Pierwsze cztery ekipy mogą już wyczekiwać przyszłotygodniowego losowania ćwierćfinałów Champions League. Pora podsumować sobie wydarzenia wtorku i środy w piłkarskim raju Starego Kontynentu.
1. Bayern przez duże B
Kibice w Monachium przyzwyczajeni do sukcesów swojej drużyny, nie mają w tym sezonie dobrego czasu. Bayern przegrał Superpuchar Niemiec, odpadł z Pucharu Niemiec, praktycznie stracił już szanse na mistrzostwo kraju. Ostatnią nadzieją na uratowanie kampanii 23/24 jest Liga Mistrzów. Jednak po pierwszym meczu zapowiadało się na kłopoty nawet z przejściem Lazio. W Monachium zobaczyliśmy już dużo lepszy Bayern, który zdominował Lazio, strzelił trzy gole i pewnie oraz zasłużenie zameldował się w ćwierćfinale. Dwa gole strzelił Harry Kane, który nie zawodzi i wciąż trzyma gaz. Pytanie, czy silniejszy przeciwnik nie zweryfikuje marzeń Bawarczyków. Póki co mistrzowie Niemiec (wciąż aktualni) są w najlepszej ósemce i czekają na losowanie.
2. Mbappe tańczy swój ostatni taniec
Nikt już nie ma wątpliwości, że Kylian Mbappe po sezonie opuści PSG i trafi do Realu Madryt. Francuz nie obniżył jednak lotów – gra jak z nut, strzela bramki i ciągnie zespół z Paryża do kolejnych zwycięstw. Tak też było w dwumeczu z Realem Sociedad. Na cztery bramki w tych starciach zdobyte przez PSG, Mbappe strzelił trzy, w tym obie w rewanżu. W stolicy Francji wciąż marzą o triumfie w Lidze Mistrzów. Jeśli te marzenia mają się ziścić w tym sezonie, to bez znakomitej gry Mbappe raczej nie będzie to możliwe.
3. Manchester City w równym tempie
Manchester City od samego początku był murowanym faworytem dwumeczu z Kopenhagą i panowało powszechne przekonanie, że Citizens mieli szczęście w losowaniu. Zresztą, mówimy o obrońcach trofeum i głównych faworytach do zdobycia uszatego pucharu ponownie. Man City upodobał sobie ostatnio rezultat 3:1 – w takim stosunku wygrał oba mecze z Kopenhagą, tak samo było w niedzielnych derbach Manchesteru, wcześniej też Brentford i Burnley. I tak w równym tempie, bez porażki od bardzo dawna, Citizens idą po swoje. Czy metą tego marszu będzie Londyn i finał Ligi Mistrzów 1 czerwca? Zobaczymy.
4. Ambiwalentny Grabara
Jedna sytuacja powoduje, że ten dwumecz w wykonaniu Kamila Grabary nie może być oceniony jednoznacznie pozytywnie. Polski bramkarz zawalił przy golu Juliana Alvareza na 2:0 w rewanżu. Poza tym przez ponad 180 minut tego dwumeczu bronił świetnie i wiele razy ratował Kopenhagę przed utratą bramki. Niestety, finalnie nie da się zapomnieć o tak spektakularnym klopsie, w stylu Lorisa Kariusa. Grabara z pewnością do Ligi Mistrzów jeszcze powróci i będzie chciał zatrzeć pamięć o tej interwencji w stylu „maślanych rąk”.
5. Urodzinowe przyjęcie nie zostało zepsute
Real rewanżowe spotkanie z RB Lipsk rozgrywał w dniu 122. urodzin klubu. Niewiele brakowało, a goście z Lipska mogli zepsuć święto. Team Marco Rose grał lepiej, przeważał, dyktował warunki i do samego końca szukał bramki na wagę dogrywki. Skończyło się remisem 1:1, a że w Niemczech to Los Blancos wygrali 1:0, toteż i oni awansowali do najlepszej ósemki. Jednak mecz zostanie zapamiętany również z powodu sytuacji z udziałem Williego Orbana i Viniciusa Juniora. Brazylijczyk zapracował solidnie na czerwoną kartkę, ale sędzia oszczędził gwiazdora Królewskich. Gdyby wyrzucił Viniego z boiska, to spotkanie mogło się ułożyć inaczej.