Jeszcze przed chwilą Bundesliga była jedną z najchętniej oglądanych lig w Polsce. Wraz z transferem Roberta Lewandowskiego do Barcelony, zainteresowanie spadło i będzie spadać drastycznie. Tym bardziej że to nie jedyny ubytek gwiazdorski tego lata.
Z naszej perspektywy Bundesliga straciła Lewandowskiego. Jednak z perspektywy całej ligi, to przecież nie ma dwóch największych gwiazd. Manchester City wybrał Erling Haaland. To potężny cios, jak na jedno okienko transferowe. Dwa najmocniejsze kluby tracą najlepszych napastników i swoje marketingowe konie pociągowe. Oczywiście wielu ciekawych piłkarzy trafiło do Niemiec. Jednak nawet Sane czy De Ligt, nie wspominając o reszcie, to nie są zawodnicy z tej samej półki marketingowej. Oni nie budzą aż takich emocji.
Coraz mniej znaczących Polaków
Odchodził Jakub Błaszczykowski, odchodził Łukasz Piszczek, jednak to odejście Roberta Lewandowskiego będzie najbardziej bolesne w kontekście zainteresowania tą ligą w Polsce. To była gwiazda numer jeden w Bundeslidze. Najlepszy jej piłkarz od lat, lokomotywa pod względem medialnym itd. Długo by wymieniać zasługi Lewego dla ligi i Bayernu. To jednak się skończyło wraz z jego transferem.
Rafał Gikiewicz, Bartosz Białek, Krzysztof Piątek, Marcin Kamiński, Tymoteusz Puchacz, Jacek Góralski i Jakub Kamiński. Tak prezentuje się polska kolonia za zachodnią granicą. Nie jest to imponujący zestaw, ale też zestaw, który mógł być znacznie skromniejszy. Tylko pierwsza trójka występowała w ubiegłym sezonie w Bundeslidze. Kamiński awansował z Schalke, Puchacz po pół roku niegrania, trafił na wypożyczenie do Trabzonsporu, z którym… zgarnął mistrzostwo Turcji. Teraz wraca i chce rywalizować o skład w Unionie Berlin. Nowymi nabytkami w swoich ekipach są Jacek Góralski i Jakub Kamiński. Pierwszy trafił za darmo do Bochum z Kajratu Ałmaty. W pierwszych meczach go nie zobaczymy ze względów zdrowotnych. Drugi był najdroższym letnim transferem Wolfsburga – 10 milionów euro.
Ciekawie także u Krzysztofa Piątka. To nadal najlepiej zarabiający piłkarz Herthy i jednocześnie najmniej chciany. Limit cierpliwości do polskiego napastnika już dawno wyczerpany na Olympiastadion. Goli nie strzelał, Fiorentina także nie zechciała go wykupić i jest kłopot. Co chwila pojawiają się kolejne kluby w kontekście jego zatrudnienia. Niewiele jednak z tego wynika, póki co.
Na ten moment najmocniejszą pozycję wśród Polaków ma Rafał Gikiewicz, podstawowy golkiper Unionu. Co ciekawe rozpocznie od derbów z Herthą, które już w pierwszej kolejce. Znacznie gorzej wygląda sytuacja Bartosza Białka. Wrócił po długiej kontuzji, dostał trochę minut, ale pierwszy mecz sezonu – z Carl-Zeiss Jeną w Pucharze Niemiec – spędził w całości na ławce. W tym momencie jego droga do składu jest dość długa, jeśli mówimy o regularnej grze i wielu minutach spędzonych na murawie. Mówiło się o wypożyczeniu, które mogłoby dobrze zrobić polskiemu napastnikowi. Niespełna 21-latek musi grać, zbierać minuty i przede wszystkim strzelać na niemieckich boiskach. Dotychczas trafił dwukrotnie dla Wilków z miasta Volkswagena.
Ciąg dalszy dominacji monachijczyków?
O dominacji Bayernu pisaliśmy już w kontekście ubiegłotygodniowego Superpucharu, który Bayern wygrał 5:3 w Lipsku. Wygrana wysoka, ale też nie zaskakująca. Oczywiście monachijczykom będzie trudniej bez Lewego, ale będą mniej przewidywalni dla rywali. Zestawienie takich graczy, jak Mueller, Mane, Gnabry oraz Sane czy Koman z ławki to ekipa, w której trudno wyznaczyć jedną “9”. To może być atut Bayernu. Wymienność pozycji i utrudnienie w rozszyfrowaniu przez rywala. Szersza kadra to powinien być dodatkowy atut, na co w ubiegłym sezonie nie mógł liczyć Julian Nagelsmann. Teraz w pierwszym spotkaniu miał z kogo jakościowego korzystać. Nie musiał głęboko sięgać do rezerw. A to wszystko przy kontuzji Leona Goretzki.
Czy BVB zagrozi?
Na początku okienka transferowego wydawało się, że pozycja Borussii Dortmund jest naprawdę dobra. Szybko zareagowali na stratę Erlinga Haalanda. Norweg zapewnił spore pieniądze na transfery, które zostały bardzo dobrze spożytkowanie. Niklas Sule był zaklepany wcześniej, ale przyjścia Sebastiena Hallera z Ajaksu, Karima Adeyemiego z Salzburga czy Nico Schlotterbecka z Freiburga miały być wzmocnieniami na kluczowych pozycjach. Szybko jednak okazuje się, że nie jest tak różowo. Haller z powodu wykrytego nowotworu rozpoczął leczenie i jego dalsza kariera stoi pod znakiem zapytania. Oczywiście historie Francesco Acerbiego czy Yeraya Alvareza dają duże nadzieje dla Iworyjczyka, to jednak mowa o sporym ciosie dla samego zainteresowanego, jak i dla zespołu. Haller miał być centralną postacią ataku. Tymczasem teraz będzie trzeba znowu szukać kogoś, kto go zastąpi. Na pucharowy mecz wyszedł Moukoko, wspierany przez tercet Mallen, Reus i Adeyemi.
Dodatkowo kontuzji doznał Niklas Sule. Na szczęście to tylko 2-3 tygodnie pauzy, ale nie jest to dobry prognostyk. Zwłaszcza dla kogoś z takim “CV” pod kątem urazów.
Duża grupa pościgowa
Na kogo warto jeszcze zwrócić uwagę? Zapewne na zestaw ekip z Ligi Mistrzów. W tym przypadku to Bayer Leverkusen oraz RB Lipsk, a także Eintracht Frankfurt, który wygrał Ligę Europy i awansował do LM “kuchennymi drzwiami”. Głośno się mówiło o pierwszej z tych ekip. Bayer na “potwierdzenie” tej tezy przegrał 3:4 z trzecioligowym Elversbergiem na wejście w sezon w Pucharze Niemiec! Oczywiście to wypadek przy pracy, ale bardzo bolesny w przypadku ekipy Gerardo Seoane. W ich przypadku warto zwrócić uwagę na jedyny transfer gotówkowy w tym okienko – Adam Hlozek. Od lat jeden z największych talentów w Czechach, teraz ruszył w świat. 13 milionów euro zapłacił za niego klub z Leverkusen i ma być jednym z kluczowych graczy w zespole Seoane. Innym “transferem” było zatrzymanie Patricka Schicka. Czech podpisał nowy kontrakt i tym samym zapewnił spokój w ataku. Pod nieobecność Lewandowskiego i Haalanda może być jednym z najpoważniejszych kandydatów do zdobycia statuetki z armatką na koniec sezonu. Z tego względu do Frankfurtu odszedł Lucas Alario, który był dopiero drugą opcją w ataku. Co ciekawe coraz wyżej stoją akcje młodego Ikera Bravo, ściągniętego z Barcelony dwa lata temu. Tyle że mówimy o 17-latku wchodzącym do składu.
Przypomnijmy jednak, że Bayer nadal musi sobie radzić bez swojej największej gwiazdy Floriana Wirtza. Zerwane więzadła w marcowym meczu z Koln to kilka ładnych miesięcy bez grania. Być może uda mu się wrócić na mundial.
Skoro pojawił się wątek Alario, to warto przenieść się do Eintrachtu. Niesamowita przygoda i wygrana Ligi Europy zrobiła ogromne wrażenie na całym kontynencie. Pomogła także w transferach. Z Milanu wykupiony został Jens Petter Hauge, a poza Alario trafił do zespołu jeszcze Mario Gotze z PSV Eindhoven. Ponadto nadal klub inwestuje w bałkańskich graczy. Tym razem to Kristijan Jakić z Dinama i Hrvoje Smolcic z Rijeki. Strat praktycznie nie ma. Póki co udało się zatrzymać Filipa Kosticia. Rok temu był jedną nogą w Lazio, teraz miał odchodzić do jeszcze mocniejszych ekip. Jeśli Serb pozostanie w klubie, to będzie kolejny sukces w kontekście kadry na obecny sezon.
Wątek Ligi Mistrzów kończymy na RB Lipsku. Tutaj już trochę miejsca poświęciliśmy klubowi ze wschodu przy okazji Superpucharu. Przypomnijmy, że pozostał w ekipie Tedesco – Christoper Nkunku. Francuz nadal będzie gwiazdą numer jeden zespołu. W minionym tygodniu udało się dopiąć transfer lewego defensora Davida Rauma z Hoffenheim. To też świetny przykład, jak szybko można się wybić w Bundeslidze. Jeszcze do niedawna gracz drugoligowego Furth, potem awans do elity, transfer do Hoffenheim. W Sinsheim dobra gra zaowocowała powołaniem do kadry i transferem za niemal 30 milionów euro!
Wielkie powroty
Nie, HSV jeszcze nie wróciło. Ekipa z Hamburga miała na to okazje, ale zaprzepaściła wszystko w barażach z Herthą. Jednak Bundesliga doczekała się firm znacznie większych niż ubiegłoroczny beniaminek Greuther Furth. Mowa o Schalke oraz Werderze Brema. Razem z tymi pierwszymi do BL wraca Marcin Kamiński. Jednak największą gwiazdą dla Koenigsblauen będzie król strzelców drugiej ligi Simon Terrode. Zresztą 30 goli strzelonych w minionym sezonie… nie mogło być sensacją. Mówimy o najlepszym strzelcu w historii 2. Bundesligi. Na liczniku tylko 10 goli w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale już na drugim poziomie aż 172 gole i 43 asysty – wg Transfermarktu – w 283. meczach. Wyniki robiące ogromne wrażenie, w końcu zazwyczaj jak ktoś strzela na zapleczu, to szybko stamtąd jest zabierany. 34-latek będzie zapewne najważniejszą postacią ataku Schalke. Warto dodać, że klubowi udało się wykupić po wypożyczeniu z Eintrachtu, Rodrigo Zalazara. Urugwajczyk z przeszłością w Koronie Kielce odbudował się w Niemczech i prezentował naprawdę dobrze w minionym sezonie.
U drugiego z beniaminków również polski akcent wśród transferów. Najdroższe odejście to… Maik Nawrocki do Legii Warszawa. Oczywiście w minionym sezonie grał już w stolicy, ale tylko w ramach wypożyczenia. Teraz warszawianie przelali klubowi z północy Niemiec 1,5 miliona euro. Dla nich to idealny biznes, skoro nawet nie skorzystali z jego usług w seniorskiej piłce, a mimo tego trochę pieniędzy udało im się zarobić.
***
Pierwsza kolejka Bundesligi zapowiada się ciekawie pod wieloma względami. W piątek starcie Eintracht – Bayern, czyli zwycięzca Ligi Europy z mistrzem kraju. W sobotę rozpoczynamy m.in. od derbów Berlina, a zakończymy spotkaniem Borussii Dortmund z Bayerem Leverkusen. Będzie co oglądać już w pierwszy weekend z BL! Wszystkie mecze można oglądać w Unibet TV.