Skip to main content

Warto było spędzić wtorkowy wieczór, śledząc spotkanie na Wanda Metropolitano. W emocjonującym meczu, w którym widzieliśmy zwroty akcji – Liverpool wygrał 3:2 i prowadzi w swojej grupie z kompletem punktów.

Atletico rozpoczęło ten mecz od 15-minutowej drzemki. Liverpool w tym czasie robił, co chciał, a zawodnicy gospodarzy wyglądali jak zamroczeni. Mecz się nawet nie zdążył dobrze rozkręcić, a już było 2:0 dla gości. Jednego z goli oczywiście musiał strzelić Mohamed Salah, bo jakżeby inaczej… Egipcjanin jest w wyśmienitej formie – w 11 meczach jakie rozegrał w barwach "The Reds" w tym sezonie we wszystkich rozgrywkach, uzbierał już łącznie 12 goli i dorzucił cztery asysty. Jest w kosmicznej formie, choć akurat dzisiaj przy pierwszym trafieniu pomógł mu rykoszet. I tylko biedny ten James Milner, bo to jego dotknięcie kompletnie zmyliło Oblaka, a gola i tak dodano na konto Salaha. Na 2:0 świetnym strzałem z woleja podwyższył Naby Keita, co było akurat jednym z niewielu pozytywnych akcentów tego zawodnika w tym meczu.

Drugi akapit powinien brzmieć "Atletico się budzi". Rzeczywiście drzemka trwała około 20 minut, ale jak już się przebudzili, to fundując sobie bardzo mocną kawę i popijając jeszcze energetykiem. W obydwa gole dla gospodarzy zamieszany był… Naby Keita, dwukrotnie dając się ośmieszyć – najpierw Lemarowi, a później Joao Felixowi, ale po kolei… wszystko zaczęło się od krótko wykonanego rzutu rożnego, po którym to właśnie Lemar wkręcił w ziemię pomocnika "The Reds", później podał ją mocno po ziemi na 16 metr, stamtąd błyskawicznie uderzył Koke, a piłka wróciła prawie w to samo miejsce, co przed chwilą. Najsprytniej tam zachował się Antoine Griezmann. Dołożył nogę i trybuny Wanda Metropolitano oszalały. 14 minut później po pięknej indywidualnej akcji Joao Felixa, który ośmieszył Keitę i podał do Griezmanna – było już 2:2.

Ten wieczór był rollercoasterem emocjonalnym francuskiego napastnika. Piłkarze Atletico szybko odrobili dwie bramki, byli na fali i mogli to spotkanie wygrać, ale łatwiej to zrobić w pełnym składzie niż w 10. W 52. minucie Griezmann podniósł wysoko nogę i trafił korkami w głowę Roberto Firmino. Nawet nie patrzył na zawodnika Liverpoolu i wiadomo, że nie chciał mu zrobić krzywdy, ale wyszło jak wyszło. Sędzia za niebezpieczne zagranie wyrzucił go z boiska. Tak wysoko nogi po prostu podnosić nie wolno. Postąpił głupio, ale miał też pecha, że akurat w tamtym miejscu stał Firmino i nie mógł mieć pretensji za szybsze pójście pod prysznic. Żeby tego było mało, to później wyjątkową bezmyślnością popisał się Hermoso, który pchął Diogo Jotę łokciem w plecy w polu karnym. Karnego na gola zamienił Salah.

Atletico jeszcze próbowało coś zdziałać. Było blisko, kiedy arbiter główny najpierw podyktował jedenastkę za podobne popchnięcie, jakiego dopuścił się Diogo Jota w swoim polu karnym, ale potem poszedł to obejrzeć w powtórce i karnego anulował, uznając, że Gimenez dodał od siebie dużo aktorstwa, a faulu w polu karnym nie było. Taki wynik utrzymał się już do końca. Mecz bardzo szybko się otworzył, przez co stał się otwarty i ciekawy. Obydwa zespoły zaprezentowały tempo godne Champions League. Jeśli jednak wybraliście wieczór z innym hitem, czyli PSG vs Lipsk, to też nie ma czego żałować. Więcej… jeśli nawet zaciekawił was najbardziej mecz zespołów, które słyną z puszczania w świat wielkich talentów, a więc Ajaksu z Borussią, to i po tym meczu także nie macie czego żałować. W środę było co oglądać w Champions League. W ośmiu meczach padło 35 bramek, co daje imponującą średną 4,37 na mecz.

Related Articles