Skip to main content

Do mety dobiegają dziś także piłkarze w Ligue 1. Lille i PSG zagrają swoje mecze na wyjeździe, a jedna z tych ekip będzie świętować mistrzostwo. Na dziś bliżej jest Lille, które ma punkt więcej. Z całą pewnością za Les Dogues kciuki trzyma prawie cała Francja i prawie cała Europa. W końcu ten mały klubik może utrzeć nosa obrzydliwie bogatemu gigantowi, napędzanemu petrodolarami.

Lille to nie jest przypadkowy projekt. Dwa sezony temu klub ten sięgnął po wicemistrzostwo Francji, a w przedwcześnie przerwanym i zakończonym sezonie pandemicznym ekipa z północy Francji finiszowała na 4. miejscu. Warto też dodać, że dokładnie dekadę temu, jeszcze przed erą dominacji krezusów z Paryża, Lille sięgnęło po swój trzeci w historii tytuł mistrzowski. Zdobycie czwartego dziś wieczorem będzie jednak dużo większym osiągnięciem.

Trzeba tylko wygrać z Angers, zespołem, który przegrał sześć z siedmiu ostatnich meczów. Wygrał tylko z absolutnym outsiderem ligi, Dijon. Nie można więc powiedzieć, by dziś piłkarzy Christophe’a Galtiera czekało specjalnie trudne zadanie. Największym przeciwnikiem Lille może być samo Lille. Presja będzie bowiem ogromna, a szansa na epokowy sukces może pętać nogi i umysły zawodników. Już tydzień temu Lille pogubiło punkty z 11. w tabeli St. Etienne. Finalnie był to jednak remis, więc niewiele zmienił w układzie tabeli. Wciąż trzeba wygrać dziś na wyjeździe z Angers.

Lille raczej nie ma co liczyć na potknięcie PSG. Zespół Mauricio Pochettino w tygodniu wygrał Puchar Francji, a dziś zagra z 16. w tabeli Brest, które musi jeszcze uważać, bo jest zagrożone spadkiem. Sytuacja na dole tabeli Ligue 1 jest bardzo zagmatwana. Nantes było już jedną nogą spadkowiczem, ale wygrało cztery ostatnie mecze i jeśli wygra także dziś z Montpellier, prawdopodobnie zachowa ligowy byt.

Wróćmy jednak do PSG, dla którego utrata tytułu byłaby dużym ciosem. Oczywiście, klub poradziłby sobie finansowo i organizacyjnie nawet z brakiem awansu do Ligi Mistrzów, ale chodzi o rysę na wizerunku. W ostatnich sezonach PSG pracowało na status klubu, który o krajowe trofea raczej martwić się nie musi. Stracony na rzecz Monaco tytuł w sezonie 2016/17 miał być wyjątkiem. Tymczasem po czterech latach kolejny zespół może podnieść rękę na hegemona. W dodatku PSG znów musiało obejść się smakiem europejskiej glorii, podczas gdy zwolniony w grudniu trener Thomas Tuchel za niecały tydzień zagra w Porto o uszaty puchar, ale już jako opiekun Chelsea. To musi boleć kibiców PSG, ale pewnie tkwi także jak drzazga w palcu włodarzom klubu. Być może wymówienie z pracy wręczone Niemcowi było pochopnym ruchem.

Minimalne szanse na mistrzostwo ma jeszcze rzeczone Monaco, ale poza tym, że samo musi wygrać z Lens (najlepiej wysoko), musi liczyć na porażki Lille (najlepiej wysoką) i PSG. Trzeba przyznać, że to scenariusz dla niepoprawnych optymistów z księstwa. Na 99,9% wszystko rozstrzygnie się między Lille a Paryżem. Wszystkie spotkania ostatniej kolejki Ligue rozpoczną się punktualnie o 21:00.

Related Articles