
Mało meczów wyzwoliło w ostatnim czasie tyle emocji na długo przed ich rozegraniem. Saga ze spotkaniem Ruch Chorzów – Wisła Kraków ciągnęła się od ponad miesiąca, ale w sobotni wieczór w Gliwicach się skończy. To właśnie wtedy oba zespoły staną w szranki o trzy ligowe punkty.
Sportowo spotkanie zapewne nic nie straci. No może poza jakością murawy, która w Gliwicach od dawna nie była, nie jest i raczej nie będzie w dobrym stanie. Nadal jednak mówimy o potyczce wicelidera z czwartą ekipą I ligi, które dzieli punkt i przedziela ekipa Bruk-Bet Termaliki Nieciecza. Zarówno w Chorzowie, jak i Krakowie chcieliby awansu bezpośredniego i nie musieć oglądać na ewentualnych rywali w barażach. Faworytem do tego będzie Biała Gwiazda, która jest wyżej w tabeli i na papierze ma zdecydowanie więcej jakości, nie wspominając o aspektach finansowych. Zanim jednak przejdziemy do aspektów sportowych, czas na te okołomeczowe.
Stadion Śląski tak blisko, a tak daleko
Pomysły rozegrania meczu Ruch – Wisła na Stadionie Śląskim rodziły się jeszcze jesienią, po tym, gdy pierwszy mecz tych ekip w Krakowie zgromadził ponad 23 tysiące widzów przy Reymonta. Sukces frekwencyjny sprawił, że można było myśleć o takim rozwiązaniu. Tym bardziej, gdy tuż przed startem rundy wiosennej okazało się, że Niebiescy nie będą mogli rozgrywać swoich domowych spotkań przy Cichej w Chorzowie. Błyskawicznie udało się znaleźć rozwiązanie, w postaci zastępczego obiektu w Gliwicach. Na Górnym Śląsku to w zasadzie jedyne miejsce na poziomie, gdzie Ruch mógł przyjechać i nie wiązało się to z zagrożeniem dla całej aglomeracji…
Ruch Chorzów rozpoczął proces załatwienia Stadionu Śląskiego na hitowy mecz z Wisłą Kraków. To jednak nie było łatwe od początku. Kłopotliwa była przede wszystkim bieżnia, która nie należy do tanich. Jej zabezpieczenie było punktem zapalnym w rozmowach. Zresztą władze stadionu chciały od klubu ewentualnego podpisania się pod absurdalnym zobowiązaniem. Jeśli kibice Ruchu lub Wisły uszkodziliby pirotechniką lub czymś innnym bieżnie, a w wyniku tego nie odbyłyby się zaplanowane na tym obiekcie mityngi lekkoatletyczne, wówczas Ruch musiałby wypłacić odszkodowanie w wysokości kilkudziesięciu milionów złotych! Oczywistym jest, że nikt z odbudowujących klub z Cichej nie podpisał się pod takim papierem. Gdyby taki czarny scenariusz się ziścił, wówczas pogrążyłby finansowo Niebieskich na długie lata. W ten sposób zakończyły się marzenia o grze na Śląskim i… rozpoczęła polityczna rywalizacja.
Tusk vs Morawiecki o stadionie w Chorzowie
Najpierw jeden z kibiców Ruchu zaczepił Donalda Tuska podczas jednego z politycznych wydarzeń i chciał politycznych deklaracji o ewentualnej budowie stadionu. W końcu prezydentem Chorzowa jest Andrzej Kotala, czyli ta sama opcja, co Tusk. Po kilkukrotnym zaczepianiu byłego premiera, w końcu ujawniła się druga strona. Sam premier Mateusz Morawiecki poruszył temat stadionu w Chorzowie w jednym z publicznych wystąpień. W skali kraju błahy powód, a jak się okazało i tutaj mogło dojść do politycznych przepychanek.
Ruch Chorzów nadal czeka na budowę nowego stadionu, ale w tym momencie wydaje się, że szanse są największe od wielu lat. Z drugiej strony kibice Niebieskich zapewne wyznają zasadę “uwierzę, gdy zobaczę” i tak należałoby podejść do tematu. Co ciekawe wydaje się, że relacje na linii klub – Stadion Śląski są znacznie lepsze. Wszystko dlatego, że we wniosku licencyjnym klub zgłosił największy obiekt w regionie jako ten pierwszy w przypadku awansu do Ekstraklasy. Zastępczym stadionem będzie Arena Gliwice.
***
Czas jednak przejść do aspektów sportowych, które rozpoczynamy od gości:
Jedna wpadka… na słabej murawie
Wisła Kraków w tym roku jest zdecydowanie najlepszym pierwszoligowcem. Osiem wygranych oraz porażka to dorobek drużyny prowadzonej przez Radosława Sobolewskiego. Po siedmiu kolejnych triumfach przyszła wpadka na kartof… na słabej murawie w Niepołomicach z Puszczą. Teraz znowu nawierzchnia nie pomoże w ładnej i efektownej grze, ale w tym przypadku oba zespoły będą poszkodowane. Jednak wiślacy szybko wyrzucili z pamięci wydarzenia spod Krakowa, efektownie ogrywając Stal Rzeszów 3:1. Z trudnym rywalem już do przerwy było 3:0, po naprawdę składnych akcjach zespołu. Swoje robi przede wszystkim największa gwiazda I ligi – Luis Fernandez. 29-letni napastnik z Hiszpanii strzelił wiosną już 9 goli i z dorobkiem 19 trafień razem z Karolem Czubakiem(Arka) przewodzi w klasyfikacji strzelców. Oczywiście Hiszpan wielokrotnie wykorzystywał jedenastki, ale jego dorobek nadal budzi ogromny respekt. Tym bardziej że najlepszy strzelec Ruchu – Daniel Szczepan – ma ponad dwukrotnie gorszy wynik, 9 goli.
Zresztą Luis Fernandez to sam szczyt zawodników z Hiszpanii, którzy reprezentują Wisłę Kraków. Dość powiedzieć, że ta nacja jest odpowiedzialna za 14 z 23 strzelonych goli, nie licząc asyst do innych zawodników! Trudno się dziwić, skoro w ostatnim spotkaniu aż pięciu Hiszpanów wyszło w podstawowym składzie, a dwóch kolejnych rozpoczęło na ławce. Kosmicznie hiszpańska jest Wisła Kraków, która mocno korzysta na dobrej dyspozycji swoich gwiazd.
Beniaminek wyhamowuje
Świetna postawa Niebieskich w tym sezonie to fakt, którego nie da się pominąć. Ruch Chorzów nie miał celu walczyć o powrót do Ekstraklasy, ale skoro jest czwarty, a przed chwilą był wiceliderem ligi, to trudno mówić o czymś innym w Chorzowie. Ekipa Jarosława Skrobacza wyraźnie wyhamowała w ostatnich tygodniach. Cztery ostatnie potyczki, to dwa remisy i dwie porażki, zaś w sześciu ostatnich grach zgarnęli tylko 6 “oczek”, pokonując jedynie Chojniczankę na wyjeździe. Przed tygodniem nie potrafił wywieźć punktów z Sosnowca, gdzie przegrał 0:2, co było drugą wyjazdową porażką z rzędu.
Dużym sprzymierzeńcem Niebieskich są… doliczone minuty. W tej rundzie już sześć razy strzelali gole po upływie regulaminowego czasu. W Chojnicach to było w pierwszej połowie, a pozostałe spotkania kończyli golami w okresie “90+”, co dało wiele punktów. Tak wygrali z Chrobrym i Puszczą oraz zremisowali z ŁKS-em czy Podbeskidziem, a także dobijali Stal Rzeszów. Krótko mówiąc, jeśli tego zabraknie na dłuższą metę, to chorzowianie mogą mieć kłopoty.
***
Początek hitu I ligi w sobotę o godzinie 17:30.