Dwukrotnie w Częstochowie dojdzie tej wiosny do meczów Raków – Legia. Sobotnie popołudnie to ligowe starcie, a chwilę po reprezentacyjnej przerwie przyjdzie czas na pucharowe. Można powiedzieć, że teraz kluczowe spotkanie dla Rakowa, a kilkanaście dni mecz sezonu dla Legii.
Raków i Legia to dwa najlepsze kluby w 2022 roku w Ekstraklasie. Oczywiście warszawianie rozegrali jedno spotkanie więcej – zaległy mecz 5. kolejki z Termaliką. Nie zmienia to jednak faktu, że w obu przypadkach punktują na dobrym poziomie. Legia z bilansem 5-1-1, Raków 5-1-0. Dlatego bez ogródek można mówić o hicie Ekstraklasy. Nawet, jeśli spojrzym w tabelę za cały sezon. Tamta jest bezlitosna dla ekipy Aleksandara Vukovicia. Serbski szkoleniowiec jednak za swojej pracy wywiązuje się dobrze.
Po cichu na pozycję lidera
Przed rundą wiosenną wiele mówiło się o tym, kto zostanie mistrzem. Zdecydowana większość stawiała oczywiście na Lecha Poznań. Kolejorz nadal wg wielu ekspertów jest głównym kandydatem, mimo trzeciego miejsca. Szeroka kadra, teraz powiększona o Tomasza Kędziorę. Jednak lechici zaliczyli już cztery potknięcia. Jedno u siebie, gdy na Bułgarskiej Raków wygrał 1:0 po golu Iviego Lopeza.
Częstochowianie niemal bezbłędni. Niemal, gdyż zremisowali w Zabrzu. Chociaż tamto spotkanie powinni przegrać, patrząc przez pryzmat kontrowersyjnej decyzji VAR-u z końcówki, gd nieuznano gola dla Górnika. Niemniej jednak Raków jest niezwykle powtarzaln. W ofensywie może bez fajerwerków, ale w tyłach niezwykle pewnie. Zaledwie 2 gole stracone przez 450 minut robi wrażenie. Duża w tym zasługa defensywy. Marek Papszun w tym aspekcie ma spory wybór. Do tego stopnia, że nawet absencja Tomasa Petraska nie jest kłopotem. Wrócił po kontuzji Andrzej Niewulis, ale szybko wypadł Bogdan Racovitan, zimowy transfer z Rumunii. Są jednak Zoran Arsenić czy nieoceniony Fran Tudor. Ten ostatni świetnie sobie radzi zarówno jako prawy obrońca w trójce, a także w roli wahadłowego – asyta na Lechu.
Kulejąca "9"
Najlepszym strzelcem zespołu jest Ivi Lopez – 13 goli. Na drugim miejscu Mateusz Wdowiak – 7 trafień. Dopiero trzeci jest Vladislavs Gutkovskis. Różnica jest taka, że dwaj pierwsi, mimo ofensywnej gry, nie są dziewiątkami. Tylko Łotyszowi można przypisać taki status. To nadal jedyny mankament zespołu Marka Papszuna. Takiego gościa, jak Mikael Ishak czy Erik Exposito zdecydowanie brakuje pod Jasną Górą. Kogoś, kto strzela gole, ale także uczestniczy w grze zespołu. Raków potrzebuje kogoś, kto nie będzie tylko od dokładania nogi do pustej bramki. Mimo poszukiwań, trudno powiedzieć, by znalazł pewniaka do strzelania goli.
Względny spokój w Warszawie
Gdyby sytuacja dotyczyła 80% klubów w Polsce, moglibyśmy mówić o dużym spokoju. Warszawa, Łazienkowska 3 to jednak coś innego. Tam strefa spadkowa była katastrofą. Jeszcze większą byłby spadek. Wydaje się jednak, że do niego nie dojdzie. Czter kolejne ligowe wygrane, siedem punktów przewagi nad strefą spadkową oraz awans do półfinału Pucharu Polski. Chyba to opanowali. A przecież nie było tak różowo w sobotni wieczór w Niecieczy. Najpierw porażka z Wartą Poznań u siebie, połączona z czerwoną kartką dla Artura Boruca. Tydzień później remis pod Tarnowem i kolejna czerwień. Tym razem Rafael Lopes, który w roli rezerwowego wytrwał 24 minuty, osłabiając zespół.
Legia od tamtej pory zaczęła wygrywać. Coś, co nie wychodziło jesienią, teraz poszło. Ale nie mówimy o wielkich meczach. Z Wisłą Kraków gol na wagę kompletu punktów w doliczonm czasie gry. Przepchnięte mecze ze Śląskiem i Górnikiem Łęczna w lidze. Dopiero we wtorek rozbili Bruk-Bet Termalikę 4:1.
Jednoosobowa armia
Josue i długo długo nic. Tak wygląda na dzisiaj Legia Warszawa w ofensywie. Uzależnienie od dyspozycji Portugalczyka jest po prostu porażające. Oczywiście z Termaliką strzelił swojego pierwszego ligowego gola. Ale doliczmy do tego asystę, a wcześniej decydujące podania w meczach z Zagłębiem, Wisłą Kraków czy Śląskiem, a także pucharowego gola z Górnikiem Łęczna. Przeciwko tym ostatnim także on rozpoczął akcje przy zwycięskim golu. Jego niekonwencjonalne podanie do Mattiasa Johanssona otworzyło drogę w kierunku bramki i trafienia Macieja Rosołka.
Josue to przede wszystkim piłkarz, który wie, co zrobić z piłką. Nie można tego powiedzieć o żadnym obecnie występującym piłkarzu Legii. Portugalczyk zapewne także czeka na powrót Bartosza Kapustki, bo będzie miał z kim grać. Na dzisiaj na nim polega cała Legia. W Warszawie zatem muszą na niego dmuchać i chuchać.
***
Obie ekipy spotkają się jeszcze w tym sezonie. 6 kwietnia w Częstochowie dojdzie do półfinału Pucharu Polski. Co ciekawe to będzie czwarta potyczka Rakowa i Legii podczas kampanii 2021/22, w trzech różnych rozgrywkach. Obecnie lepszy bilans ma lider Ekstraklasy. Raków wygrał przy Łazienkowskiej zarówno Superpuchar Polski – 1:1 w meczu i triumf w karnych – oraz spotkanie ligowe. Wtedy było 3:2 dla podopiecznych Marka Papszuna. Teraz czas przenieść rywalizacje, niczym w NBA, do Częstochowy.