Gdyby kilka miesięcy temu ktoś nakreślił scenariusz, w którym w półfinale Ligi Mistrzów dojdzie do derbów Mediolanu, uznany zostałby za szaleńca. Niewiele wskazywały bowiem na to, by włoskie kluby miały odegrać istotną rolę w tej edycji rozgrywek Champions League. A jednak – za kilka godzin startuje pierwsza połowa tego mediolańskiego dwumeczu.
Inter i Milan nie mogły narzekać na drabinkę. Nerazzurri w 1/8 finału wyeliminowali Porto, a w kolejnej rundzie inny zespół z Portugalii – Benficę. Z kolei Milan musiał wyrzucić za burtę Ligi Mistrzów kolejno Tottenham i Napoli. Wydaje się, że to ciut bardziej wymagająca ścieżka, ale wciąż udało się uniknąć potęg takich jak PSG, Bayern, Man City, Real czy Liverpool. Tym samym jasne stało się, że Włosi będą mieli swojego finalistę. Pytanie tylko, kto nim będzie.
Patrząc wyłącznie przez pryzmat ostatniej formy, należałoby wskazać na Inter. Nerazzurri są w gazie i wygrali pięć ostatnich meczów, strzelając w nich łącznie 15 bramek. W Serie A wdrapali się znowu do czołowej czwórki, co ma ogromne znaczenie w kontekście kolejnego sezonu. Ponadto awansowali też do finału Pucharu Włoch. Ten sezon może skończyć się dla nich naprawdę pięknie. Może, ale nie musi, bo fani Interu doskonale pamiętają również gorsze momenty podczas tej kampanii, gdy podważano nawet sens dalszej współpracy z Simone Inzaghim. Od 26 lutego do 7 kwietnia Inter rozegrał osiem meczów, z których wygrał raptem jeden, a przegrał aż cztery! Kryzys udało się jednak zażegnać, a pokonanie Romy 2:0 w ostatni weekend jest tego najlepszym dowodem. Do zdrowia i regularnej, dobrej gry powrócił Romelu Lukaku, a z Belgiem w ataku wszystko wydaje się nieco łatwiejsze – oczywiście pod warunkiem, że ten jest w formie.
A co z Milanem? Tutaj sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana. Nie udało się obronić Scudetto, z Pucharu Włoch zespół Stefano Pioliego również odpadł, więc Liga Mistrzów to już ostatnia szansa na duży sukces. Ale nie ostatni cel dla Rossonerich. W Serie A zajmują oni obecnie 5. miejsce, dwa punkty za plecami Interu. W teorii Milan może np. awansować do finału Ligi Mistrzów i nie zagrać w kolejnej edycji tych rozgrywek! Przepustkę dają bowiem miejsca w TOP 4 ligi lub ewentualnie triumf w bieżącym sezonie Champions League. Do tego jeszcze droga daleka. Jednak w miniony weekend Mediolan górował nad Rzymem podwójnie. Inter pokonał 2:0 Romę, a Milan w dokładnie takim samym stosunku ograł Lazio. Tym samym zespół Pioliego przerwał serię dwóch kolejnych remisów, które kosztowały go opuszczenie czołowej czwórki. Ostatnie cztery kolejki w Serie A zapowiadają się frapująco.
Przejdźmy do personaliów. W Milanie największym znakiem zapytania jest występ Rafael Leao. Portugalczyk to jeden z motorów napędowych drużyny. Decyzja co do jego gry może zapaść tuż przed ogłoszeniem składów. Na pozostałych pozycjach Pioli pośle do boju najpewniej tych samych graczy, którzy zapewnili mu wyeliminowanie Napoli po ciężkim dwumeczu. Poza grą jest Zlatan Ibrahimović, ale do tego w tym sezonie zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Z kolei po stronie Interu zabraknie nomen omen Milana Skriniara oraz Dalberta. Włoskie media spekulują, kogo Inzaghi umieści w środku pola. Pewniakiem wydaje się Nicolo Barella. Trzech pozostałych kandydatów na dwie pozycje to Marcelo Brozović, Henrikh Mkhitaryan oraz doskonale znający zespół Rossonerich Hakan Calhanoglu. Mimo że Lukaku jest już pod grą, prawdopodobnie duet napastników stworzą Lautaro Martinez i Edin Dzeko.
Ten dwumecz to już czwarty i piąty mecz derbowy w tym sezonie. W lidze najpierw Milan wygrał 3:2, a później to Inter triumfował, wygrywając 1:0. Inter był też lepszy w styczniowym meczu o Superpuchar Włoch, pokonując lokalnego rywala 3:0. Dziś fani obu drużyn wracać będą jednak nie tylko do ostatnich derbów miasta, ale też do historycznych pojedynków w Champions League. W 2003 roku oba te zespoły walczyły o finał, dokładnie tak jak dziś. W obu meczach padły remisy – 0:0 i 1:1. Do finału dzięki zasadzie bramek wyjazdowych awansował Milan, co było o tyle kuriozalne, że przecież oba spotkania odbyły się na San Siro – tak będzie i tym razem, ale teraz już zasada szczególnego premiowania trafień na wyjeździe nie obowiązuje. Do derbów stolicy Lombardii w Lidze Mistrzów doszło też w 2005 roku – wtedy na etapie ćwierćfinałów. Milan wygrał pierwszy mecz 2:0, a w drugim prowadził 1:0. Tifosi Interu rzucili racę z trybun, trafiając Didę, golkipera Rossonerich. W efekcie mecz został przerwany i przyznano walkower na korzyść i tak pewnego już swego zespołu Carlo Ancelottiego.
Włoska piłka przeżywa w tym sezonie swój renesans na europejskiej arenie. Liczymy więc na świetne widowisko, a początek oczywiście o 21:00. Dziś formalnie gospodarzem jest Milan, co ma znaczenie jeśli chodzi o ilość kibiców obu drużyn na trybunach San Siro oraz ich rozmieszczenie.