Dla Manchesteru City wiktoria w Lidze Mistrzów wciąż pozostaje niespełnionym marzeniem. Stała się też obsesją Pepa Guardioli, który nie potrafi wygrać tych rozgrywek jako trener City i nie potrafił jako szkoleniowiec Bayernu. Dziś Obywatele rozpoczynają walkę w fazie pucharowej, a na dzień dobry zmierzą się z RB Lipsk. Czy mogą liczyć na łatwą przeprawę?
No raczej nie. Lipsk jest w dobrej formie. Wprawdzie 11 dni temu zespół Marco Rose uległ Unionowi Berlin w lidze, to jednak była to pierwsza porażka od 18 gier! Złożyło się nie na to aż 14 zwycięstw i 4 remisy. W ostatniej kolejce Czerwone Byki wróciły na zwycięską ścieżkę, 3:0 pokonując VfL Wolfsburg. Ze stratą 4 punktów do prowadzącego Bayernu, RB wciąż ma całkiem realne szanse na mistrzostwo. W Champions League też mają chrapkę na sprawienie niespodzianki. W końcu u siebie pokonali w fazie grupowej Real Madryt, a to zdecydowanie nie byle co. W europejskich pucharach RB Lipsk już cztery razy pokonywało rywali z Premier League, trzy z tych zwycięstw odnosząc przed własną publicznością. City nie przyjeżdża więc dziś na pewno na łatwy teren.
Zresztą, kto ma o tym wiedzieć lepiej niż Pep Guardiola? W zeszłej edycji Ligi Mistrzów RasenBallsport był rywalem Man City w grupie. O ile na Etihad Stadium wszystko poszło gładko i przyjemnie dla gospodarzy, którzy wygrali 6:3, o tyle w rewanżu już tak kolorowo nie było. Lipsk wygrał 2:1. Inna sprawa, że Katalończyk mógł sobie wtedy pozwolić na lekkie żonglowanie składem swojej drużyny, bo 1. miejsce w grupie było już pewne. W akcji zobaczyliśmy choćby Zacka Steffena, drugiego bramkarza, czy schodzącego z największej sceny Fernandinho.
Dziś Manchester City jest w specyficznym momencie swojej historii. Nad klubem zawisły czarne chmury, po tym jak na światło dzienne wyszły malwersacje finansowe. Wciąż nie ma decyzji o sankcjach, ale drużyna musi grać o pełną pulę w każdym meczu. Forma w lidze jest jednak chwiejna. Po porażce na stadionie Tottenhamu przyszły dwa kolejne zwycięstwo, w tym arcyważne z Arsenalem na The Emirates. Ale już w ostatniej kolejce Citizens ledwie zremisowali z beniaminkiem z Nottingham, znów tracąc fotel lidera na rzecz Kanonierów, którzy na dodatek mają do rozegrania jeden mecz więcej. Guardiola wprawdzie po przegranych derbach Manchesteru mówił, że w tym sezonie nie interesuje go Puchar Ligi i mistrzostwo kraju, bo wygrywał te trofea już wielokrotnie, ale chyba nikt przy zdrowych zmysłach mu nie uwierzył. Walka o wygranie ligi będzie jednym z dwóch głównych celów Man City. Tym najważniejszym jest jednak oczywiście Stambuł, czyli miejsce rozegrania finału bieżącej edycji Champions League.
Guardiola ma w swoich szeregach kilku graczy, którzy w każdej chwili mogą zrobić różnicę. Jednym z nich jest oczywiście Erling Haaland. Norweg zna już smak tytułu najlepszego strzelca Ligi Mistrzów. W bieżącej edycji strzelił 5 goli. Jest też katem RB Lipsk. Drużynie tej strzelił w karierze już 6 bramek – żadnemu innemu rywalowi nie strzelał częściej, nie licząc oczywiście Hondurasu na MŚ U-20. Wtedy na stadionie w Lublinie Haaland „poczęstował” przeciwnika z Ameryki Środkowej… dziewięcioma bramkami, a mecz zakończył się wynikiem 12:0.
Dziś Haalanda zatrzymywać będzie chciał Josko Gvardiol. Chorwat był jednym z bohaterów niedawno zakończonego mundialu. Wszyscy zachwycali się jego grą w obronie, wróżąc mu rychły transfer do jeszcze większego klubu. Gvardiol ma dopiero 21 lat. Inna sprawa, że w półfinałowym meczu z Argentyną dostał solidną lekcję od Leo Messiego, który zaprosił młodszego przeciwnika do tańca, a potem dał asystę Julianowi Alvarezowi. Gvardiol jednak zakończył MŚ pięknym golem w meczu o 3. miejsce, wygranym z Maroko.
Kto będzie dziś górą? Drużyna Guardioli czy drużyna z Gvardiolem w składzie? Start tego pojedynku o 21:00, a patrząc na liczbę goli w starciach obu ekip w poprzedniej edycji, liczymy i dziś na solidny over.