Ligowy klasyk przypada jesienią na wyjątkowy czas w obu klubach. Legia Warszawa w czwartek wykonała ostatni krok i zakwalifikowała się do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. Z kolei Widzew Łódź po niedawno wygranych derbach, znowu dołuje i być może Janusz Niedźwiedź przy Łazienkowskiej zagra o swoją posadę. Kto będzie górą w niedzielne popołudnie?
Ligowy klasyk
– Mobilizacja nie jest potrzebna, bo nie wyobrażam sobie, żeby ktoś nie zdawał sobie sprawy z wagi tego spotkania. Jeżeli ktoś przychodzi do Widzewa, to musi wiedzieć, jak wyjątkowe są to mecze. Nie wierzę, że ktoś mógłby nie odrobić tej pracy domowej – powiedział Bartłomiej Pawłowski. Trudno odmówić mu racji, bowiem gwiazda Widzewa najlepiej wie, czym są pojedynki na linii Legia – Widzew i na odwrót. Ligowy klasyk przez ostatnie lata był trochę nieobecny, przez nieobecność łodzian na najwyższym poziomie. Jednak w ubiegłym sezonie zobaczyliśmy dwa bardzo ciekawe spotkania. Najpierw przy Piłsudskiego legioniści wygrali 2:1 po golach Mathiasa Johanssona i Bartosza Kapustki. Pierwszego w klubie już nie ma, a drugi nadal dochodzi do siebie po kontuzji. Z kolei w lutym w Warszawie padł remis 2:2. To był zresztą świetny mecz, w którym gospodarze dwukrotnie prowadzili. Decydujący cios zadał jednak wspomniany Pawłowski. Co ciekawe łodzianie mogli jeszcze wygrać, ale w końcówce nie wykorzystali dogodnej sytuacji na trzy punkty.
Legia w lidze vs Legia w pucharach
Legia w lidze, a w europejskich pucharach to przeciwieństwa. W sześciu meczach eliminacyjnych stracili aż 13 goli, a przecież rywale byli z różnej półki, w tym kazachskie Ordabasy Szymkent. W lidze cztery gry i tylko jedna stracona bramka. Zresztą nawet w Superpucharze Polski zagrali z czystym kontem i w rzutach karnych pokonali Raków Częstochowa. To pokazuje, że warszawianie potrafią być skuteczni w tyłach, ale póki co tylko na własnym podwórku.
Legioniści pomiędzy meczami z Midtjylland przełożyli swoją ligową potyczkę z Pogonią Szczecin, dzięki czemu mieli spokojny tydzień i odbyli pełny mikrocykl treningowy. Teraz jednak przekładanie się skończyło. Warszawski zespół skorzystał z tego prawa dwukrotnie i ma tego efekty. Teraz jednak meczem z Widzewem zakończy początkową fazę sezonu. Tutaj jeszcze było w miarę luźno, ale w zasadzie od weekendu 16/17 września do końca rundy jesiennej będą zmuszeni grać, co trzy dni. Do odrobienia są dwie ligowe kolejki, ponadto sześć terminów Ligi Konferencji w fazie grupowej oraz od drugiej rundy przystąpią do Pucharu Polski, co wydarzy się jeszcze jesienią.
120 minut to dopiero początek maratonu grania
Zatem dodatkowe pół godziny przeciwko Duńczykom na pewno nie było na rękę warszawskiej ekipie. Nie mieli jednak wyjścia, gdyż po raz kolejny do ich bramki wpadł dziwny gol. Tym razem pechowo interweniował Rafał Augustyniak, który pomógł Paulinho w zdobyciu bramki. Finalnie udało się jednak zrobić to, czego oczekiwali kibice – awans do fazy grupowej. Okupione zapewne utratą sporych sił, ale cel zrealizowany.
W fazie grupowej na legionistów czekają mocne drużyny. Przede wszystkim AZ Alkmaar oraz Aston Villa z dwóch pierwszych koszyków. To rywale na wysokim poziomie. Holendrzy w ubiegłym sezonie byli w półfinale Ligi Konferencji, gdzie dopiero wyeliminował ich West Ham, a po drodze sami pokonali m.in. Lazio. Aston Villi przedstawiać nie trzeba jako przedstawiciela Premier League. Najsłabiej wygląda ostatni z rywali grupowych – Zrinjski Mostar. Mistrz Bośni rozpoczynał od eliminacji Ligi Mistrzów, gdzie ograł Urartu z Armenii i poległ ze Slovanem Bratysława. Wygrana z islandzkim Breidablikiem w kwalifikacjach Ligi Europy zapewniła fazę grupową, ale okazało się, że “tylko” LKE, po tym, gdy przegrali z LASK Linz w ostatniej rundzie kwalifikacji LE.
Ostatnia szansa Niedźwiedzia?
Wygrana na inauguracje z Puszczą, później dwie porażki po utracie prowadzenia. Jeszcze przed derbami mówiło się, że posada Janusza Niedźwiedzia może być zagrożona. To nie był tylko efekt dwóch porażek, ale także bardzo nieudanej wiosny. Gdyby nie super jesień 2022, to prawdopodobnie Widzew spadłby do I ligi, a trener już wyleciał z pracy. Jednak na chwilę udało się odsunąć wątpliwości, co do pracy trenera. Widzew pokonał ŁKS 1:0, ale w dwóch kolejnych meczach zdobył tylko punkt. Tylko, a może aż, skoro w Zabrzu Jordi Sanchez dał remis w ostatnich sekundach spotkania. W miniony weekend było jeszcze gorzej, gdy RTS był kompletnie bezbarwny w meczu ze Śląskiem i przegrał przy Piłsudskiego 0:2. Niby siedem punktów po sześciu grach to nie jest najgorszy wynik, ale nad trenerem czarne chmury zbierają się już od dłuższego czasu. Teraz dodatkowo zarząd miałby dodatkowy argument przy zwolnieniu. Mowa o przerwie reprezentacyjnej. Nowy szkoleniowiec miałby dwa tygodnie do pierwszego meczu, by wszystko pozmieniać i już to jakoś funkcjonowało. Krótko mówiąc sytuacja Niedźwiedzia nie wygląda zbyt dobrze.
Znowu komplet
W Warszawie po latach słabszej frekwencji, szykuje się drugi sezon, gdy bilety na mecze Legii to towar deficytowy. Kilkukrotnie udało im się już wyprzedać cały obiekt. Nie inaczej będzie podczas niedzielnego klasyku. Kilka godzin po tym, gdy opadły emocje po meczu z Midtjylland, warszawski klub poinformował, że doszło do kolejnego “sold outu” w tym sezonie.
Dzień zaczynamy od wyprzedanego stadionu na niedzielny mecz z Widzewem Łódź!
W sprzedaży pozostały bilety Premium. #ChodźNaLegię ➡️ https://t.co/0VoeYbFt2p pic.twitter.com/37j624rTH3
— Legia Warszawa 🏆 (@LegiaWarszawa) September 1, 2023
W tym przypadku jest szansa na serię, bowiem w europejskich pucharach raczej kibice chętnie przyjdą na duże marki. Ponadto kolejnymi rywalami warszawian w domu będą Górnik Zabrze – kolejny klasyk – oraz Raków Częstochowa, czyli hit Ekstraklasy.
– Pełny stadion to zawsze dodatkowa mobilizacja. Byliśmy tam, wiemy, jak to wygląda, ale przede wszystkim sami możemy doświadczać najgorętszego dopingu w Polsce. Teraz będzie nas wspierać ponad 1700 kibiców, tak samo, jak we wcześniejszych meczach – skomentował temat pełnego stadionu Janusz Niedźwiedź na konferencji prasowej.
***
Start niedzielnej potyczki o godzinie 17:30.