Skip to main content

Paulo Sousa rozesłał powołania, te wywołały trochę kontrowersji, ale dyskusje powoli milkną. Zanim piłkarze w poniedziałek zameldują się na zgrupowaniu reprezentacji, czeka ich ligowy weekend. W Ekstraklasie najciekawiej zapowiada się piątkowy mecz Pogoni z Lechią o dominację na Pomorzu.

Piątek rozpocznie jednak inne spotkanie. Piast Gliwice, który wciąż jeszcze ma szanse na zajęcie 4. miejsca w lidze (z szansą na europejskie puchary) i wygrania Pucharu Polski, zmierzy się z Cracovią, która może zarówno spaść z ligi, jak i obronić Puchar Polski! Do półfinałów PP zostało jeszcze trochę czasu, a tymczasem warto skupić się na ligowych punktach – szczególnie w wypadku Pasów. Drużyna Michała Probierza wciąż nie doczekała się pierwszej wiosennej wiktorii w lidze. Zdaje się, że w Gliwicach o poprawienie tego bilansu nie będzie łatwo.
Mecz Piasta z Cracovią to zupełnie smaczna przystawka do wspomnianych już małych derbów Pomorza. W tym sezonie nie są one takie małe, bo Pogoń to wicelider Ekstraklasy, a Lechia jest obecnie na 4. miejscu. Pogoń po trzech porażkach z rzędu, w ostatni weekend wreszcie się przełamała. Z kolei Lechia po nieudanym początku rundy złapała niesamowity gaz i w pięciu ostatnich spotkaniach zainkasowała 13 punktów! Jeśli podopieczni Piotra Stokowca utrzymają taką formę w kolejnych tygodniach, mogą jeszcze realnie myśleć o podium. Raków ma tylko 3 punkty więcej, a Pogoń 5. Ale wieczorem dystans do „Portowców” może przecież zmaleć.

Sobotę rozpoczynamy od meczu Śląska z Wisłą Płock. Wrocławianie grają w kratkę i trudno traktować ich jako poważnego kandydata do gry w Europie, choć punktowo szanse jak najbardziej są. Z kolei Wisła Płock jest ostatnio w kryzysie. Płocczanie nie wygrali żadnego z pięciu ostatnich meczów. Podopieczni Radosława Sobolewskiego znów muszą zacząć oglądać się za siebie, bo przewaga nad Cracovią i beniaminkami stopniała.
O 17:30 Raków zmierzy się z Górnikiem Zabrze, a zatem trzeci zespół podejmie piąty. Teoretycznie poziom powinien być wysoki, ale nie ukrywamy, że Raków trochę nas rozczarowuje, a Górnik, poza przebłyskami, gra wiosną generalnie słabo i jest wysoko w dużej mierze dzięki udanej jesieni.
Jesteśmy ciekawi, jak potoczy się ostatni mecz z soboty. Lech wyraźnie łapał już gaz, ale bezbramkowy remis z Piastem nieco wytrącił zespół Dariusza Żurawia z drogi ku czołówce tabeli. Teraz rywal jest teoretycznie mniej wymagający. To Jagiellonia, w której właśnie zaszła zmiana trenera. Bogdana Zająca zastąpił póki co Rafał Grzyb. Ekipa z Podlasia niespodziewanie osunęła się w dolne rejony tabeli i nie może być pewna nawet utrzymania. Grzyb musi więc poukładać drużynę i wygrać kilka spotkań, bo od 30 stycznia i meczu z Lechią, zwycięstwo jest dla Jagi wyczynem nieosiągalnym.

Skoro w poniedziałek rozpoczyna się zgrupowanie kadry, to już w niedzielę trzeba zakończyć kolejkę. Tego dnia aż trzy mecze. O 12:30 Warta Poznań podejmie innego beniaminka, Podbeskidzie. Górale po porażce z innym beniaminkiem, Stalą Mielec, wylądowali powtórnie na samym dnie tabeli. Warta jest w środku stawki i o nic nie musi się martwić. My trochę martwimy się o poziom tego meczu, ale emocji nie powinno zabraknąć, skoro Podbeskidzie gra o życie.
Z kolei o 15:00 formę wspomnianej Stali Mielec sprawdzi Wisła Kraków. Drużyna Petera Hyballi zdążyła w tej rundzie „przytulić” już sporo punktów, więc widmo spadku Białej Gwiazdy jest już raczej nieaktualne. Dla pewności Wisła powinna jednak podejść do meczu ze Stalą w pełni skoncentrowana, bo jeśli przegra, różnica punktowa między tymi zespołami wyniesie tylko 3 oczka. W dwóch ostatnich meczach krakowianie nie zdobyli ani jednego gola!
Na zakończenie o 17:30 Zagłębie Lubin zagra z Legią Warszawa. Po dwóch dobrych meczach, ostatnio Miedziowi znów zagrali słabiej. Wprawdzie mieli więcej z gry, ale co z tego, skoro to Górnik Zabrze zainkasował komplet punktów. Legia zaś problemów w lidze nie ma żadnych. Ekipa Czesława Michniewicza ma serię czterech kolejnych zwycięstw, a taki Filip Mladenović stał się gwiazdą nr 1 Ekstraklasy. Mistrzowie Polski nie pojadą więc na Dolny Śląsk specjalnie przestraszeni. Raczej jak po swoje, by możliwie jak najszybciej – może już w kwietniu – zapewnić sobie tytuł.

Related Articles