Hitem kolejki w Bundeslidze jest na pewno mecz RB Lipsk z Borussią Dortmund. Co zaoferują fanom medaliści ubiegłego sezonu ligi niemieckiej? Przekonamy się po 18:30.
Przed startem sezonu w obu klubach doszło do planowanych wcześniej zmian na stanowiskach trenerów. Juliana Nagelsmanna w Lipsku zastąpił Jesse Marsch. Z kolei w Dortmundzie nastał czas Marco Rose. Dla niego praca w Borussio to żadna nowość, bo do tej pory prowadził imienniczkę z Moenchengladbach. I póki co początek sezonu 21/22 wskazuje, że bardziej bezbolesnej zmiany dokonano w Westfalii. Inna sprawa, że Rose nie stracił tak wielu ważnych zawodników. Lipsk bez Upamecano, Sabitzera czy Konate to zupełnie inny zespół. Dortmund musiał pogodzić się przed wszystkim z ubytkiem Sancho. Docelowo zastąpić ma go Donyell Malen, sprowadzony z PSV. Póki co jego liczby nie zachwycają, tak zresztą jak Sancho w Man Utd.
Te dywagacje mają jednak nieduże znaczenie w kontekście dzisiejszego meczu. Forma Lipska zdaje się zwyżkować, czego dowodem były dwa dobre mecze przeciwko PSG w Lidze Mistrzów – jeden przegrany 2:3, drugi zremisowany 2:2. Borussia w Champions League przegrała, zresztą już po raz drugi, z Ajaksem Amsterdam. Co gorsza trener Rose ma w drużynie szpital. Z kontuzjami zmagają się: Emre Can, Mahmoud Dahoud, Raphael Guerreiro, Mateu Morey, Giovanni Reyna, Marcel Schmelzer, Nico Schulz i przede wszystkim Erling Haaland. W przypadku norweskiego snajpera zanosi się na przerwę jeszcze przez kilka tygodni. Ojciec Haalanda sugeruje, że mało prawdopodobne, by jego syn wrócił na boisko w 2021 roku.
Póki co Borussia radzi sobie w lidze bardzo dobrze – wygrała 8 z 10 meczów i ustępuje Bayernowi tylko o punkt. Najtrudniejsze mecze jednak jeszcze przed zespołem z Westfalii. Dziś jedno z nich. A starcia z Ajaxem w Champions League pokazały, że defensywa BVB na pewno nie stanowi monolitu. W dwumeczu z Holendrami Borussia straciła aż 7 bramek. Szykuje się ciężka batalia o wyjście z grupy ze Sportingiem.
Lipsk z kolei szanse na awans do fazy pucharowej Champions League ma już pogrzebane, ale musi skupić się na odrabianiu strat w lidze, bowiem start tego sezonu w żaden sposób nie licuje ze statusem wicemistrza. Na dziś team Marscha traci do Bayernu aż 10 punktów, co skutkuje ledwie 8. pozycji w lidze. Byłoby ciut lepiej, ale przed tygodniem RasenBallsport stracił w doliczonym czasie gry zwycięstwo z Eintrachtem. Gdyby nie to, Lipsk mógłby się pochwalić czterema zwycięstwami w pięciu ostatnich meczach Bundesligi. Bilans 3-2-0 też nie jest zły i potwierdza, że Marsch opanował sytuację po bardzo złym starcie. Lipsk dokonał przecież latem obiecujących transferów, a nowi gracze potrzebowali czasu, by wkomponować się do ekipy wicemistrza Niemiec.
Co ciekawe, choć to Lipsk zajął wyższe miejsce w ligowej tabeli Bundesligi w zeszłym sezonie, to Borussia była lepsza w obydwu bezpośrednich meczach (3:1 w Lipsku, 3:2 w Dortmundzie). Mało tego, żółto-czarni wygrali także finał Pucharu Niemiec z ekipą z Red Bull Arena. Dublety Haalanda i Sancho pozwoliły wygrać BVB aż 4:1. Honorowe trafienie dla Czerwonych Byków zaliczył wtedy Dani Olmo.