Skip to main content

Niczym w starych dobrych czasach sir Alexa Fergusona, to wychowanek jest największą gwiazdą Manchesteru United. Marcus Rashford jest w formie wybitnej. To jeden z najlepszych piłkarzy na świecie, absolutna czołówka. Ciągnie czerwony wózek, robiąc to z gracją i lekkością. Odrodzony Man United ma twarz Anglika.

25-latek spektakularnie się odrodził. Przeszedł drogę od jednego z najbardziej krytykowanych zawodników Manchesteru United po najlepszego gracza w tym sezonie, a już na pewno od czasu po mundialu. Kto jest teraz piłkarzem w najlepszej formie na świecie? To pewnie kwestia indywidualnych opinii. Ktoś powie, że jeden z duetu Chwicza Kwaracchelia albo Victor Osimhen, bo to, jak zawładnęli nie tylko Neapolem, Serie A i Ligą Mistrzów, przechodzi ludzkie pojęcie. Ktoś inny może wskazać Bukayo Sakę, 21-latka z Arsenalu, który robi wielką robotę na prawym skrzydle. To już dziewięć bramek i osiem asyst w całym sezonie Premier League. Świetny sezon ma w lidze Barcelona i może tam też byłby jakiś jeden kandydat? Można też powiedzieć: Marcus Rashford. Na to, co wyprawia po mundialu, wypada przyklasnąć. Wiele razy to jego bramki zapewniały ważne punkty – z Wolves, Man City, niedawno to on przełamał dopiero w 80. minucie Leeds United.

Proszę sobie wyobrazić, że były tylko dwa spotkania po mistrzostwach świata, w których to Marcus Rashford nie miał bezpośredniego udziału przy jakiejś z bramek – FA Cup z Nottingham Forest oraz ligowa młócka z Crystal Palace. Poza tym było 15 innych spotkań, w których zaznaczył się albo bramką albo przynajmniej asystą, ale były też oczywiście dublety – choćby ostatnio z Leicester City czy w Carabao Cup z Charltonem. Trafiał nie tylko z ligowymi przeciętniakami, ale błyszczał też w tzw. “big games”. Derby Manchesteru, pojedynek z liderem Premier League – Arsenalem, czy też bramka na Camp Nou. W tej chwili ma imponującą serię pięciu kolejnych spotkań z bramką. 24 gole i sześć asyst – to jego bilans sezonu 2022/23. Jesienią nie był jednak tak skuteczny. W zeszłych rozgrywkach pod wodzą Ralfa Rangnicka zdobył zawstydzające pięć bramek. Wydawało się, że już “nie odpali”, a to jego trzeba będzie odpalić.

Jego celebrację kojarzą pewnie wszyscy. Możemy ją ostatnio oglądać często. Rashford zatrzymuje się i pokazuje palcem na… skroń, często zamykając przy tym oczy i jakby się wyciszając. Wiecie o co chodzi w tym geście? Otóż Rashford przyznał się do problemów ze zdrowiem psychicznym i chce tym samym zasygnalizować, jak ważna jest głowa. Wszystko rozpoczęło się od finału Euro,  był tam jednym z trzech piłkarzy, którzy pomylili się w serii jedenastek. Później zmagał się z demonami natury psychicznej, nie potrafił sobie poradzić i dopiero w październiku, a więc już w obecnym sezonie, szerzej się na ten temat otworzył. Mówił wówczas tak: – Wtedy zmagałem się bardziej z mentalnymi sprawami. Nie chodziło tylko o sam występ na boisku, ale inne rzeczy poza nim. To największa różnica w stosunku do poprzedniego sezonu.

Po zwycięstwie z Leeds United portal “The Athletic” wyliczył, że jego gole był w sumie warte 13 punktów, a więcej swojej drużynie zapewnili tylko Erling Haaland oraz Harry Kane. Rashford robił różnicę przeciwko Liverpoolowi, Arsenalowi i Manchesterowi City. Jego atutem jest uniwersalność w ataku. W tej chwili Wout Weghorst ma za zadanie skupiać na sobie stoperów, a Marcus Rashford atakuje z lewej strony i jak sam przyznał – woli właśnie taką opcję niż granie na dziewiątce. W czasach Rangnicka i Solskjaera często grał po prawej stronie i tam czuł się wyraźnie nieswojo. Przeniesienie go na lewą stronę to jedna z najlepszych decyzji Erika ten Haga. Taktyka też wyjątkowo sprzyja walorom Anglika. Manchester United zdobył w tym sezonie Premier League aż osiem bramek po kontratakach, zdecydowanie najwięcej w lidze.

Rashford prowadzi swoją drużynę do wielkich rzeczy. Wszyscy skupieni są na walce Arsenalu z Manchesterem City, a przecież za plecami City czai się Manchester United, mając do nich tylko trzy punkty straty. Na Camp Nou pokazali, że nie pękają przed najlepszymi. Mają też szansę, by wrzucić coś do gabloty, bo wystąpią w finale Carabao Cup. I twarzą tych sukcesów jest ich własny chłopak – Marcus Rashford.

Related Articles