ten Ligę Mistrzów gościł w ostatnich latach dość regularnie – jako domowy obiekt Interu czy Atalanty. Teraz jednak to Milan na swoich włościach po długiej przerwie wysłucha hymnu Champions League.