Skip to main content

Portugalia gra dalej. Męczyła się ze Słowenią, a Cristiano Ronaldo nie strzelił karnego w dogrywce. Bohaterem spotkania 1/8 finału nie został nikt z ofensywnych gwiazd, lecz bramkarz FC Porto – Diogo Costa. Najpierw uratował reprezentację, broniąc sam na sam z Benjaminem Sesko, a potem jak kot rzucał się na piłkę w konkursie jedenastek.

Mecz Portugalii ze Słowenią zostanie zapamiętany na długo. Nie dlatego, że było to porywające widowisko, bo tak naprawdę był to totalny paździerz, na którym można było usnąć podobnie jak na “hicie” rozgrywanym o godzinie 18:00. Starcie Portugalczyków będzie wspominane po latach z powodu niestrzelonego przez Cristiano Ronaldo rzutu karnego i jego łez po 15 minutach dogrywki. Tego, że pocieszać go musiał Diogo Dalot. CR7 czuje na sobie olbrzymią presję, co pokazał w meczu 1/8 finału. Dlaczego jeszcze ten mecz będzie zapamiętany? Bo w serii jedenastek Ronaldo jako pierwszy podszedł do rzutu karnego i tę presję udźwignął. Trafił do siatki, przepraszając przy tym wszystkich portugalskich fanów i prosząc o wybaczenie mu zmarnowanego wcześniej karniaka. Wiedział, że to przez niego grają dłużej.

Jeśli chodzi o akcje z pierwszej części gry, to nie ma nawet czego specjalnie opisywać. Pięć niecelnych strzałów Portugalii vs jeden niecelny i jeden celny Słowenii. Cóż, nie był to najbardziej porywający dzień z mistrzostwami Europy… a szczególnie z pierwszymy połowami. Wszyscy Portugalczycy szukali na boisku Cristiano Ronaldo, żeby sobie miał wreszcie bramkę na tym EURO. Najbliżej powodzenia był Bernardo Silva, który dośrodkował z prawej strony. CR7 wyskoczył i niewiele zabrakło, żeby piłkę sięgnął. Akcję zamykał jeszcze Bruno Fernandes, ale także nie zdążył. Słoweńców rajdami próbował rozrywać Rafael Leao i w sumie wywalczył rzut wolny z 20 metrów. Ronaldo przyładował z całej siły, ale minimalnie nad poprzeczką. Wydaje się jednak, że Oblak spokojnie to kontrolował. Po rajdzie Leao i wycofaniu piłki także Palhinha uderzył w zewnętrzną część słupka tuż przed gwizdkiem na przerwę.

Drugą połowę można streścić tym, że Portugalia atakowała, ale jej strzały skutecznie blokowali Słoweńcy. Jaka Bijol uzbierał na koniec aż 10 wybić i trzy zablokowane strzały. Vanja Drkusić trochę mniej wybić, bo pięć, ale za to stoczył więcej bezpośrednich pojedynków z napastnikami. Ogólnie słoweńscy obrońcy i cała reprezentacja wyglądali na bardzo zorganizowanych. Nikt nie mógł się przecisnąć. Czuło się nosem dogrywkę i to na długo przed gwizdkiem kończącym drugą połowę. Ronaldo miał jeszcze w końcówce sytuację, ale uderzył lewą nogą prosto w Oblaka. Dopiero w dogrywce poczuliśmy wielkie emocje, a zaczęło się od naciąganego rzutu karnego podyktowanego przez Daniele Orsato w 103. minucie. Diogo Jota przebojowo wpadł w pole karne i zahaczył o nogę Drkusicia. Praktycznie sam w niego kopnął.

Ronaldo jest już rekordzistą, jeśli chodzi o turnieje EURO. Zagrał w sześciu. Ma też na koncie 14 goli. Wpisywał się na listę strzelców w każdym turnieju od 2004 do 2021, dlatego bardzo chce to zrobić w szóstym z rzędu. Karny był idealną okazją. Tyle, że… wyczuł go Jan Oblak! Obronił strzał, rzucając się w swoje lewo. CR7 oddał na tym turnieju 20 strzałów, ale nie ma na koncie ani jednej bramki. Statystyki mówią, że tylko trzech piłkarzy oddało więcej strzałów bez zdobyczy – Kevin De Bruyne w 2016 (21 strzałów), Dani Olmo w 2021 (21 strzałów), Fernando Hierro w 1996 (23 strzały) oraz Deco w 2004 (24 strzały). W dogrywce piłkę meczową miał jeszcze Benjamin Sesko. W 116. minucie mógł sensacyjnie zamknąć mecz. Pepe popełnił fatalny błąd, stracił piłkę, a Słoweniec popędził sam na sam. Diogo Costa obronił nogą, robiąc to bardzo podobnie do Emiliano Martineza i jego interwencji z mundialu.

No to mieliśmy rzuty karne, gdzie show skradł Diogo Costa. Przez niego nie było żadnych emocji. Nie wpuścił ani jednego strzału. Obronił kolejno uderzenia od Josipa Ilicicia, Jure Balkoveca oraz Benjamina Verbicia. U Portugalczyków pewnie trafili: Cristiano Ronaldo, Bruno Fernandes oraz Bernardo Silva. Kto był czwarty i piąty, to nawet nie musiał się denerwować, bo nie sięgnęła go kolejka. Pepe i Ronaldo wiszą jakiś bardzo dobry trunek swojemu młodemu bramkarzowi. Gdyby nie on, to nie byłoby Portugalii w ćwierćfinale. Bohater tego starcia jest tylko jeden, ale zapamiętamy je i tak głównie z łez Cristiano Ronaldo.

Related Articles