Finisz rozgrywek Serie A był niezwykle emocjonujący. Wszyscy zastanawiali się, czy poza TOP4 wyląduje Milan, czy może Juventus. Nikt nie brał jednak pod uwagę, że Napoli potknie się o własne nogi w meczu z Hellasem Verona.
Wszystkie oczy skupione były na Stadio Atleti Azzurri d'Italia, nazywanym od 2019 roku Gewiss Stadium (po zawarciu umowy z firmą elektrotechniczną). Tam Milan stał przed bardzo trudnym zadaniem. Ten mecz budził mnóstwo kontrowersji. Fani Atalanty zebrali się pod ośrodkiem treningowym i wręcz domagali się porażki swojego zespołu. Tak, żeby to Juventus nie awansował do Champions League. Gian Piero Gasperini ukrócił te zapędy. To przecież po pierwsze wychowanek Juve, a po drugie wieloletni trener zespołów młodzieżowych w tym klubie. Milan musiał wygrać na boisku, Atalanta nie zamierzała się podkładać.
Milan świetnie zaprezentował się przede wszystkim w obronie. Defensywa "Rossonerich" nie pozwoliła najskuteczniejszej drużynie ligi na zdobycie nawet jednej bramki. To był dojrzały mecz w ich wykonaniu. Po objęciu prowadzenia po rzucie karnym wykonanym skutecznie przez Franka Kessiego – cofnęli się do obrony, czekając na kontry. Piłkarze Atalanty niby mieli swoje okazje – próbował Zapata czy Muriel, ale nieskutecznie. Bliżej trafienia po kontrze był za to Leao, który podcinką trafił w słupek. Na 2:0 po kolejnym karnym podwyższył Kessie i to Milan został wicemistrzem Włoch.
Juventus, tak jak się spodziewano – spokojnie ograł Bolognę i czekał na rozstrzygnięcia. Realizator bardziej skupiał się na rezerwowych zawodnikach, którzy oglądali transmisję spotkania z Neapolu niż na tym, co działo się na boisku. Juventus już po pierwszej połowie prowadził 3:0 i spoglądał w kierunku Neapolu, remisującego do przerwy 0:0. Po golu Rrahmaniego piłkarze Gattuso objęli spodziewane prowadzenie, ale wypuścili je 10 minut później. W ciągu ostatnich 20 minut nie byli w stanie pokonać Ivora Pandura i na własne życzenie wypisali się z Champions League.
Sytuacja wygląda więc tak, że mistrzem już jakiś czas temu został Inter, a finalna przewaga nad drugim miejscem to aż 12 punktów. Ważny wyjazdowy mecz wygrał Milan i po siedmiu latach wraca do Champions League. Juventus zrobił swoje i czekał na wieści z Neapolu. To podopieczni Gattuso są największymi przegranymi. Kilka razy zaprezentowali spektakularną grę w ofensywie i mieli Champions League na wyciągnięcie ręki. Wystarczyło tylko pokonać słabiutką Veronę, która nie wygrała ośmiu spotkań z rzędu. Skończyło się wielkim rozczarowaniem, a Neapol najprawdopodobniej czeka wielka przebudowa. Nowy trener – Sergio Conceicao, nowa myśl szkoleniowa i odejście kilku ważnych zawodników. A w Turynie się z tego śmieją…