Skip to main content

Jednym z piłkarskich hitów soboty będzie na pewno starcie Realu Madryt z Atletico Madryt. Derby stolicy Hiszpanii praktycznie zawsze są emocjonujące i mają spore znaczenie dla sytuacji w La Liga. Nie inaczej jest i tym razem. Mistrz zmierzy się przecież z liderem!

No właśnie – w Hiszpanii rozgorzała dyskusja, czy to jest TEN sezon, kiedy Atletico znów pogodzi dwóch gigantów. Barcelona spisuje się marnie, Real ciut lepiej, ale także jest daleki od mistrzowskiej formy. Tymczasem Atletico robi swoje. Zespół Diego Simeone jak zwykle praktycznie nie traci goli (dwie wpuszczone bramki przez Jana Oblaka w 10 meczach) i nie przegrywa. Z bilansem  8-2-0 Los Colchoneros przewodzą tabeli. To dopiero ćwiartka sezonu, ale na pewno można stwierdzić, że piłkarze Atletico zasygnalizowali mistrzowskie aspiracje w najlepszy możliwy sposób. W Champions League mimo "batów" od Bayernu na inaugurację także udało się awansować dalej, więc póki co atmosfera w ekipie Simeone jest sielankowa. 

Najpoważniejszą przeszkodą w walce o tytuł, wobec kryzysu Barcelony, powinien być mimo wszystko Real. I właśnie dlatego dzisiejsza batalia na Alfredo di Stefano będzie tak istotna. Królewscy mają za sobą dwa bardzo ważne mecze. Jeśli Zinedine Zidane grał rzeczywiście o swoją posadę, to tę walkę wygrał. Real pokonał Sevillę po dość przeciętnym meczu, a potem po dużo lepszym ograł Borussię Moenchengladbach i w ten sposób wyszedł do 1/8 finału z 1. miejsca. Ukoronowaniem lepszego okresu dla Los Blancos byłoby pokonanie lokalnego rywala. Jeśli mistrzowie zagrają tak jak w środę z Borussią, stać ich na to.

Kluczowy dla lepszej gry Królewskich jest powrót Sergio Ramosa. Filar defensywy i kapitan zespołu miał po drodze problemy zdrowotne, które "dziwnym trafem" zbiegły się z gorszą postawą Realu i większym natężeniem błędów w obronie. W starciu z liderem gra obronna będzie niezwykle istotne. Znając grę Los Colchoneros w ciemno można zakładać, że kanonady w tym meczu raczej nie możemy się spodziewać. Może się okazać, że o losach rywalizacji zadecyduje jeden błąd. Zresztą, w dwóch ligowych meczach Realu z Atletico w zeszłym sezonie łącznie przez ponad 180 minut gry padł raptem jeden gol. 1 lutego w meczu na Santiago Bernabeu zdobył go Karim Benzema. Mało tego, remisem 0:0 zakończył się także finał Superpucharu Hiszpanii pomiędzy Los Blancos i Los Colchoneros. Lepiej karne wykonywali jednak Królewscy i to oni zgarnęli to trofeum, rozgrywane w Arabii Saudyjskiej.

Mimo kiepskich wyników w bezpośrednich meczach w sezonie 19/20, o Atletico trzeba mówić jako o bardzo niewygodnym przeciwniku dla Realu. W poprzednich latach ekipa Simeone regularnie odbierała punkty Królewskim, poniekąd odbijając sobie klęski w Lidze Mistrzów, gdzie "większy" sąsiad dwukrotnie ogrywał ich w finałach, czy innym razem w półfinałach. Teraz jednak na Wanda Metropolitano cel jest jeden – powtórzyć sezon 2013/14, zakończony triumfem w La Liga. Byłby to spektakularny sukces, bo czymś takim zawsze jest rozbicie duopolu Realu i Barcy. W ostatnich sezonach wydawało się, że epoka Simeone powoli dobiega końca i Atletico nie będzie już w stanie wygrywać największych trofeów. Początek sezonu 20/21 zadaje temu kłam.

Początek derbowego szlagieru o 21:00.

Related Articles