W ten sposób w ostatnich tygodniach Barcelona odhaczała kolejne zwycięstwa. Dziewięć kolejnych meczów pozytywnie zakończonych dla Blaugrany to seria budząca respekt. Tyle że nadal nie zadowala purystów domagających się efektownego futbolu.
Trzecioligowe Intercity ograne po dogrywce w pucharze, potem rzuty karne z Betisem w półfinale Superpucharu. Po drodze ulubione 1:0 z Atletico, Getafe, Realem Sociedad oraz Gironą. Pojawiło się także w nieco innym stylu 2:1 nad Betisem i to główny sposób na wygrywanie ekipy Xaviego. Dwa mecze, które mogły się podobać? 5:0 nad Ceutą, ale przede wszystkim 3:1 z Realem Madryt. El Clasico pozwalające zgarnąć Superpuchar było najlepszym meczem Katalończyków w 2023 roku. Bez wątpienia wtedy oglądaliśmy taką Barceloną, jaką chciałoby się oglądać w każdy weekend.
Z drugiej strony trudno mieć jakiekolwiek pretensje do Xaviego. Zgarnął już pierwsze trofeum, jest w półfinale kolejnych rozgrywek – Copa del Rey – a w lidze uzbierał pięć punktów przewagi nad Realem Madryt. Zresztą pierwsza połowa sezonu to zdobycie 50 na 57 możliwych punktów. W tym tempie na koniec sezonu udałoby się zgarnąć 100 punktów, co zawsze w najlepszych ligach musi robić wrażenie. Dodatkowo na uwagę zasługuje fakt defensywy. Może to nie jest główny wyznacznik, którym chcieliby się posługiwać cules, ale średnia 0,37 traconej bramki na spotkanie to także kapitalny wynik. Druga najlepsza defensywa – Villarreal – traci dwa razy więcej goli od nich!
Perypetie transferowe
To nie było spokojne okienko transferowe przy Spotify Camp Nou. Barcelona cały czas musi się pozbywać zawodników, żeby uwalniać budżet płacowy. W ten sposób za bezcen z klubu odeszli w zimie Memphis Depay(Atletico) oraz Hector Bellerin(Sporting CP), którzy dołączyli tym samym do Gerarda Pique kończącego karierę. Na ruchy kadrowe do klubu trudno było liczyć. Oczywiście była szansa na Marokańczyka Sofyana Amrabata, ale na transfer nie zgodziła się Fiorentina. Nie było też opcji na akcje powrotu Pierre-Emericka Aubameyanga ani innych ruchów. O krok Barca była o uzupełnienie składu na prawej stronie defensywy. Z Los Angeles Galaxy miał trafić Meksykanin Julian Araujo. Chodziło o zarejestrowanie go w rezerwach, z możliwością awansu do pierwszej drużyny. Tutaj jednak zabrakło czasu i ostatecznie FIFA nie zgodziła się na zarejestrowanie go w nowym klubie.
Udało się jednak coś innego – zarejestrować Gaviego jako piłkarza pierwszej drużyny. 18-latek od dawna gra w pierwszym zespole, ale przez kłopoty proceduralne jego rejestracja nie była dotychczas możliwa. Mimo że nowy kontrakt podpisał we wrześniu ubiegłego roku. LaLiga jednak upierała się, że Barcelona nie powinna nadwyrężać budżetu płacowego na nowe kontrakty. Klub jednak poszedł do sądu i wygrał. W ten sposób Gavi zagra z “6”, zamiast “30” na plecach. To w lidze, bowiem w Lidze Europy nadal będzie grał z numerem 30, gdyż tam nadal widnieje jako zawodnik zgłoszony na tzw. liście B.
Warto jednak dodać, że jest pewne ryzyko związane ze wspomnianą sprawą w sądzie. Teraz wyrok zapadł na korzyść klubu. Jednak, jeśli LaLiga odwoła się i wygra, wówczas Barca i Gavi będą mieli kłopot. Nie dość, że zawodnik będzie wyrejestrowany z pierwszego zespołu, to… może być kłopot z jego rejestracją w rezerwach.
Chwilowy odpoczynek od walki o utrzymanie
Tak fatalnie grającej Sevilli dawno nie widzieliśmy, jak w tym sezonie. W tym momencie 13. miejsce z dorobkiem 21 punktów oraz dwoma “oczkami” zapasu nad strefą spadkową. W połowie sezonu to wynik niemal dramatyczny. Mowa o klubie, który w ostatnich latach regularnie kwalifikował się do Ligi Mistrzów. Teraz strata do czwartego miejsca to aż trzynaście punktów i nadal mocniej trzeba się rozglądać za swoje plecy, niż do przodu. Mimo wszystko styczeń był miesiącem, który pozwolił na złapanie trochę oddechu. Porażka w Gironie musiała boleć, ale poza tym pokonali Getafe, Cadiz i Elche. 9 na 12 możliwych punktów to w obecnym sezonie bardzo dobry rezultat.
Ruchy transferowe pomogą?
Słaba gra sprawiła, że zimowe okienko nie mogło być spokojne na Ramon Sanchez Pizjuan. Monchi musiał wziąć się do roboty. Efektem tego było skrócone wypożyczenie do Ajaksu, Lucasa Ocamposa. Ponadto klub pozyskał, właśnie w ramach wypożyczenia, kilku zawodników. Z Tottenhamu przyszedł Bryan Gil, z Marsylii Papa Gueye, zaś z Rennes Loic Bade. Kluczowym “transferem” jest jednak odzyskanie formy Youssefa En-Nesyriego. Marokańczyk w pierwszej części sezonu strzelił… dwa gole w Lidze Mistrzów i tyle było z jego popisów strzeleckich. W samym styczniu trafił jednak sześć razy. Trzykrotnie przeciwko Linares w Pucharze Hiszpanii, a ostatnio gol z Osasuną i dublet w spotkaniu z Elche. Może jeszcze jest zbyt wcześnie na ogłaszanie wielkiej formy tego napastnika, to jednak Jorge Sampaoli musi być zadowolony, że kluczowi zawodnicy wracają do formy.
Argentyńczyk znany jest z kwiecistego języka i dość dosadnie wypowiedział się na konferencji przedmeczowej o rynku transferowym. – Rynek transferowy to dla mnie bardzo trudny temat do rozmowy. Kiedy przychodzę do szatni widzę ludzkie istoty, a rynek traktuje je jak produkt. Jest to dla mnie trudny temat do omówienia. Są produktami, których wartość maleje i wzrasta. To tak, jakby piłkarze byli jak pomidory w puszce. Używa się ich w taki sposób, że tracą człowieczeństwo i produktywność człowieka wykonującego jakąś czynność. Nadaje się im szokującą wartość, a po sześciu miesiącach wypożycza się ich za bezcen – tłumaczenie portalu fcbarca.com.
Kadrowo
W Barcelonie zabraknie kontuzjowanego Ousmane Dembele. Ponadto gorączki dostał Alejandro Balde i nie uczestniczył w sobotnim treningu. Jednak lewy obrońca może pojawić się finalnie na boisku. Znacznie dłuższa lista nieobecnych po stronie gości: Jesus Corona, Marko Dmitrović, Marcao, Alex Telles, a ostatnio dołączył do nich Jesus Navas. Plus w tej sytuacji jest taki, że tylko ten ostatni to nowy kłopot. Do pozostałych Sampaoli mógł się przyzwyczaić albo nie byli to zawodnicy pierwszego wyboru, jak choćby Dmitrović.
***
Początek niedzielnego meczu na Camp Nou o godzinie 21:00.